Site icon Konfabula

Jak przeżyć obsesję dziecka

Jak to jest, że dzieci, które ledwo od ziemi odrosły potrafią mieć tak wielką obsesję jak wieloletnia fanka boysbandu? Przez etap kompletnej fascynacji jedną i jedynie słuszną wg przedszkolaka tematyką przechodzę już trzeci raz. Mogę więc się mianować domorosłym specjalistą i poradzić jak przejść przez niego, nie wyrządzając nikomu krzywdy.

Za pierwszym razem była to zapracowana i użyteczna lokomotywa Tomek. Przygody Tomka oglądał każdego wieczora, miał z nim pidżamkę i cały zestaw torów kompatybilnych z Lego Duplo. Czasem jeszcze w nocy dudniło mi w uszach od tych parowozów, gwizdów, a nocami śniły się spektakularne kolejowe katastrofy. Teraz mam obsesję Minecrafta u ucznia…

Za drugim razem, tym razem córka, zakochała się w Roszpunce z bajki Disneya. Tak więc zapuszczaliśmy włosy, by mieć tak samo długie, kupiona była sukienka balowa a’la Roszpunka, konik, plotłam długaśne warkocze i słuchałam podśpiewywania, że „Marzenie mam”. Dziś z całego zafascynowania pozostała miłość do gadów i chęć posiadania małego kameleona.

Teraz przyszła pora na trzecie moje dziecko. Nati długo stroniła od bajek i była odporna na ich moc, aż nie odkryła rybki Nemo. Zawładnęła ona nie tylko oceanem w filmie, ale także wyobraźnią córki. W wannie bawi się z plastikowym błazenkiem, w sklepie zoologicznym wypatruje gdzie się schował w akwarium, na bal przebierańców chce przebrać się za rybkę. Cóż, mówi się trudno i płynie się dalej…

Jak to wszystko przeżyć?

Ustal realistyczne limity

Przede wszystkim dziecko z obsesją nie może skończyć jak telemaniak i być przyklejonym do TV na cały dzień. Jasne, pewnie by chciało oglądać rano przy śniadaniu, po powrocie z przedszkola i jeszcze po obiedzie, kolacji i przed snem. Najlepiej kilka razy. A przecież można zaopatrzyć się w książki z obsesyjnej tematyki, wydrukować kolorowankę lub kupić jakąś w sklepie. Można się przebrać za daną postać i zorganizować teatrzyk. Albo dać wolną rękę dziecku, ale… schować pilota.

Daj wybór

Przedszkolaki to może i małe ludziki, które z ledwością są powyżej metra wysokości, jednak swoje zdanie już mają. I warto je respektować o ile możemy się z nim zgodzić – nic wbrew sobie. Dlatego dobrze jest zaproponować dziecku wybór, ale najwyżej spomiędzy dwóch propozycji. Pozycji, które są akceptowalne przez Ciebie i raczej lubiane przez dziecko. Dzięki temu ustalanie limitów może być łatwiejsze, bo możesz zaproponować „Obejrzymy Nemo, a potem pobawisz się klockami albo pójdziemy na spacer”. Jest to też dobry sposób na zmniejszenie ryzyka złości z przytupem, która często towarzyszy małym (i dużym!) jeśli coś chcemy ograniczyć.

Pogódź się z tym!

Jeśli nie możesz wygrać z nieprzyjacielem, zaprzyjaźnij się z nim – mówi stara mądrość ludowa. Bajki są obecnie w tak dobrej jakości, z ciekawym scenariuszem, że może zamiast lepić te pierogi czy myć podłogę (dobra, wiem, że wcale tego nie robisz!) usiądź na kanapie z dzieckiem i obejrzyj tą Roszpunkę, porozmawiaj o niej, przytul kiedy są te straszniejsze chwile, pośpiewajcie piosenki, zatańczcie do ulubionych scen.

A kiedy dziecko przejdzie fascynację jednym tematem i przejdzie do innego – bądź cierpliwym obserwatorem. Bo znaczy to, że się rozwija! Nawet za cenę oddania prezentu bożonarodzeniowego do sklepu, bo okazało się, że wcale nie chce już pluszowej rybki, a woli Hello Kitty. Weź głęboki oddech i pamiętaj – przetrwasz to. I jeszcze kilka różnych sesji przedszkolaka, ucznia, nastolatka, pierwszą miłość, drugą miłość… O matko, one będą miały chłopaka!

Fot. Elise Cai, CC BY-ND 2.0

Exit mobile version