Przemoc właściwie nas otacza. W grach, filmach, informacjach, książkach. W życiu. Nie zawsze my czy nasze dzieci doświadczają jej w domu i mam nadzieję, że będzie tak coraz częściej, ale nieuniknione, że w jakiejś sytuacji się z nią zetkną. Książka „Przemoc NIE!” pokazuje nie tylko jak sobie radzić w takich chwilach, ale przede wszystkim skąd ta przemoc się dzieje. Nie każdy przecież jest psychopatą.
Przemoc – największym problemem jest…
Największym problemem jest to, że dziecko właściwie jest na straconej pozycji. Od dorosłego, a czasem i rówieśników, jest mniejsze, słabsze. Trudniej mu wyrazić i zwerbalizować uczucia. Trudniej się obronić czy nawet uciec. To dlatego boją się odpowiadać kiedy mama krzyczy (btw. Sprawdź czy można przestać krzyczeć), stoją bezwiednie, kiedy klasowy osiłek na nie szarżuje czy wreszcie boją się mówić o przemoc owej sytuacji. Łatwiej im nosić w sercu zemstę i wyżyć się czasem na kimś… słabszym. Kółko się zamyka!
Wiem o czym mówię!
W szkole byłam córką nauczycielki. A to generowało konflikty. Bo jak to, nie przyniosę pyta na sprawdzian?! Nie znam ich?! I pewnie jeszcze kabluję! Doszło do tego, że po lekcjach banda chłopaków, wymownie wymachując sztachetami od drewnianego płotu, czekała na mnie za szkołą. Jednak ja rzuciłam im tylko „i co?! Zbijecie mnie?! Nie ma sprawy”, co zbiło ich z tropu i opuścili gardę, a ja spokojnie przeszłam wśród fruwających w powietrzu jedynie obelg. Dziś wiem, że mogłam ich tym rozsierdzić. Każde agresywne zachowanie jest spowodowane czymś konkretnym: zaniedbaniem, odrzuceniem, zazdrością i co najgorsze – inną przemocą.
Jak pokazuje przemoc książka?
Dosłownie. Dziewczynka bije młotkiem (dziecięcym!) w głowę chłopca, zamachuje się zabawką na niego, dorosły podnosi rękę na dziecko, tłamszona uczennica w końcu wybucha i przeklina innych uczniów. Mocne, ale takie właśnie jest zachowanie niejednego dziecka. Mimo to mały czytelnik wie już od początku, że całkowity pacyfizm jest niedobry. Trzeba się bronić. Obrona może przybrać formę rozmowy, walki czy ucieczki i każda jest dobra, o ile zadziała.
Kto jest poszkodowany w walce?
Każde dziecko czytające tę niepozorną książeczkę zrozumie, że problem ma nie tylko ten, kto jest ofiarą. Problem leży też w tym, który bije. To jego stan emocjonalny może powodować, że swoją frustrację wylewa na innych.
Dlaczego dzieci zrozumieją taki przekaz lepiej?
Dzieci potrzebują rad wygłaszanych ich językiem. Właśnie takim jest pisana ta książka: prosto i wyraźnie. Do tego ma wyraźną, dużą czcionkę i nawet dzieci rozpoczynające przygodę z czytaniem sobie z nią poradzą.
Książka porusza bardzo poważny temat, czasem bardzo osobisty dla dziecka. Często sprawia on problem i dziecko nie wie nawet jak porozmawiać o nim z kimkolwiek, o dorosłych nawet nie mówiąc. Na szczęście książeczka zawiera wiele śmiesznych ilustracji i scenek, które rozładowują napięcie towarzyszące lekturze tej książki. Pokażą też, że żaden maluch nie jest sam i warto prosić o pomoc.
Nadmienię jeszcze, że nie można dziecka zostawić z ta książką sam na sam. Są wyrażenia, które mogą być dla malca trudne: samosąd, mediacja, prawnie zabronione. Warto porozmawiać o przeczytanej treści, by stała się ona lepiej zrozumiała dla malca.
Oprawa graficzna
Książeczka, pomimo trudnego tematu, zachwyca prostą oprawą graficzną. Każda opisywana sytuacja jest zilustrowana scenką w postaci komiksu. Dziecku o wiele łatwiej zrozumieć pewne mechanizmy zachowania jeśli są rozrysowane w prosty sposób.
Wydawnictwo „Muchomor” wydało w tej serii jeszcze trzy inne książeczki: o rasizmie i nietolerancji, o złym dotyku.
„Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego”