Tak fajnie nam, kobietom, matkom, ocenia się inne kobiety, szczególnie matki. Zaczynając od doboru szminki, bluzki, sałatki na obiad aż po wychowanie dzieci i wybór drogi życiowej. Jakże dobrze czasem powiedzieć „Ha, mam lepiej!” albo „Kurczaki, dlaczego ja tak nie mam! Kij jej w szprychy!”. Można jeszcze hejtować w internecie, ale nie zawsze wypada. No wiecie – damie nie wypada. A przecież my się nie damy! Są jednak rzeczy, których ja nie oceniam.
Matko, córko, ciotko, babciu! Nie ocenię:
- Tego, że karmiłaś swojego przedszkolaka piersią…
- albo nie karmiłaś własnym mlekiem wcale, nawet jednego razu, nawet z pomocą położnej laktacyjnej i sztabu mamek.
- Jak czyste masz dzieci. Jeśli da się je odlepić od siebie/podłogi/mnie to dobrze. Podobno dzieci brudne są szczęśliwsze.
- Fryzury Twojego dziecka. Może ona nie współgrać z moją wizją świata. To kwestia gustu przecież. Jedni wolą długie włosy, inni jeża, a ocenianie tego przez pryzmat jaką matką jesteś nie ma nic do rzeczy.
- Ubrania Twojego dziecka. Może akurat woli nosić dwie różne skarpetki czy cały tydzień spódniczkę baleriny? Ja nie lubię różu, więc go nie mam w garderobie za dużo. Dziecko też ma swoje widzimisię. A Ty, jako matka, masz prawo kupować mu to, co i Tobie się podoba. Nawet zakładać czapeczkę-uszatkę w lipcu.
- Jak czysty masz dom. Mam patent odwrotny do „testu białej rękawiczki” – nazywam to „test czarnej skarpety”. Dom masz czysty, jeśli skarpeta nie zmienia koloru. Szklanka nie lśni? Cóż, sól w zmywarce pewnie się skończyła. Zmywasz ręcznie? Wrzątek zabija bakterie, zalej mi już tą kawę! Że kurz masz? Ok, rozumie, mam zdjąć okulary.
- Jak bardzo poplamione masz bluzki. Ręka w górę kto posiada w domu tylko ciuchy, na których nigdy nie wylądowała marchewka ze słoiczka dla dzieci, nie wtarto banana czy czekolady?
- Tego, że zdecydowałaś wrócić do pracy najszybciej jak mogłaś lub nigdy się na to nie zdecydujesz. Jeśli nikt przy tym znacznie nie cierpi to tylko Twój wybór.
- W jaki sposób urodziłaś dziecko.
- Ile razy podgrzałaś wodę na mleko w mikrofalówce albo jadłaś w ciąży fast-foodów, bo miałaś zachciankę.
- Jak długo pozwolisz dzieciom oglądać programy telewizyjne dostosowane do ich wieku lub grać w gry komputerowe.
- Dzielenia łóżka z dzieckiem, dzielenia pokoju z dzieckiem, dzielenia domu z dzieckiem. Ani też posiadania własnego łóżeczka przez dziecko, własnego pokoju czy własnego domu!
- Twojego stosunku do szczepionek i kalendarza szczepień.
- Temperamentu Twojego dziecka. Może godzinami rysować księżniczki, bujać się na żyrandolu czy śpiewać na cały głos. Jest tylko dzieckiem. Małym dorosłym. A my, duzi dorośli, też mamy swój konkretny charakter, który czasem denerwuje innych.
- Tego, że na placu zabaw czy w parku zamiast uganiać się za dzieckiem spędzasz czas z komórką.
Jest jednak jedna rzecz którą oceniałam, oceniam i będę oceniać. Zawsze i wszędzie:
1. To, że jesteś chudsza, ładniejsza, potrafisz się lepiej umalować, ubrać i uczesać. Nie wiem ile spędzasz godzin przed lustrem czy na siłowni. Nie obchodzi mnie, czy to wina genów, metabolizmu czy portfela. To dla mnie i tak za bardzo drażliwe. Bo ja też tak chcę!