Czy przypatrzyliście się kiedyś jak dziecko ogląda bajkę w telewizji? Jak gra na komputerze? Jak bawi się lalkami? Czy zdarzyło się Waszemu dziecku, że nie usłyszało wołania? Albo że nie zdążyło z powodu dobrej zabawy do WC? Czy sami zawsze słyszycie wołanie dziecka kiedy siedzicie w Internecie albo przeglądacie fejsa na smartfonie? Czy to jakiś stan hipnozy? Ja nie zawsze słyszę. Albo nie zawsze reaguję. Moje dzieci? Moje dzieci przed komputerem mają tak samo. Albo i gorzej. One nie mają żadnych reakcji. Cieszę się, że oddychają.
Zombie kids
To nie jest odosobniony przypadek. Swego czasu Laurence J. Peter, kanadyjski nauczyciel, stwierdził, że telewizja zmieniła amerykańskie dzieci z porywającej siły do nieruchomego obiektu. Kilkadziesiąt lat później australijska fotograf Donna Stevens zrobiła reportaż, w którym fotografowała dzieci siedzące przed ulubioną bajką. Te dzieci wpatrzone w szklany ekran wyglądały jak zombiaki. Autorka zdjęć wspomina, że robiąc zdjęcia i poruszając się naprzeciwko oglądających telewizję dzieci często była ledwie przez nie zauważana. Nazwała nawet żartobliwie ten stan TV-śpiączką.
Dziecko ze smartfonem nie jest winne
Niedawno wydarzył się tragiczny wypadek. Pięciolatek poddusił się na ramiączku od plecaka. Zahaczył o nie schodząc z łóżka piętrowego. W pokoju był brat. Jeszcze kilka minut przed tragedią bawił się na górnym podeście łóżka z młodszym rodzeństwem. Potem grał na smartfonie. W pokoju obok spał ojciec. Zwykły dzień, a jest tragedia. Dlaczego?
Właśnie to pytanie oraz nieuzasadniona nagonka na „dzieci w smartfonach” rozgorzała pod artykułami o tym incydencie. Dziecko nadal walczy o życie, a wszyscy za tragedię winią telefon. Bo przecież przebywając w tym samym pomieszczeniu zawsze mamy 100% uwag na innych, nieprawdaż? Rodzice nie potrafią upilnować swoich dzieci, bo nie mają oczu z tyłu głowy, ale o śmierć 5-latka obwinia się zaledwie 11-letnie dziecko. Bo nie zauważył. Bo szamotanie nic go nie zdziwiło. Szamotanie zapewne podobne do zabawy. Takiej, jak codziennie.
„Przecież pewnie wołał o pomoc!” – zakrzykniecie. Otóż nie, nie wołał. Spróbuj sobie ścisnąć mocno gardło, aż do utraty tchu i zawołać. Tak jak ludzie topią się w ciszy, tak też w ciszy się wieszają.
Fot. sarah.mckenzie11, CC BY 2.0