Od serca

Siedzisz w domu czy coś robisz?

Dawniej sytuacja była jasna: kobieta miała swoje 3K (Kinder, Kuche, Kirche) i wiedziała co ją może czekać w przyszłości. A czekało ją stabilne niewiele. Jak osiągnęła odpowiedni wiek to jeśli miała szczęście – wychodziła za mąż za jakiegoś mężczyznę, czasem z miłości, czasem z rozsądku, a najczęściej, bo tak po prostu wyszło. Bo rodzina chciała. Bo tak wypadało. Potem wypadało mieć dzieci i przemieszczać się pomiędzy 2K. Nie narzekać, uśmiechać się i zadowalać wszystkich.

Niektóre nawet to lubiły…

Inne nie miały tego szczęścia i zamiast młodymi – zostawały starymi pannami. Prowadziły żywot zgorzkniały i ciężki, biedny, żebraczy wręcz. Nie to co mężatek – spokojny i bezpieczny. Problemy typu bicie i picie to przecież tylko wyjątki, nieprawdaż? Ale ciiiiii, lepiej wrócić do garów, by zupa nie była za słona.

I przyszła wojna, i przyszła zmiana. Kobiety w fabrykach. Kobiety na traktory. A jak wrócili ocalali mężczyźni, to już nie było łatwo oddać raz ugrzanego stołka. Zostały. Tylko zapomniały oddać berła, a właściwie chochli i miotły, w inne ręce. Kobiety zrobiły się dwu etatowe.

Emancypacja, prawa wyborcze. Poza wybraniem głowy kraju możemy też wybrać jaką pracę chcemy wykonywać. Albo czy chcemy zostać w domu.

Kura domowa

Na pewno możemy nie pracować zawodowo? Brak drugiej pensji nie jest wcale największym problemem. Najgorsze jest wykluczenie. Z rynku pracy? Też. Ale bardziej z kręgu zaradnych życiowo, samowystarczalnych kobiet. Teraz jesteś kurą domową. Nie gospodynią, opiekunką ogniska domowego, podporą. Kurą domową – uczłowieczonym płochliwym i niezbyt mądrym zwierzątkiem, niezdolnym do własnych nawet najtrywialniejszych wyborów. Co taka może wiedzieć o prawdziwym życiu? Nic nie robi, w domu siedzi, świata nie widzi, podciera tylko dzieciom tyłki i gotuje obiadki.

Kura domowa jest zwierzęciem stadnym. Spotyka się z innymi kurami, by pogdakać, przepraszam, porozmawiać. O czym? O tych strasznych pracujących matkach! Nie opiekują się dziećmi, tylko je hodują. Dają obiad z mikrofalówki. Podrzucają dziadkom dzieci by spokojnie posprzątać czy wyjść do kina. Robią zakupy z dziećmi,w tych ogromnych centrach handlowych, gdzie roi się od zarazków. Straszne rzeczy…

Dość gadania. Idę pogrzebać w ogródku, może trafi mi się jakieś ziarno.