Site icon Konfabula

Solitaire – powieść Alice Oseman na miarę „Buszującego w zbożu”?

Blurb na okładce informuje, że książka „Solitare” Alice Oseman to „Buszujący w zbożu” epoki cyfrowej. Postanowiłam sprawdzić to, żebyście nie musieli czytać. Ale nie wierzcie mi na słowo; sprawdźcie sami. Czekam na Wasze komentarze.

O „Solitaire” Alice Oseman

Przeczytanie tej książki zajęło mi o wiele więcej czasu, niż się spodziewałam, ponieważ naprawdę trudno było przez nią przebrnąć. Tori jest nastolatką z depresją, która mieszka w domu, w którym ma opiekować się braćmi, siedmiolatkiem i zmagającym się z zaburzeniami odżywiania i samookaleczeniami nastolatkiem. Rodzice są mocno odrealnieni i nieobecni. Tori ma więc ciężar ponad swoje siły na barkach. Do tego jest dość wycofana społecznie. Większość czasu spędza na zamykaniu się w sobie, czytaniu blogów i odrabianiu lekcji. Jednak jak na kogoś tak niezaprzyjaźnionego, wokół Tori jest sporo ludzi. Jej najlepsza przyjaciółka, Becky, jest bardziej pochłonięta chłopakiem i głównie zainteresowana naciskaniem na Tori częstsze kontakty międzyludzkie. Stary najlepszy przyjaciel, Lucas, nagle powraca po wielu latach nieobecności. Jej nowy potencjalny najlepszy przyjaciel, Michael Holden, jest, podobnie jak ona, wyrzutkiem społecznym z wyboru, a ich burzliwe interakcje stanowią podstawę rozwoju postaci Tori. Czasem wszyscy oni wydają się być wytworem wyobraźni Tori. W międzyczasie grupa Solitare robi coraz bardziej niebezpieczne psikusy na terenie szkoły. Tori wszystko to obserwuje, dopiero pod koniec zdając sobie sprawę, że jest jak społeczeństwo. Że nie reaguje jak coś dzieje się złego. Bo pod koniec sytuacja kompletnie wymyka się członkom Solitaire z kontroli.

Dodam jeszcze, że This winter jest prequelem „Solitaire”, a w samej książce historii Nicka i Charliego z serii Hearstopper jest jak na lekarstwo.

O „Buszującym w zbożu” Salingera

Kiedy ktoś napotka kogoś
kto buszuje w zbożu
Kiedy kto całuje kogoś
czy ktoś płakać ma?

Kiedy kto napotka kogoś
kto buszuje w polu
Kiedy kto całuje kogoś
czy świat wiedzieć ma?

Kiedy ktoś napotka kogoś… – Robert Burns

Jeszcze więcej czasu spędziłam nad „Buszującym w zbożu”. W sumie nie wiem dlaczego, bo to dość prosta historia. Bohater, Holden Caulfieid, zostaje wyrzucony ze względu na kiepskie oceny z kolejnej szkoły. Nie bardzo chce się do tego przyznać przed rodzicami, postanawia więc najpierw nico użyć życia w hotelu, a jak skończą się jego oszczędności to wyjechać na zachód i wrócić dopiero, jak się za nim po kilkunastu latach stęsknią. Jedynie z siostrą chce się wcześniej rozmówić. To typowa opowieść drogi. Holden poszukuje swojego miejsca na świecie, wspominając często własną udana młodość.

Książka została wydana w 1951 roku i wtedy była dość kontrowersyjna. Wszak ukazuje Holdena który kłamie, ucieka, popełnia wykroczenia, wykorzystuje rodzinę, pije alkohol i dokonuje inicjacji seksualnych. To młodzieniec pełen czarnych myśli, nienawidzący wszystkiego i wszystkich. Dzić już nie szokuje zachowaniem bohatera, ale za to nadal aktualnie wskazuje postawę młodzieży, tak rzadko zadowolonej z bycia sobą.

(…) wyobraziłem sobie gromadę małych dzieci, które bawią się w jakąś grę na ogromnym polu żyta. Tysiące malców, a nie ma przy nich nikogo starszego, nikogo dorosłego… prócz mnie, oczywiście. A ja stoję na krawędzi jakiegoś straszliwego urwiska. Mam swoje zadanie: muszę schwytać każdego, kto się znajdzie w niebezpieczeństwie, tuż nad przepaścią. Bo dzieci rozhasały się, pędzą i nie patrzą, co tam jest przed nimi, więc ja muszę w porę doskoczyć i pochwycić każdego, kto by mógł spaść z urwiska. Cały dzień, od rana do wieczora, stoję tak na straży. Jestem właśnie strażnik w zbożu. Wiem, że to wariacki pomysł, ale tylko tym naprawdę chciałbym być.

Buszujący w zbożu

To nie jest love story

To książki o nienawiści do świata. Zarówno „Solitaire”, jak i „Buszujący w zbożu”. O niemożności zmiany, braku pomysłu na nią i tym bardziej braku odwagi. O złości właśnie na to uczucie bezsilności i poczucie bycia jedynie obserwatorem, a nie czynnym uczestnikiem życia. Holden i jego dorastający rówieśnicy zazwyczaj zachowują się tak, jakby los, który ich spotkał (rozczarowanie i koniec niewinności) był wyjątkowy w historii ludzkości. Nie widzi nic poza spektaklem własnego rozczarowania. Mimo całej swojej bolesnej samoświadomości Holden Caulfield nie jest tak naprawdę samoświadomy. Nie widzi, że sam jest oszustem. Tori jest już bardziej świadoma. Wręcz krzyczy czemu wszyscy są obojętni na stan jej brata. Mimo to uważam, że jednak „Solitaire” to jest love story, choć nie tak jasne. Bez drugiej osoby Tori by się nie pozbierała.

Podsumowanie

Obydwie książki można kochać lub nienawidzić. Ja w ogólnym rozrachunku nie pałam miłością do fabuły o niczym. Może nie jestem targetem, bo nie utożsamiam się już z nastolatkami. Choć z drugiej strony nadal poszukuję siebie, więc coś tam mamy wspólnego. Czy poleciłabym te książki? „Solitaire” tak. Jest aktualne, „Buszujący w zbożu” to dla mnie jedynie ciekawostka. Do tego nudna ciekawostka. „Solitare” było debiutem autorki i chwała jej za to, że postanowiła nieco zmienić, rozszerzyć uniwersum Tori i Charliego w kolejnych publikacjach. Warto przeczytać po to, aby rozpocząć podróż po twórczości Alice Oseman.

Exit mobile version