My, emigrantki,  Polki w Europie

W Norwegii na stałe

Nie każdy emigrant wyjeżdża z kraju za chlebem. Niektórych ciągnie do przygodny, innych do spokoju. Czym może przyciągać Polaków Norwegia? Na to pytanie odpowiada Renifer na emigracji, Polka, która od kilkunastu lat mieszka w tym skandynawskim kraju.

Konfabula: Od kiedy mieszkasz za granicą i dlaczego?
Renifer na emigracji: Mieszkam w Norwegii od kilkunastu lat. Wyjechałam z Polski pod koniec lat 90-tych. Był to czas kiedy miałam wrażenie, że ludzie ciągle czegoś ode mnie wymagają, trudno przy tym kogokolwiek zadowolić, a życie zaczyna mi umykać między palcami. Dodatkowo Polska sprawiała wtedy wrażenie takiej trochę matki, której nie obchodzą za bardzo własne dzieci. Dlatego postanowiłam wyjechać. Zaczęłam czytać informacje o różnych krajach, aż wpadła mi w ręce Norwegia. Pamiętam, że było tam napisane, że Norwegowie jedzą głównie ryby (a ja uwielbiam ryby!), przy tym są dziwni i małomówni. Ale tym co wpłynęło ostatecznie na moją decyzję, było zdanie, które pamiętam do dzisiaj: „możesz iść z godzinę i nie spotkasz żywej duszy”. Właśnie tego było mi wtedy najbardziej potrzeba… spokoju i bycia sama ze sobą z dala od ludzi! Dlatego kupiłam przewodnik, mapę, zdałam kurs na au-pair, zaliczyłam rozmowę telefoniczną w języku angielskim z rodzinką, do której się wybierałam i pełna obaw, ale też zdecydowana, wyjechałam.

Konfabula: Są rzeczy, które nadal Cię zaskakują w tym kraju?
Renifer na emigracji: Najbardziej pozytywnie zaskoczyła mnie wysoka kultura jazdy na drogach oraz uprzejmość i życzliwość w urzędach. Samo życie sprawiało wrażenie znacznie mniej stresującego, tak jakby czas płynął tutaj wolniej. Nagle mogłam zatrzymać się i podziwiać rzeczy, na które od dziecka nie miałam czasu lub na które przestałam już zwracać większą uwagę. I tak, nagle od nowa zaczęłam dostrzegać piękne zachody słońca oraz śpiew ptaków… zaczęłam liczyć gwiazdy na niebie, czy też po prostu przyglądać się jak pada deszcz.

A to co mnie zaskoczyło negatywnie to fakt, że tutejsi mężczyźni nie przepuszczają kobiet w drzwiach, nie pomagają ponieść torby, ani też nie przynoszą kwiatów 8 marca. Służba zdrowia też nie najlepiej funkcjonuje, a lekarze się ciągle zmieniają. Za każdym razem spotyka się więc jakiegoś nowego lekarza, któremu trzeba swoją historie opowiedzieć zupełnie od początku. Poza tym mówią oni często łamanym norweskim, szwedzkim czy duńskim co znacznie utrudnia komunikację. Muszę jednak przyznać, że szacunek i kultura w stosunku do pacjenta jest tutaj na wysokim poziomie.

Konfabula: Jak wygląda życie w Norwegii od strony czysto kosztowej?
Renifer na emigracji: Bochenek chleba w Norwegii jest drogi, bo kosztuje 28 koron (około 13 PLN). 1,5 l półtłustego mleka to cena również 28 koron, a 1 l benzyny to 16,50 kr. Poza tym chleb kupiony tu w sklepie nie jest tak dobry jak ten w Polsce i szybko może się znudzić. Dlatego też większość, w tym również i ja, sama piecze go w domu. Znacznie pomaga też fakt, że prąd jest tutaj stosunkowo tani.

https://www.instagram.com/p/BQiytTCBTEi/?taken-by=renifernaemigracji

Konfabula: Wspomniałaś, że kochasz ryby i dlatego wybrałaś Norwegię. Co jeszcze trzeba kochać, by być miłośnikiem norweskiej kuchni?
Renifer na emigracji: Cały czas używa się tutaj tych samych produktów i przypraw co w Polsce, z tym, że potrawy przyrządza się w trochę inny sposób. Je się tu przede wszystkim dużo ziemniaków, produktów mącznych, ryb (podawane są na różne sposoby, takie jak wędzone, smażone, grillowane, pieczone czy też gotowane). Oprócz ryb, bardzo popularnymi daniami obiadowymi są pizza, tortilla, mielone z ziemniakami i groszkiem czy też ryż na mleku. Popularne są również parówki w różnej postaci, zwłaszcza na przyjęciach, gdzie są dzieci.

Z rzeczy, które polecam spróbować będąc za kołem polarnym, to nasza soczysta marchewka. Warto też skosztować tradycyjnego brązowego sera.

Jeśli ktoś chciałby się dowiedzieć więcej na temat kuchni norweskiej, to zachęcam do poznania najdziwniejszych potraw norweskich, które opisałam na moim blogu.

A z ciekawostek dodam jeszcze, że mój mąż z kolei będąc w Polsce, za każdym razem zachwyca się ziemniakami, pomidorami i kiełbasą. Twierdzi że są przepyszne i pełne smaku. A kiedy pewien znajomy Norweg pojechał do Polski, to stwierdził: „Tam tylko kiszoną kapustę się je, czy nie przeszkadza to Wam później w pracy?” Odpowiedziałam, by zobaczył na budowach jak Polacy się ruszają z dobrym wiatrem.

Konfabula: Jacy są Norwegowie z krwi i kości?
Renifer na emigracji: Norwegowie żyją blisko natury i zgodnie z jej prawami (spacer przede wszystkim). Działają schematycznie i przestrzegają prawa. Są spokojni i oddani rodzinie. Dorośli w Norwegii liczą się ze zdaniem dzieci, a dzieci szybko uczą się samodzielności. W szkołach jest zawsze nastawienie na pracę w grupie i na naukę tego, co niezbędne. Poza tym uczy się dzieci tego, by w razie potrzeby wiedziały, gdzie i jak znaleźć dane informacje. Od najmłodszych lat powtarza się też, jak ważny jest czas na świeżym powietrzu, między innymi po to by hartować i uodparniać dzieci. Jeśli chodzi o zajęcia pozaszkolne, to popularne są chór, orkiestra oraz piłka nożna. Wiele aktywności jest motywowanych przez wspólny dugnad, tj. jako praca społeczna dla wspólnego dobra.

Konfabula: Jak Polacy są postrzegani w Norwegii?
Renifer na emigracji: Myślę, że Polacy w Norwegii są postrzegani głównie na zasadzie „Jak Cię widzą, tak Cię piszą.” Ci, którzy poznali Polaków osobiście, z reguły mają o nich dobre zdanie. Przede wszystkim oceniają nas jako ludzi pracowitych, sumiennych, rzetelnych i uczciwych, a także towarzyskich i miłych. Niestety, dla innych możemy też wydawać się takimi, jakimi pokazują nas media, tj. wiadomości, gazety, Internet. Na szczęście jest tego teraz już trochę mniej, ale był okres, gdy często pokazywano informacje o nielegalnych próbach przemytu alkoholu i papierosów na granicy. Po zdjęciach zawartości bagażnika nie można było mieć wątpliwości skąd ten towar pochodził. Inna sprawa to nierozważna, brawurowa jazda oraz jazda na nieodpowiednich oponach. Co do kierowców, to jednego złapano i odebrano prawko kilka razy, a ten za każdym razem zrobił sobie nowe prawko w Polsce. Co do tirów, to sama kiedyś jechałam w środku zimy do miasta autobusem i tak szybko nie dojechałam, bo w poprzek drogi pod górkę stał tir z napisem na przedniej szybie” Kocham Polskę”.

Moje norweskie znajome, które były w Polsce zachwycały się modą i elegancją na ulicach, oraz niskimi cenami podstawowych produktów spożywczych, takich jak chleb i mleko. To co moi znajomi sobie chwalą w Polsce, to również pomoc i usługi oraz dobre jedzenie.

https://www.instagram.com/p/BR2z3xZh4k5/?taken-by=renifernaemigracji

Konfabula: Co warto ze sobą zabrać z Polski, bo nie znajdzie się tego na półkach sklepowych w Norwegii?
Renifer na emigracji: Ja chyba zbyt długo tutaj mieszkam, bo mało rzeczy mi już brakuje. Na pewno będzie to jednak krówka i polska wędlina. Kabanosy są zawsze u nas mile widziane. Kiedyś rodzice przywieźli masę makową, suszone grzybki i opłatek na Święta. W ten sposób magia polskich Świąt przybyła do Norwegii. Mam czwórkę rodzeństwa, wszyscy mieszkają w Polsce i nigdy nie przyszło im do głowy, by wyemigrować. „Tam dom Twój, gdzie serce Twoje”. Moje jest tu, w Norwegii. Jeśli chcesz raju, to sam musisz sobie go stworzyć, niezależnie od tego, gdzie mieszkasz…

View this post on Instagram

Jak dobrze tak…

A post shared by Renifernaemigracji (@renifernaemigracji) on


Je­śli lu­bisz po­dróże z pal­cem po ma­pie, co śro­dę za­pra­szam na wy­prawę z jed­ną z Pol­ek miesz­ka­ją­cych za gra­nicą. Wpi­sy już pu­bli­ko­wane znaj­dzie­cie tu.