Dzisiejsze pieluchy wielorazowe, to nie gotowanie i prasowanie tetr. Dzisiejsze pieluchy wielorazowe, to testy chłonności, mikrowłókna i inne szmery bajery, dzięki którym mama, która nie chcę na pupie swojego dziecka chemii w ilości ponadprzeciętnej, nie zajedzie się praniem, prasowaniem i gotowaniem.
W dzisiejszych czasach…
W czasach, kiedy wszystko ma być szybko, już tu i teraz, ludzie patrzą na mnie i pukają się w czoło. W czasach, kiedy wystarczy wejść do sklepu, kupić pieluchę, użyć i wyrzucić, ja sobie „wymyśliłam wielorazówki”. Owszem, wymyśliłam sobie, dawno temu. Jeszcze będąc na studiach zobaczyłam w programie śniadaniowym mamy szyjące pieluszki i powiedziałam sobie, że fajne to.
Zalety pieluszek wielorazowych
Decyzję o używaniu pieluszek wielorazowych podjęłam zanim urodziła się moja starsza córka, Zosia, głównie ze względów ekonomicznych. Teraz pieluchuję wielorazowo już drugie dziecko. Z czasem jednak zauważyłam więcej zalet, o których napiszę dziś troszkę więcej, zacznijmy jednak od ekonomii…
1. Pieluchy wielorazowe są ekonomiczne
Jedna pieluszka kosztuje 50zł. To dużo, czy mało? Zaraz policzymy.
Pieluszki z popularnego dyskontu. Rozmiar 2 – 78 sztuk 30zł. Przy zużyciu 6 pieluszek na dobę, paczka wystarcza nam na 13 dni. Na pierwszy rok życia dziecka potrzebujemy około 28 paczek (kolejne rozmiary są droższe za sztukę, ale załóżmy, że rzadziej zmieniamy te pieluszki). 28*30=840 zł. To kwota, jaką wydasz na pieluszki w pierwszym roku życia dziecka, jeśli będziesz używać jednych z najtańszych jednorazówek.
Zestaw polecany przeze mnie m.in. na moim blogu to 443 zł, jeśli zdecydujesz się na pieluszki „niechinki”, 263 zł w tańszej opcji. Możesz też wybrać kilka pieluszek więcej, zwiększając odstępy pomiędzy praniami i swoją wygodę.
2. Pieluchy wielorazowe są ekologiczne
Jednorazówki rozkładają się setki, czy może nawet tysiące lat. Pamiętam obrazek, który pokazywał, że w ciągu kilku miesięcy można by pieluchami zapełnić całkiem spory pokój. Moje pieluszki mieszczą się w szufladzie.
3. Pieluszki wielorazowe są zdrowe
Ktoś powie, że dziecko się męczy, bo ma mokro. Nie wnikam, żadnemu z moich dzieci to nigdy nie przeszkadzało. Ale nie tylko o to chodzi! Pieluszki jednorazowe mają w składzie okropne ilości chemikaliów. Czy naprawdę chcemy naszym dzieciom od samego początku serwować pół tablicy Mendelejewa na pupę?
Dziwnym trafem, moje dzieci odparzeń nie miały, a nie używaliśmy kremów, bo nie nyło potrzeby, pupa miała przewiew i to w zupełności wystarczyło… No tak, do tej ekonomii, to jeszcze brak konieczności kremikó trzeba by dopisać.
To od czego zacząć?
Szerzej pisałam o komplecie startowym na swoim blogu – kieszonki, czyli pieluszka z miejscem na wkład pod polarkiem lub coolmaxem, otulacze, czyli nieprzemekalna warstwa na wkłady i wiele innych. Dla chcącego, nic trudnego. Niedługo na blogu zamieszczę poradnik pieluszkowy krok po kroku, z pokazaniem co i po co jest.
Przede wszystkim – nie uprzedzajcie się do wielorazówek, bo inni tego nie robią. Pooglądaj, pomyśl, przelicz i spróbuj. Pieluszki zawsze możesz odsprzedać za ponad połowę ceny. Najlepiej zacząć od jednej pieluchy z każdego typu, sprawdzić chinki i polskich producentów, można też rozejrzeć się na grupach i forach sprzedażowych.
Ze swojej strony muszę jeszcze dodać, że Budująca Mama, czyli Weronika Szurko to nie tylko mama, żona, konstruktor budowlany i blogerka. Wychowuje dzieci, zajmuje się domem i projektuje, w międzyczasie kończąc budowę własnego domu. Jest fanką pieluch wielorazowych, noszenia w chuście, zwolenniczką rodzicielstwa zrównoważonego. A osobiście – super babką!
Fot. nagłówka: Sarah Joy, CC BY-SA 2.0
Fot pozostałe: Budująca Mama