Site icon Konfabula

Chłopki. Opowieść o naszych babkach

Człowiek wyjdzie ze wsi, ale wieś z człowieka nie – mówi powiedzenie. Ile jednak w dzisiejszych kobietach jest z chłopek? Ile wsi spokojnej i wesołej było udziałem kobiet?

O czym jest książka?

Książka „Chłopki. Opowieść o naszych babkach” nie ma właściwie fabuły – to opowieść składająca się z wielu pomniejszych opowieści. Z niektórymi bohaterkami będziemy spotykać się częściej, inne będą bardziej epizodyczne. Wszystkie je łączy niesłychanie trudne życie na wsi. I to ono jest głównym bohaterem, a może nawet antybohaterem.

Chłopka piśmienna

W książce znajdziemy bogaty zbiór faktograficzny z całego kraju. Możemy przeczytać autentyczne listy i zapiski, dzienniki chłopek z różnych zakątków Polski, z różnych czasów, choć najwięcej z międzywojnia. Poznamy język mówiony ówczesnych kobiet, ich stan wiedzy i świadomość. Czasem są one skorelowane z opowieściami dzieci i wnuków ich nadawczyń. Poznamy z nich obraz wiejskich dzieci, kwestie związane z służebnością, swaty, prowadzenie i tworzenie domu, walkę z zabobonami, unowocześnianie wsi i krzewienie higieny, wyjazdów na zarobek np. do Francji, przedwojenny antysemityzm, rozwarstwienie społeczne i pogardę miastowych nad mieszkańcami wsi czy początki emancypacji. Mimo to nie jest to książka historyczna, a bardziej pretenduje do miana literatury pięknej. Opowieść o chłopkach snuje się niczym historia opowiadana wnukom przy kominku, a nie wykład na uczelni.

Kobieta dziś a chłopka wczoraj => znajdź różnice

Kobiety, zwłaszcza chłopki pańszczyźniane, traktowano jak zasób. To ojciec znajdował młodej dziewczynie męża i oddawał ją, a właściwie sprzedawał, za odpowiedni posag. Z kurateli ojca-władcy przechodziła w ręce męża-właściciela. Nie buntowała się, bo nikt nie stał po jej stronie. Rodziła dzieci, dbała o ognisko domowe i pracowała na równi co mężczyźni, z tym, że nie dane jej było po pracy odpocząć, a usługiwać odpoczywającemu. I ten właśnie obraz, nieco unowocześniony, bez przymusu zamążpójścia i posiadania posagu, nadal pokutuje w wielu domach i umysłach. Współczesna kobieta może nie musi chodzić z bielizną do prania nad rzekę, ale nadal w wielu domach do obsługi pralki tylko kobiece ręce się nadają. Te same ręce jednak tak samo jak męskie złożą szafę z Ikei czy wymienią żarówkę, że o pomalowaniu ściany nie wspomnę. Równouprawnienie, o którym nawet nasze babki i prababki nie marzyły, często uwidacznia się tylko w dostępności do tych samych prac, jakie wykonują mężczyźni, a nie równym obłożeniu nimi w rodzinie. Czy nie jest to przypadkiem tożsame z traktowaniem chłopek kiedyś, w tych uważanych za gorsze czasach?

Dorosłość dziewczyny wiejskiej zaczyna się wraz z jej szesnastym rokiem. To wiek, kiedy uznaje się ją za dojrzałą do małżeństwa. Wkrótce zacznie rodzić dzieci i tak już będzie przez następne dwadzieścia lat. Doskonale wie, czego może się spodziewać w dalszym życiu: trudu i zmagania, a często głodu i samotności. To los kobiet w jej rodzinie od pokoleń, dlaczego jej własny miałby być lepszy? Najważniejsze trzymać się tego, co przeznaczył dla niej Pan Bóg, nie pragnąć więcej. Wyróżnianie się i wywyższanie to oznaka pychy, a nieposłuszeństwo staje się grzechem.

A mimo to się kręci…

Autorka wspomina, że jej książka mogła być dużo bardziej drastyczna, ale najbardziej przeraża ją to, że nie mówimy o wszystkich opisanych zjawiskach w czasie przeszłym. Ten przekazywany z pokolenia na pokolenie obraz kobiety, chłopki, jest nadal powielany. Owszem, z pokolenia na pokolenie sytuacja kobiet się polepsza i oby tak pozostało. Jednak wystarczy jakiś autorytet pragnący powrotu do tych mentalnie chłopskich czasów, jakiś natchniony mówca czy przedstawiciel wybrany przez obywateli, wreszcie wojna, by wypracowane z mozołem stanowisko wróciło do wcześniejszych ustawień. Tych patriarchalnych.

(…) kobieta na wsi jest na szukanie swoich praw za religijna i choć taki mąż znęca się w najokrutniejszy sposób nad nią, ona to uważa za dopust Boży, znosi to wszystko z podziwu godną rezygnacją i czeka cierpliwie, aż ją śmierć z tych mąk wyzwoli.

Co może przerwać to błędne koło? Edukacja. Wtedy nie było o niej mowy, dziś jest inaczej. Dlatego ta książka jest tak bardzo potrzebna. Wyrzućmy w końcu tą sielskość wsi do kosza, ten sienkiewiczowski mit i reymontowski obraz. Potrzeba realizmu, by przyszłość też była realna. I by była nadal dostępna dla kobiet.

Inne ciekawe reportaże znajdziesz w księgarni Tantis.

Wpis zawiera link reklamowy.

Exit mobile version