Wiadomo – jak święta to i Kevin w telewizji. Raz już prawie zdarzyło się, że święta byłyby odwołane Kevina w TV nie miało być. Ale co to za Boże Narodzenie bez sprytnego 8-latka i gamoniowatych złodziejów? Gagi z tej familijnej komedii znamy już chyba na pamięć! Śmieszy nas kolejny upadek jakiegoś ze złoczyńców, kręcimy głową na przedświąteczne zabieganie, dziwi szok mamy Kevina, kiedy dowiaduje się czego zapomniała zabrać ze sobą do samolotu. Kręcimy głowami, bo jak można zapomnieć dziecka! Jednak czy przypadkiem same, będąc mamami, nie bywamy takimi jak Kate ? Czy zdarzyło się Tobie zgubić dziecko, kiedy na chwilę schyliłaś się po pudełko jajek czy mleko do lodówki w supermarkecie?
Kate może jest zabieganą mamą, ale zrobiła coś, czego być może niektórzy z nas zapominają – nauczyła swojego syna samodzielności. Kevin jest w wieku przeciętnego drugo-trzecioklasisty. Zobaczmy co taki „malutki” braciszek i najmłodsze dziecko potrafi samodzielnie zrobić:
- umie zadbać o higienę – bierze codziennie prysznic, szoruje nawet brud pomiędzy palcami u stóp, zaczesuje ładnie włosy, a nawet używa wody kolońskiej zupełnie jak tata;
- umie zrobić zakupy – potrafi zaplanować co będzie jadł, wziąć pieniądze i kupony rabatowe (!), w jego koszyku znajdują się nie tylko słodycze, ale także warzywa czy dania do przygotowania w mikrofalówce;
- umie sobie ugotować podstawowe potrawy – nawet jeśli to oznacza spaghetti z mikrofalówki, to wie, że gorący talerz należy wyciągnąć z kuchenki w ochronnych rękawicach;
- umie zamówić jedzenie przez telefon – może w dobie wszechobecnych smartfonów to nic dziwnego, ale pamiętajmy, że film emitowano w latach 90-tych poprzedniego wieku, jestem przekonana, że niewielu 8-latków potrafiłaby znaleźć numer do pizzerii i zamówić samodzielnie pizzę;
- umie opanować strach i działać racjonalnie – mimo przerażenia, jakim napawa go mieszczący się w piwnicy piec potrafi opanować się na tyle, by zrobić tam pranie;
- umie zrobić pranie – wprawdzie nie wiemy jak je posortował lub wywiesił (chociaż pewnie użył popularnych w Ameryce suszarek, więc wyciągał suche pranie), ale wiedział jak użyć pralki, ile wlać płynu do płukania i wsypać proszku;
- nie podaje nieznajomym swojego adresu – pani w sklepie nie podaje adresu domu, bo nieznajomym się go nie podaje;
- dba o tradycję – przed posiłkiem zmawia modlitwę (popularne zachowanie w Stanach), robi bożonarodzeniowe przyjęcie z udziałem manekinów tak jak co roku organizują zapewne jego rodzice z udziałem rodziny czy przyjaciół kupuje lampki choinkowe, ścina choinkę (sam czubek), ubiera ją w domu, wiesza na kominku skarpety, idzie do kościoła posłuchać kolęd śpiewanych przez lokalny dziecięcy chór;
- umie doskonale planować – obmyśla bardzo szczegółowy i kreatywny plan bitwy, który przewiduje także ciekawy sposób ewakuacji przez okno do domku na drzewie;
- umie bronić domu – to on jest panem domu, a to oznacza, że broni swojego terytorium, potrafi celnie strzelać z broni;
- potrafi zadzwonić po pomoc na policję – podaje dokładny adres, imię i nazwisko, opisuje zagrożenie.
Przyznam szczerze, że mój własny syn, wprawdzie młodszy o rok, nie potrafiłby zrobić wszystkiego co Kevin. Wiadomo, niektóre pomysły, szczególnie te dotyczące pułapek na złodziei, są mocno przesadzone i mało który chłopiec w jego wieku posmarowałby smołą schody, użył miotacza ognia zapalającego się po otwarciu drzwi czy założył grzałkę na klamkę (a co to jest grzałka?), jednak samodzielność syna może napawać dumą Kate.