W taki słotny dzień jak dziś z chęcią bym wyjechała do cieplejszych rejonów świata, chociaż niekoniecznie zbyt daleko. O, taka Chorwacja mogłaby być. Tylko czy to to samo zwiedzać jako turysta wybrzeże a mieszkać na stałe? Magdalena Helena Dziendziel, mieszkająca na co dzień w Zagrzebiu, rozwieje każdą wątpliwość. To jak, pakujemy się czy nie?
Konfabula: Od jak dawna mieszkasz w Chorwacji?
Magdalena Helena: Mieszkam w Zagrzebiu, stolicy Chorwacji już 3-4 lata (wliczając studenckie doświadczenia – wymiany). Jak to wszystko się zaczęło? Cóż… Po raz pierwszy do Chorwacji przyjechałam wraz z rodzicami na wakacje. Miałam wtedy 8/9 lat, było to kilka lat po wojnie na tych terenach. Pamiętam zburzone domy i ślady po kulach, ale i bardzo przyjaznych, serdecznych Chorwatów, piękne krajobrazy oraz ciepłe, krystalicznie czyste morze. Moi rodzice byli do tego stopnia oczarowani tym krajem, że przyjeżdżaliśmy prawie co roku na wakacje. Później nieprzypadkowo i z premedytacją zaczęłam studiować język chorwacki. Po podpisaniu umów z Uniwersytetem w Zagrzebiu wraz z koleżanką przyjechałyśmy na Erasmusa do stolicy Chorwacji (Zagrzebia) w marcu 2013 roku. Było to moje pierwsze spotkanie z tym miastem (ponieważ na wakacje zawsze jeździliśmy na wybrzeże kraju), ale zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Uczucie było tak silne, że wykorzystałam wszystkie możliwe programy europejskie wspomagające studentów, by móc tu przebywać. Po zakończeniu studiów i praktyk na Uniwersytecie w Zagrzebiu, (gdzie m. in. uczyłam obcokrajowców chorwackiego) – obiecałam sobie, że zostanę i spróbuję „na próbę” tutaj zamieszkać na rok-dwa. Tak też się stało i jak widać: zostałam nawet dłużej.
Konfabula: Co innego poznawać kraj jako turysta, a co innego w nim mieszkać. Co Cię zdziwiło – pozytywnie i negatywnie?
Magdalena Helena: Pozytywnie zdziwiło mnie podejście do życia, które jest bardziej bezstresowe niż u nas w Polsce. Chorwaci mniej się przejmują wszystkim, są bardziej zdystansowani i bardzo pozytywni, choć wiadomo zależy na kogo się trafi, ale moja ogólna ocena jest na plus.
Negatywnie – zdziwiło mnie dosyć częste narzekanie na polityków i ekonomię, a także szok i niedowierzanie, z którym się często spotykam mówiąc Chorwatom, że chcę mieszkać w ich kraju. Nie rozumiałam tego dopóki nie zaczęłam szukać tutaj pracy.
Nie lubię być bezczynna. Prowadzę stronę na FB, na której znajdują się zdjęcia, filmiki i wiele innych ciekawych treści – od serca i z humorem o życiu w Chorwacji. Na blogu umieszczam wpisy, moje przemyślenia oraz poruszam treści związane z tym krajem. Prowadzę także konto na Instagramie, gdzie za pomocą zdjęć pokazuję moje (nie)codzienne życie w HR. Oprócz tego niedawno ruszył tez projekt vloga, który powoli się rozwija. Ponieważ uwielbiam fotografię założyłam na Facebooku stronę z fotografiami wykonanymi przeze mnie, jest taki plan – by przekuć to w pracę-pasję.
Konfabula: Statystycznie – a wiadomo jak to ze statystykami bywa – Chorwat zarabia 1500 kn. Jednak przeliczanie tego na złotówki nic nam nie powie. Powiedz ile zapłacimy w sklepie za podstawowe produkty czy za wynajem mieszkania?
Magdalena Helena: Ceny:
- chleb – 5kn (2,93PLN)
- litr mleka – 6kn (3,51PLN)
- litr benzyny – 9,5kn (5,56PLN)
- wynajem dwupokojowego mieszkania – 350€/miesiąc + 700kn/miesiąc media (409,74PLN)
Konfabula: Jak już jesteśmy przy zakupach spożywczych – co można ciekawego i innego niż w Polsce zjeść na Chorwacji?
Magdalena Helena: Wszystko zależy czy jesteśmy nad morzem, czy bliżej stolicy. Nad morzem np. w Dalmacji często je się owoce morza, tutaj na zdjęciu bardzo smaczne macki ośmiornicy z ziemniakami, a w części centralnej Chorwacji: mięso! Čevapčići, pljeskavica i tak dalej…: Ze słodkości Chorwaci kochają chyba najbardziej naleśniki! Palačinke je się o każdej porze dnia, w domu lub poza domem. Nic więc dziwnego, że można się łatwo natknąć na różnorakie naleśnikarnie. Zaś pije się rakije, wino w różnych postaciach (z colą, z wodą, białe lub czerwone), a także piwo, choć grzane piwo to forma niespotykana.
Konfabula: Jak żyje się na co dzień w Chorwacji?
Magdalena Helena: W kraju ogarniętym kryzysem gospodarczym (mniejszym lub większym, ale jednak) kawiarnie zawsze są pełne i to bez względu na porę dnia. To tak zwana kultura picia kawy, napisałam o tym nawet tekst na swoim blogu, bo to cała historia – jak w Chorwacji pije się kawę. Ludzie są dosyć aktywni fizycznie, lubią jeździć na rowerach, pływać (w morzu) lub chodzić po górach, rzadko spotka się otyłych Chorwatów. Kochają bawić się wspólnie i organizować ciekawe wydarzenia. W wychowaniu dzieci za to nie widzę zbyt wielu różnic, jest podobnie jak w Polsce.
Często ludzie pytają mnie o to jak mieszka się w Chorwacji. Nie jest tu łatwo o pracę, ale ja należę do osób cierpliwych i wytrwałych, dlatego radzę sobie coraz lepiej. Obecnie pracuję w szkole językowej w Zagrzebiu, a także biorę udział w różnych projektach online i nie tylko.
Konfabula: Jak Polacy są tam postrzegani?
Magdalena Helena: Polacy są postrzegani przede wszystkim jako turyści, jesteśmy jednym z krajów, który najliczniej odwiedza Chorwację w trakcie wakacji. Chorwaci są do nas pozytywnie nastawieni. Ze względu na wysokie ceny niektórzy na wakacje wożą jedzenie ze sobą (a nie np. jedzą w restauracjach lub kupują żywność od miejscowych), co czasem dziwi Chorwatów. Jednak bardzo nas lubią.
Konfabula: Co zabierasz ze sobą z kraju?
Magdalena Helena: Ogórki kiszone! Moja mama robi najlepsze, tego mi brakuje. Chociaż najchętniej to bym zabrała moją rodzinę, wtedy czułabym się jak w domu.
Konfabula: Wspominasz coś ze szczególnym uśmiechem na ustach?
Magdalena Helena: Pewnego razu, jeszcze na początku naszych wyjazdów do Chorwacji, kiedy rozmawialiśmy po polsku z Chorwatami, mój tata chciał wyrazić swój zachwyt nad stanem dróg i autostrad. Dlatego mówiąc po polsku i pokazując różne gesty powiedział coś takiego: Macie wspaniałe drogi! Nasze nie są takie dobre. Świetnie się po nich jeździ… Można tak bez końca! Nasz rozmówca był jakoś dziwnie zaskoczony, a po pewnym czasie zaczął się strasznie śmiać. W ten sposób dowiedzieliśmy się, że w języku chorwackim słowo „droga” oznacza narkotyki.
Fot. Magdalena Helena Dziendziel
Jeśli lubisz podróże z palcem po mapie, co środę zapraszam na wyprawę z jedną z Polek mieszkających za granicą. Wpisy już publikowane znajdziecie tu.