Poradniki,  Wychowanie

Jak powiedzieć dziecku skąd się biorą dzieci?

Może mieć dwa latka, może mieć kilkanaście, ale i tak nadejdzie ten moment, kiedy będziesz musiała odpowiedzieć na pytanie skąd się biorą dzieci. Powodem może być ciekawość, próba sprawdzenia już posiadanych informacji albo zwykłe wprawienie rodzica w zakłopotanie. No bo jak maluszkowi wytłumaczyć, że rodzice… no ten tego… robią TO?!

Sposób na uciekiniera

Jest najprostszy jednak ma też swoje wady. Nawet jeśli będziesz zaskoczony, może zadziałać. Poprawnie wykonany odznacza się dużą skutecznością, przynajmniej dla Ciebie. Musisz być tylko rozeznany dobrze w terenie i mieć dobre buty na nogach i szybką reakcję na pojawiające się pytanie. W przypadku jego zadania odpowiadasz:
– Wiesz kochanie, to jest tak… – i kiedy dziecko wybałusza na Ciebie ze zdziwienia oczy, dajesz dyla. Jest duże prawdopodobieństwo, ze uciekniesz od pytania. Niestety jest jeszcze większe, że pytanie pojawi się jeszcze wielokrotnie, więc albo zacznij trenować biegi albo skorzystaj z innych sposobów.

Wykorzystaj dramę

Sednem tego sposobu są Twoje umiejętności aktorskie i posiadanie odpowiednich rekwizytów, najlepiej lalki. Jeśli nie posiadasz lalek w domu, mogą być to dowolne pluszowe maskotki lub nawet samochodziki. Grunt by jedno było mamą, a drugie dzieckiem. Mama-samochód i dziecko-resorak, mama-żyrafa i dziecko słonik. Chociaż nie, może żyrafa i słoń to kiepskie porównanie, bo aż mnie boli krocze na myśl o tej żyrafie i jej porodzie… Brrrr… Słonie mają chyba za duży obwód głowy, nie? No to może niech będzie królik-dziecko. O, to lepszy przykład. Posiadając więc odpowiednie rekwizyty wymyślamy historię, że jedno wychodzi z drugiego, najlepiej dziecko z matki, nie odwrotnie. Dla dobra edukacji można poświecić jakąś matkę. Pluszaka-matkę oczywiście! Rozpruć gdzie trzeba, włożyć pluszaka-dziecko i wyciągnąć z jej brzucha. Przy tym zaznaczmy, że wcale pluszak-matka ludożercą nie jest. Oj, chyba będzie jednak ciężko…

Wykład techniczny

Jeśli nie czujesz się na siłach, bo poza listą zakupów raczej nie czytasz nic od podstawówki, a i wtedy informacje czerpałeś z Bravo, to zaopatrz się w odpowiednią literaturę. Prawdopodobnie gdzieś w pobliżu Twojego miejsca zamieszkania znajduje się biblioteka. W przypadku problemu sprawdź Google Maps lub GPS, zwykle dają radę. W tej bibliotece znajdziesz książki związane z prokreacją. Szukaj jednak tych encyklopedycznych, na „Sztukę kochania” przyjdzie czas. Po przeczytaniu choćby spisu treści wiesz już czego możesz się spodziewać. Bogatszy o taką wiedzę możesz przystąpić do akcji. Nie zapomnij używać trudnych słów jak zygota, blastocysta, poród indukowany czy znieczulenie zewnątrzoponowe.

Zapytaj…

Strategia jest podobna to sposobu na uciekiniera, ale o wiele prostsza, spokojniejsza, miej męcząca i przede wszystkim skuteczna. Przykład:
– Tato, skąd się biorą dzieci?
– Zapytaj mamy.

Białe kłamstwo

Tu w odpowiedzi może znaleźć się naprawdę wszystko, co słyszałeś kiedyś od własnych rodziców, babci, cioci czy też księdza. Może to być historia z kapustą, bocianami, aniołkami, doręczycielami dzieci czy sprzedażą noworodków w szpitalu. Jeśli uważasz, że warto robić dziecku budyń z mózgu, jesteś na właściwej drodze.

Niestandardowe rozwiązania

Ciekawym, choć trochę kontrowersyjnym rozwiązaniem, jest wydanie z siebie jakiegoś dziwnego odgłosu, który kompletnie nie pasuje do sytuacji. Przykładowo można zacząć krzyczeć niczym lepidopterofobik w motylarni lub zacząć śmiać się z pytania niczym z bardzo dobrego żartu.

Ja mam już dwa tłumaczenia za sobą i wizytę w bibliotece, a Wy?

Fot. Philip Dean, CC BY 2.0