Które dziecko nie lubi słodyczy?! Jeśli jest takie, to musi stanowić wyjątek. Co jednak się stanie, jeśli słodycze będą czymś znacznie groźniejszym niż powód próchnicy i bólu brzucha? Kiedy staną się…. zaczarowane?
Fabuła
Nate właśnie przeprowadził się z rodzicami do nowego miasta. Nate jest bardzo nieśmiałym chłopcem, który nie lubi wychodzić z drogi, by nawiązywać nowe znajomości. Na szczęście mama wręcz wypycha go z domu, by zapoznał się z nowymi sąsiadami. Tak poznaje Summer, Trevorem i Gołębiem, z którymi zaczyna coraz więcej przebywać. Najbardziej ich wszystkich ciągnie do sklepu pani White: lodziarni i sklepu ze słodyczami o nazwie Słodki ząbek. Właścicielka nowego sklepu jest słodką kobietą. Prosi czwórkę o załatwienie jej kilku spraw. Zapłatą ma być wyjątkowy magiczny cukierek. Jednak w miarę jak sprawy stają się coraz trudniejsze i nawet złowrogie, a magiczne cukierki coraz mniej przyjazne dla jedzących je, ta czwórka zaczyna się zastanawiać, czy pracują po dobrej stronie.
Bohaterowie
Jak to dość stereotypowo zawsze traktuje Brandon Mull mamy bohaterów, których można podzielić prosto na stratega (Summer), nieustraszonego przywódcę (Nate), mądralę (Gołąb) i pomocnika (Trevor). Żaden z nich jednak się jakoś szczególnie nie wyróżnia i ciężko się utożsamić czytelnikowi z którymkolwiek. Za to takie rozróżnienie prowadzi do jednej konkluzji: żeby współdziałać zawsze trzeba dobrze poznać innych członków grupy, by dobrze zorganizować każdą pracę. Tak samo przyjmując np. zlecenie pierwsze wrażenie, nawet jeśli jest dobre, nie musi oznaczać, że będzie to proste czy przyjemne zadanie.
Mam pewne „ale”
Magiczne cukierki wydają się naprawdę fajnym pomysłem. To, co może tu być i zaletą i wadą jest prędkość, z jaką biegnie fabuła. Porozkoszowałabym się nieco księżycowymi skałami czy białymi krówkami, a one dość szybko przemieniają się w wodorowęglanową broń.
Mimo dość ciekawego pomysłu sama fabuła jest dość przewidywalna. Może od początku nic nie wróży złego, ale zdecydowanie czytelnik rozgryza problem wcześniej niż bohaterowie książki. Magia i sposób, w jaki pojawiają się magowie, nigdy nie zostały dobrze wyjaśnione, co sprawia, ze i budowanie świata również kuleje.
Podsumowanie
Ogólnie rzecz biorąc, „Wojna cukierkowa”, która jest pierwszą częścią cyklu (dwutomowego zaledwie), wydawała mi się nieco mdła i to wcale nie ze względu na ciągłe spożywanie cuksów przez bohaterów. Sam pomysł magicznych cukierków i całego magicznego świata jest świetny, jednak zdecydowanie nie jest to książka dla mnie czy starszych nastolatków, którzy szybko znudzą się fabułą. Za to młodsze dzieci będą zachwycone mogąc czytać książkę o magicznych cukierkach, niczym fasolki wszystkich smaków z Harrego Pottera.
Zobacz drugi tom: „Wojna cukierkowa. Awantura w salonie gier”
Oficjalna recenzja portalu Secretum.pl