Site icon Konfabula

Czego spodziewać się po emigracji do Wielkiej Brytanii?

To już ostatni w tym roku wywiad z Polką przebywającą na stałe poza granicami Polski. Justa jest obecnie tam, gdzie ponad milion Polaków: mieszka w Wielkiej Brytanii. Znalazła swoje miejsce w małym miasteczku, uczy nawet w szkole. W imieniu Justy zapraszam dalej.

Konfabula: Długo jesteś już na emigracji?
Justa: Jak dziś pamiętam dzień mojego spontanicznego wyjazdu do Wielkiej Brytanii. 17 lutego 2006 wylądowałam na lotnisku London Luton. Wyjechałam, bo nadarzyła się okazja. Miałam popracować jakieś 3 – 6 miesięcy, zarobić na ekstra wakacje i wrócić. Jak widać – trochę mi się przedłużyło.

Konfabula: Stereotypy dotyczą wielu rzeczy związanych z Wielką Brytanią. Po tak długim życiu w UK jakieś potwierdzasz lub dementujesz?
Justa: Londyn zawsze kojarzył mi się ze smogiem, ciągłymi opadami deszczu i trupio bladymi Anglikami. Rzeczywistość okazała się troszkę inna. Mnóstwo parków, miejsc spacerowych, placów zabaw, może nie w każdej dzielnicy, ale tam gdzie mieszkałam było naprawdę cudownie. Co do bladych anglików … Londyn to istna mieszanka kulturowa więc o trupio bladych tu ciężko.

Konfabula: Kiedy byłam w UK bardzo źle wspominałam czas, kiedy nie mogłam się przyzwyczaić do nie przeliczania zakupów na złotówki. Ceny mnie powalały! Jak żyje się z jednej pensji?
Justa: Życie w UK jak i zapewne w innych krajach EU idzie w górę z każdym rokiem, nie jest jednak źle da się tu spokojnie żyć, nawet z jednej pensji. Zwykle na zakupach zapłacę np. za chleb tostowy Wartburtons – £1.05, bagietkę – £0.80, mała – £0.45, mleko 2.27 litra – £1.09, masło niesolone President kostka – £2, serek wiejski (cottage cheese) 300g – £0.64, ziemniaki 1kg – około £1, butelkę Bourbonu Jim Bean 0.7L – £13, benzynę ~121.0 pensów za litr, diesla ~123.4 pensów za litr. Ceny oczywiście różnią się w poszczególnych sklepach, zawsze można znaleźć tańsze odpowiedniki. Ja podałam ceny kupowanych przeze mnie produktów. Płaca minimalna zależna jest od wieku. Obecnie minimum to: £7.50 (25+), £7.05 (21-25), £5,60 (18-20), £4.05 (16-17), £3,70 poniżej 16 roku życia. Co roku w kwietniu płaca minimalna idzie kilka pensów w górę. Od 1 kwietnia 2018 minimum wzrasta: £7.83 (25+), £7.38 (21-25), £5,90 (18-20), £4.20 (16-17), £3,70 poniżej 16 roku życia. W UK pensja zależy głównie od przepracowanych godzin.

Konfabula: Czy lubisz typowo brytyjskie potrawy?
Justa: Każdy kraj, ba, nawet region ma swoje charakterystyczne potrawy. My nie przystaliśmy tylko na polskie czy tylko na angielskiej kuchni. Mieszamy i wybieramy smaki, które Nam pasują. Moim ulubionym angielskim daniem jest ‘Jacket Potato’ – wielki pieczony ziemniak, którego po przekrojeniu faszeruje masłem i startym serem. Pochłaniam go z fasolką i jajkiem sadzonym. Porcja wielce kaloryczna, więc staram się nie jeść za często. Kiedy lekko go przypiekę kojarzy mi się z ziemniakiem z ogniska.

Najbardziej ohydną rzeczą jaką próbowałam to były ‘Pickled egg’. Nie wiem czy są dostępe w Anglii, bo próbowałam je w Szkocji. Co to takiego? Jaja ugotowane na twardo zanurzone w occie lub solance (ja miałam przyjemność z tym pierwszym). Wrrrr, do tej pory jak przypomnę sobie ten smak to mam dreszcze, fujjj.

Konfabula: Jak dziś, po latach mieszkania w Anglii, widzisz typowego Anglika?
Justa: Brytyjczycy, tacy z dziada pradziada, kojarzą mi się zbrakiem pośpiechu. Nie, nie ślamazarnością, ale bardziej z luzem. Czy na kasie, czy przy wsiadaniu do autobusu nikt się nie pcha (wykluczam Londyn, bo tam panują extremalne warunki szczególnie w godzinach szczytu) obowiązuje kolejka, jak przyszłaś pierwsza na przystanek, wsiadasz pierwsza do autobusu. Podoba mi się to.

Konfabula: Jak Polacy są tam postrzegani?
Justa: Nie wiem czy mam szczęście czy nie, ale nigdy nie byłam postrzegana jako gorszy gatunek ze względu ma moje pochodzenie. Oficjalnie i głośno mówię, że jestem z Polski i nigdy nie spotkałam się z wrogością, bardziej z ciekawością. Mieszkam w małym miasteczku, pracuję w Szkole Podstawowej i cieszę się ogólnym szacunkiem.

Konfabula: Jakie masz wspomnienia związane z emigracją?
Justa: Mam same pozytywne wspomnienia. Obcy kraj, brak znajomości języka, a wszędzie spotykałam się z życzliwością i z uśmiechem. Choć czasem jest to nie uśmiech, a śmiech, bo często zdarzały mi się wpadki językowe. Jak pisałam wcześniej mój wyjazd nie był zaplanowaną przeprowadzką i co się z tym wiąże moja znajomość języka była, ładnie mówiąc, znikoma. Jak to mówią najlepiej uczyć się na własnych błędach.
Jest jednak jedna sytuacja, która mimo pomyłki wyszła mi na dobre.
Pierwsze dwa lata mieszkałam w Londynie, później przeprowadziłam się do Szkocji, gdzie mieszkałam 1,5 roku. Tu udało mi się pójść do szkoły na ESOL – English for Speak Other Language (język angielski dla obcokrajowców). Przed kursem miałam rozmowę z wykładowcą. Rozmowa była egzaminem, po którym przydzielono mi odpowiedni dla mnie poziom. Miałam zacząć od najniższego (Entry 1), ale w pierwszym dniu byłam tak zdenerwowana, że pomyliłam klasy. Siedziałam, słuchałam i podejrzewałam, że coś jest nie tak. Na przerwie podeszłam do nauczycielki, zapytać jaki to poziom i … okazało się, że trafiłam na najwyższy (Level 2), poziomów jest 5 (Entry 1, Entry 2, Entry 3, Level 1, Level 2). Uśmiałyśmy się obie jak jej powiedziałam, gdzie powinnam być. Jako, że udzielałam się na zajęciach, doradziła mi żebym została, a jeśli nie czuję się na siłach, żebym zeszła o poziom niżej, ale nie na sam dół, bo tylko zmarnuje czas. I tak też zrobiłam – zeszłam do poziomu niżej i ukończyłam go w terminie z dyplomem. W ciągu rocznego kursu, dzięki mojemu odwiecznemu talentowi do wpadek i pomyłek, zaliczyłam 4 lata.

Konfabula: Czego typowo polskiego Ci brakuje?
Justa: Chyba tylko misia i zdjęć, bo polskich sklepów w Wielkiej Brytanii ci od groma. Jedyne za czym się tęskni to rodzina i przyjaciele, ale ich do walizki ciężko spakować. Dlatego chwała technologii, bo w dzisiejszych czasach kontakt z bliskimi jest bardzo ułatwiony. Teraz nie warto nawet się zastanawiać czy wyjechać, a kiedy i na jak długo. Wyjdzie albo nie, najważniejsze to nie palić za sobą mostów, nigdy.


Je­śli lu­bisz po­dróże z pal­cem po ma­pie, co śro­dę za­pra­szam na wy­prawę z jed­ną z Pol­ek miesz­ka­ją­cych za gra­nicą. Wpi­sy już pu­bli­ko­wane znaj­dzie­cie tu.

Exit mobile version