Nastaje ten moment, gdy chłopiec i dziewczynka z dumą zdejmują znienawidzonego pampersa, by pokazać światu, że oto są już prawie dorośli i mogą nosić majtki. Nie mają już tego mokrego kompresu, który tylko krępował wolność. Feministki paliły staniki, dzieci powinny palić pieluchy. Wolność, zakrzyknie jeden z drugim, wolność dla… hmm… właśnie, jak to nazwać?
Na to — nie ma wyrażenia,
O tym — w Polsce się nie mówi!
Tadeusz Boy-Żeleński „Pieśń o mowie naszej”
Tu docieramy na Mont Everest krasomówstwa. Nie każdemu dane jest spokojne i bez pąsowych policzków wytłumaczenie dziecku, że oto chłopcy mają penisy, a dziewczynki wargi sromowe czy pochwę. Często nawet lekarz medycyny nie usłyszy od rodziców takich wyrażeń. Jakoś nie pasuje nam nazywanie tak intymnych części ciała własnego dziecka jak w książce do nauki anatomii.
Jak więc inaczej? Podwórko podpowiada, że popularnymi wyrażeniem jest cipka (obocznie z pipka). Bo o ile penis jakoś nie wadzi, o tyle nazewnictwo narządów płciowych żeńskich zawsze spotyka się z jakimś ale. A to za medycznie, a to zbyt potocznie i wulgarnie. Uczymy dzieci gdzie oko, ucho, a jak dochodzi do tego, co maja w majtkach to cisza.
Oko, oko, buźka, nos,
cycuś, cycuś, pępuś, COŚ.
(popularny wierszyk)
Spotkałam się jeszcze z rodzicami, będącymi przyrodniczo nastawieni do nazywania kłopotliwych części ciała. Stąd biorą się wszelkie ptaszki u chłopców, sikorki, kokoszki, myszki, różyczki, kwiatuszki, pączki i muszelki u dziewcząt. Rodzice bardziej zapaleni kulinarnie każą chłopcem odcedzać ziemniaczki, nie ruszać orzeszków czy jajek, a dziewczynce dbać o bułeczki i muffinki.
Zawsze można oficjalnie nazwać penis Wackiem, Ryśkiem czy waginę Bożenką, Kaśką jednak rodzi to salwy śmiechu w przypadku spotkania człowieka o takim właśnie imieniu. Trudno się dziwić, bo dorośli, spotykając człowieka o dziwnym nazwisku, też zwykle się śmieją. Jak byśmy zareagowali na „Cześć, jestem Kutas!”?
Najczęściej jednak penisy i sromy kojarzone są z czynnością sikania. Stąd nazwy: siusiak, siśka (piśka), siusiolina, sikula itd.
Co najlepiej? Najlepiej zwyczajnie MÓWIĆ. Bo najgorsze to stworzyć temat tabu i unikać go jak ognia. Strefy intymne naszego dziecka są przecież jego częścią i co do tego nie ma żadnych zastrzeżeń.