My, emigrantki,  Polki w Europie

Życie w Katalonii w dobie referendum niepodległościowego

Ostatnio wszyscy żyją sprawą Katalonii i średnio demokratycznego podejścia do manifestacji czy legalności referendum, w którym mieszkańcy mieli zadeklarować, czy chcą odłączenia tej części kraju od Hiszpanii. W środku tego tygla, gdzie świstają gumowe kule i armatki wodne, jest Aurelia, polska Mama w Barcelonie. Zobaczcie jak wygląda Katalonia w dobie referendum niepodległościowego widziana oczyma Polki.

https://www.instagram.com/p/BZRQwlbBxlt/?taken-by=mamawbarcelonie

Konfabula: Długo mieszkasz w Barcelonie?
Mama w Barcelonie: Moja przygoda z Katalonią zaczęła się kilkanaście lat temu, kiedy to miałam okazję odwiedzić tej kraj po raz pierwszy. Była to miłość od pierwszego wejrzenia i zapragnęłam wtedy, aby kiedyś przenieść się tu na stałe. Marzenie zaczęło powoli się spełniać. Najpierw wyjechałam do Barcelony studiować, gdzie poznałam mnóstwo cudownych ludzi, w tym mojego obecnego partnera. Razem zdecydowaliśmy o mojej przeprowadzce do Katalonii i zaraz po tym, jak wróciłam do kraju pozamykać wszystkie sprawy, zostawiłam ojczyznę za sobą. Znałam wcześniej styl życia Hiszpanów i wiedziałam, że podchodzą oni do wszystkiego z radością i entuzjazmem. Niestety negatywnie zaskoczyła mnie słaba organizacja i biurokracja. Załatwianie spraw urzędowych to prawdziwa udręka i wymaga wiele cierpliwości. Ten ich ogólnopojęty luz nie sprzyja pracom biurowym. Nie spodziewałam się również, że Katalonia tak bardzo zaznacza swą odrębność i podkreśla to, że posiadają swój własny język i tak np. wszystkie dokumenty dostajesz w języku katalońskim, którego muszę się jeszcze nauczyć.

Konfabula: Jak kosztowo żyje się w Barcelonie?
Mama w Barcelonie: Barcelona przy okazji bycia jednym z piękniejszych miast Europy, jest również jednym z droższych. Wynajem dwupokojowego mieszkania (salon i sypialnia) w centrum to koszt minimum 800-900 euro. Jedzenie na pierwszy rzut oka wydaje się niedrogie – bagietka 50 centów, mleko niecałe 1 euro, jajka 1.50. Ale przeciętne zarobki nie są również wysokie, choć w samej Barcelonie ze względu na ogromną ilość turystów pracy, choćby w tej branży jest sporo.

https://www.instagram.com/p/BYVK81ghPK5/?taken-by=mamawbarcelonie

Konfabula: Jaka jest hiszpańska kuchnia?
Mama w Barcelonie: Kuchnia hiszpańska to bez wątpienia jedna z lepszych na świecie. To właśnie w Barcelonie znajduję się jedna z najlepszych restauracji na globie. Kuchnia jest bardzo zróżnicowana, ponieważ najesz się zarówno przepysznym mięsem, jak i potrawami z ryb. Spożywa się sporo owoców morza, za którymi akurat ja nie przepadam. Do każdego obiadu obowiązkowo deser – pudding, lody czy owoc.

Konfabula: Jacy są Hiszpanie?
Mama w Barcelonie: Hiszpanie to naród powiedziałabym pozytywny. Barcelończycy uchodzą za ludzi otwartych, skłonnych do pomocy, radosnych. Są oni również dość leniwi i nie lubią się przepracowywać, a piłka nożna jest dla nich jak religia. O typowym Hiszpanie przeczytasz na moim blogu. Mają oni swoje przyzwyczajenia, tradycje i święta często różne od tych polskich np. w Hiszpanii panuje znana sjesta, kiedy życie na ulicach wymiera.

Życie towarzyskie toczy się głównie poza domem, Hiszpanie to nacja bardzo rozrywkowa. Dorosłym towarzyszą często dzieci, również te najmłodsze. Zabierane są na wszelkie wypady, zjazdy, spotkania. Nikogo nie dziwi widok kilkuletnich dzieci biegających wokół stolików na placu o godzinie 22. Wychowuje się tu dzieci raczej bezstresowo. Mają sporo luzu, niewiele się od nich wymaga. Więcej wspominałam o tym w poście poświęconym w całości hiszpańskiemu wychowaniu.

Konfabula: Jak podchodzą do Polaków?
Mama w Barcelonie: Hiszpanie są otwarci na nowe znajomości, a sama Barcelona pełna jest ludzi z krajów całego świata. Do Polaków podchodzą przyjaźnie, chętnie pytają o nasz kraj, zawsze śmieją się, że jest u nas zimno. Parę razy spotkałam się z tym, że ktoś potrafił powiedzieć „dziękuję”, czy „dzień dobry”. W końcu Katalończycy przez resztę Hiszpanii nazywani są właśnie Polakami. Mimo tego nie znajdziesz tu niestety pierogów, kiszonej kapusty czy polskiej kiełbasy. Wszystko to dostaniesz oczywiście w polskim sklepie, ale nastaw się, że w barcelońskich supermarketach ciężko nawet o kwaśną śmietanę. Ja przy każdej wizycie w Polsce robię sobie małe zapasy śledzi, ogórków i kabanosów. Jest sporo rzeczy, za którymi tęsknię żyjąc w Barcelonie.

https://www.instagram.com/p/BStQ_84B49d/?taken-by=mamawbarcelonie

Hiszpania to kraj naprawdę różny od Polski i nie każdy potrafiłby się w nim odnaleźć. Ponieważ wakacje w Barcelonie, to nie to samo, co codzienne, rutynowe życie. Ja nie żałuję swojej decyzji i czuję się tutaj naprawdę świetnie. Wiem, że nie zmieniłabym mojego życia nawet, gdybym mogła cofnąć czas.

Konfabula: Sytuacja w Katalonii jest teraz napięta. Jak odnajdujesz się w niej jako obcokrajowiec?
Mama w Barcelonie: Katalonia wrze. Barcelona jest sparaliżowana przez strajki jest problem z dostępem do niektórych usług, komunikacja miejska nie funkcjonuje sprawnie, zablokowano drogi. Policja, która powinna chronić, sięga po gumowe kule i rani starszych ludzi, dzieci są przestraszone. Druga strona też nie jest kryształowa: ludność opowiadająca się za pozostaniem w Hiszpanii jest szykanowana, w sklepach wybijane szyby, flagi hiszpańskie są zrywane. To nie jest demokracja. Hiszpania uważa, że referendum było nielegalne, ponieważ odbyło się wbrew Konstytucji. Katalonia broni się prawami międzynarodowymi do samostanowienia narodów.

Nie mogłam głosować, ponieważ jestem imigrantem. Myślę, że obie strony posunęły się zbyt daleko w swych postępowaniach. Nie chciałabym, aby osoby postronne ponosiły za to konsekwencje. Boję się, że ten kraj już nigdy nie będzie taki sam, że ludzie nie zapomną. Najsmutniejsze jest to, że walczy ze sobą jeden naród. Hiszpan przeciwko Hiszpanowi. Bo przecież, abstrahując od tego kto kim czuje się w sercu, wszyscy są braćmi.


Je­śli lu­bisz po­dróże z pal­cem po ma­pie, co śro­dę za­pra­szam na wy­prawę z jed­ną z Pol­ek miesz­ka­ją­cych za gra­nicą. Wpi­sy już pu­bli­ko­wane znaj­dzie­cie tu.