Obyś cudze dzieci uczył mówili. Wiedzieli co mówią. Jest to jeden z chyba najbardziej niedocenianych zawodów. Przecież od takiego nauczyciela, często niezmotywowanego ani finansowo ani wewnętrznie, zależy szlifowanie tych diamentów, które obowiązkowo system wrzucił w szkolne ławki. Wprawdzie nie tylko warsztat pracujących w szkole ludzi stanowi o efekcie obróbki – czy szlif będzie dobry, czy kamień się zmarnuje. Jednak to właśnie nauczyciele pomagają zrobić pierwszy krok i od nich często zależy, czy uczeń pójdzie zdobywać szczyt, czy prosto w przepaść.
Z okazji Dnia Edukacji Narodowej przedstawiam całkowicie subiektywny zestaw najlepszych filmach o nauczycielach i uczeniu (się).
1. Karate Kid
Ja i filmy karate? No way! A jednak! Nie jestem entuzjastą wszelkich strzelanek, fruwania japońskich samurajów czy walk na ringu. Zwyczajnie nudzi mnie męskie kino nie mniej, niż mężczyzn oglądanie Titanica (chyba że dopingują śmierć Leo: die, die, die!). Jednak w pierwszym filmie o młodym karatece Dannym było coś, co zapamiętałam do końca życia, mimo że film oglądałam lata temu: przesłanie. Nie jest nim to, że każdy może zostać kimś, jeśli będzie dużo trenować. Raczej zapamiętałam, że czasami rzeczy, które uważamy za zbędne, są drogą do celu. Jak malowanie płotu czy woskowanie samochodu przez Dannego.
Tak, pan Mijagi to fantastyczny nauczyciel.
2. Kung Fu Panda
Animacja DreamWorks z 2008 roku. Jak w „Karate Kid” pokazuje, że droga do bycia mistrzem kung fu bywa kręta. A do tego – że czasem wiele zależy od nauczyciela i jego wizji przedstawionego świata. Można rzeczy przyjmować takie jakie są, jak Mistrz Oogway, lub walczyć z wszystkim mając w swej pamięci ciągle cień własnych błędów, jak Mistrz Shifu. A czasem można dać lekcję życia, nawet o tym nie wiedząc, jak ojciec Po.
3. Harry Potter – cała seria
W mało którym cyklu filmowym czy książce nie ma tak wielu charakterystycznych i ciekawych postaci nauczycieli i mentorów jak w obrazach o czarodzieju z błyskawicą na czole. Od charyzmatycznego Profesora Dumbledora, przez nieokrzesanego Hagrida, szalonego Moodiego, stateczną McGonagall, dobroduszną Pomonę Sprout, nawiedzoną i zakręconą Sybill Trelawney, twardo stąpającą po ziemi Rolandę Hooch (co ciekawe – uczyła latania na miotle), czarującego Gilderoy’a Lockharta, spokojnego (do pełni księżyca) Lupina, różową i pozbawioną skrupułów Umbridge, nieśmiałego i tajemniczego Quirella czy surowego, strasznego, dwulicowego Snape’a.
Sama do dziś nie wiem czy Richard Harris (Dumbledore)
czy Alan Rickan (Snape) stworzył lepszą kreację – obie są tak różne i tak wyśmienite.
Choćby ze względu na ich grę, bo, nie oszukujmy się, sam Daniel Radcliffe był słabym aktorem, warto obejrzeć Harrego Pottera.
4. Akademia Pana Kleksa
Nasz rodzimy „Harry Potter”. Kreacja Piotra Fronczewskiego jest na miarę Oscara! A zajęcia z kleksografii czy leczenie chorych sprzętów powinny być także w naszych szkołach.
5. Matylda
Piękny film familijny. Bez przeszkód można go oglądać z dziećmi szkolnymi. Będą się cieszyły, że w ich szkołach dyrektorką nie jest entuzjastka sportów siłowych na anabolikach, że nie mają dławika i mogą nosić słodkie kucyki na głowie. Za to pewnie niejedna osoba zatęskni za słodką jak miód panna Honey.
6. Młodzi gniewni
To film-legenda. Chyba każdy choćby raz w życiu oglądał, jak odziana w skórzaną kurtkę marines Michelle Pfeiffer, z nogami na biurku czeka na pojawienie się swoich uczniów, jak organizuje konkurs Dylan-Dylan, jak z wściekłości się miota, bo Emilio nie zapukał do drzwi pokoju dyrektorskiego i zamiast uzyskać pomoc – został odesłany. Moje dzieciaki nawet na swojej liście przebojów, którą często słuchają w domu, mają „Gangsta paradise” Coolio. Kiedyś pewnie pokażę im także film.
7. Stowarzyszenie umarłych poetów
Po co jest język? – pyta Robin Williams – Po to by uwodzić kobiety!
Cóż może bardziej pobudzić wyobraźnię młodych chłopców, niż nauczyciel głoszący takie idee? Albo taki, który fantastycznie naśladuje głosy znanych aktorów-idoli młodego pokolenia czytając wiersze Szekspira? Któż nie boi się wyrażać własne zdanie, jeśli nauczyciel każe podrzeć książkę i myśleć? Kto może porwać ludzi ideą, jeśli nie wolny umysł, którego od młodości nie szufladkowano, nie stawiano sztucznych granic, nie uczono myśleć według klucza? Ktoś, komu pokazano różne punkty widzenia:
Takiego nauczyciela życzę każdemu!
8. Pan od muzyki
Szkoły bez nadziei, przechowalnie młodych ciał bez polotu, pomysłu, skazanych na bycie miernotą, nawet nie przeciętnością. Wszędzie taką się znajdzie. Ale jeśli dołączymy do tego wzmiankę, że chodzą do takiej szkoły sieroty wojenne, wiadomo, że zbyt wiele nie można się po niej spodziewać. Dołączmy jeszcze surowego dyrektora, który każe dzieci bez skrupułów za każde przewinienie. A gdyby tak… dać miłość? Niekoniecznie w formie przytulenia. Ot, choćby miłość do muzyki? Wtedy… wtedy można wzlecieć wysoko w górę!
9. Fortepian
Pod względem dopasowania muzyki jest to chyba mój ulubiony obraz. Przepiękna gra na fortepianie i utwory skomponowane przez Michaela Nymana ! Choćby dla słuchania warto sięgnąć po tą pozycję.
Gdzie tu nauczyciel? Główna bohaterka, Ada, skazana na małżeństwo bez miłości, jest osobą niemą. Porozumiewa się na migi, gestami i muzyką. Gdy mąż nie pozwala na transport ulubionego fortepianu i konfiskuje go nieokrzesany sąsiad, z uczucia do instrumentu uczy gry na nim tylko po to, by znowu poczuć klawisze pod palcami. Kobieta uczy muzyki tubylca, zakochuje się w nim, co prowadzi do tragedii, ale także happy endu. Bez ręki można żyć. Bez miłości i poczucia godności – nie. I tego uczy Ada. Także siebie.
10. Lektor
To trudny film. I zdecydowanie nie jest to kino dla całej rodziny. Ogólnie fascynuje mnie tematyka holocaustu, dlatego też z chęcią sięgnęłam po niego. Wrył mi się w pamięć. Nie przez to, że były w nim sceny erotyczne, nie ze względu na śmierć, nie ze względu na zakazaną miłość. Ze względu na to, jak łatwo można popełnić błąd, jak bardzo może człowiekowi uwierać brak podstawowych umiejętności w życiu jak czytanie, jak bardzo może to zaważyć na życiu – nie tylko własnym.
A Wy, znacie jakieś ciekawe filmy o nauczycielach, mentorach czy trenerach?