Pipi, pipi. Niczym sprinter na olimpiadzie wybiegasz z namydlona głową spod prysznica, być może choćby zakryty ręcznikiem. Komórka zapikała, a Ty akurat czekasz na ważną wiadomość. Z tych co są sprawą życia lub śmierci. Dopadasz stolika, zrzucasz wazon z kwiatami. Ze śliskich rąk wypada telefon.
– (wycięto niecenzuralną wypowiedź) mać!
Pochylając się spada Ci ręcznik i sąsiad widzi przez okno, no, sam wiesz co. Jeśli wybiegasz nago – widzi to teraz z detalami. Komórka kapituluje, już możesz czytać.
Twój nr został wylosowany! Bierzesz udział w grze o 50.000zł! Nie przegap tej szansy, wyślij smsa pod nr…
Złość sięga zenitu. Gdybyś był bohaterem komiksu, z pewnością para leciałaby teraz uszami, a twarz zmieniłaby kolor na czerwony. Chociaż być może zmieniła kolor. Telefon, jeśli nie zostaje teatralnie rzucony o ścianę, odkładasz na miejsce.
Jeszcze niedawno komórki kojarzone były z biznesem, bogactwem, Ameryką i dolarami. Dla pospolitych polaczków niedostępny luksus. W filmach pojawiali się biznesmeni dzierżący w dłoniach słuchawki wielkości cegły. Świat szybko się zmienił. Do mojej wsi nie dotarła masowa telefonia z kabla, a komórkę mieli już prawie wszyscy dorośli.
Telefon jest teraz w ręku prawie każdego Polaka. Dziś na każdego z mieszkańców kraju, nieważne czy noworodka, czy starca – przypada 1,5 komórki. Ten fakt sprytnie zauważyli sms-owi naciągacze. Ile samochodów już wygrałeś? Ja chyba z milion. Już brakuje mi garażu na te wszystkie fury. Do tego dogłębnie znam przyszłość, bo wszystkie wróżki z Polski chcą mi ją objawić, a 1/4 kraju mnie kocha i wysyła mi zdjęcia. Wystarczy tylko, bym wysłała tego jednego sms-a. Nie chcę chyba być bogata, bo nie wysyłam.
Żeby wygrać trzeba grać. I wielu gra. I się bogacą… firmy wymyślające konkursy. Dodatkowo często wysyłając informacje zgadzamy się na handel naszymi danymi osobowymi. Dzięki temu dostajemy kolejny zalew niechcianych wiadomości. A po wygranej zostaje tylko ślad na fakturze lub puste konto.
Wielu ludzi nie rozstaje się z urządzeniem nawet na chwilę. Śpią z telefonem, wstają dzięki telefonowi, załatwiają sprawy telefonicznie, mają rozrywkę na jego ekranie, kalendarz, notatnik, aparat, kamerę, książkę. Czekam aż ktoś wymyśli funkcję papieru toaletowego. W końcu wielu z nas wędruje także do świątyni dumania ze swoim smartfonem.
O ironio, mnie Ojciec oświadczył się sms-em. Na moje pytanie (bo było wcześniej coś w stylu kocham Cię) czy to oświadczyny dostałam krótką wiadomość tekstową: Tak, jesteś najwspanialszą kobietą na świecie i nie widzę życia bez Ciebie, tak więc czy chcesz zostać moją żoną? Romantyczne na tyle, na ile było wtedy nas stać. Z wrażenia nie potrafiłam już nauczyć się na kolokwium z czegoś kompletnie mi dziś nieprzydatnego, a Ojciec podobno nie mógł zasnąć tej nocy w koszarach.
Tak mało słów, a jaka wartość.