Nastolatki. Ich bunt jest równie silny jak ten dwulatka, z taką różnicą, że nie można wziąć delikwenta pod pachę i wyjść np. ze sklepu czy placu zabaw, na którym akurat ów bunt się akurat uwidocznił. Odkryłam, pewnie nie ja jedna, że istnieją pewne propozycje, które po zaakceptowaniu przez obie strony konfliktu złagodzą nieco proces. Kto wie, może nawet wychowanie nastolatka po uzmysłowieniu sobie tych dziesięciu prawidłowości będzie łatwiejsze i przyjemniejsze?
Dlaczego nastolatkowie nas wkurzają?
Obserwuję jak moi znajomi zmagają się z nastolatkami czy młodymi dorosłymi. Często dochodzi do bezpośredniego konfliktu z osobą, którą stało się dziecko. Zwyczajnie nie potrafimy zrozumieć, że upływ czasu przekształca to nasze małe dziecko, które zajmowało każdą naszą myśl, w młodego dorosłego, który chce i potrzebuje, abyśmy wycofali się i dali mu przestrzeń. Ale… czy przypadkiem sami tak właśnie nie mieliśmy?
1. Nie próbuj zmieniać swoich dzieci
Brzmi to jak szaleństwo i zaprzeczenie ogólnie sensu wychowania? Trochę tak, ale tak w sumie nie. Gdybym wychowywała „prawidłowo” moje dziecko, mogłabym zrobić z mojego dziecka tego, kim chciałem, żeby było. Tak, zapewne. Ale bardziej mogłabym pomóc moim dzieciom stać się najlepszą wersją mnie samej. Tyle, że to było zadanie moich rodziców, a moje dzieci to przecież nie ja. Co więc zrobić? Zaakceptować dzieci takimi, jakimi są, z ich mocnymi stronami, wadami, słabościami, wszystkim. Grunt to wzmacniać ich najlepsze cechy, a nie tworzyć kopii zapasowej samej siebie.
2. Nie oczekuj wdzięczności
Brzmi złowrogo, ale to prawda. Nie mamy dzieci, by podały nam ostatnią szklankę wody (bo a nuż nie będziemy spragnieni) czy odwdzięczali się za wszystkie nieprzespane noce, kolki, ząbkowania, plucie papką. Im szybciej zaakceptujesz nierówność w waszym związku, tym lepiej będzie. Pewnego dnia, jeśli będą mieli własne dzieci, być może same będą dążyli do tego, do czego dążysz teraz. Zrozumieją. Warto jednak zdawać sobie sprawę, że postawa wyłącznie roszczeniowa nie dotyczy rodziny, a relacji z klientem. Tylko raz usłyszałam po moim perorowaniu „a kto to będzie sprzątać?!” – „mama!”. Wystawiłam rachunek na usługi sprzątaczki, mina zrzedła i było (dosłownie) pozamiatane.
3. Twoja praca jako rodzica zmienia się wraz z wiekiem dziecka
„Małe dzieci, mały kłopot, duże dzieci, duży kłopot” to częste powiedzenie zawiera sobie dozę prawdy i kłamstwa. Owszem, z punktu widzenia rodzica o wiele łatwiejsze wydaje się wychowanie młodszego dziecka niż nastolatek. Ale pewnie nie raz złapałaś się na myśli „będzie większe, to skończy się noszenie na rękach/trudności z zasypianiem/rysowanie po ścianach/krzyczenie w złości (właściwe podkreśl). Życie nieustannie podnosi poprzeczkę tak, że jedne kłopoty zastępują inne i to akurat wtedy, kiedy z tymi pierwszymi już się dobrze zapoznaliśmy. Nawet jeśli wydaje się, że coś nigdy się nie skończy, jest inaczej. To cykl, który nigdy się nie kończy. Poza tym warto nie widzieć problemów, a wyzwania. Niby zmiana wyrazu, a inaczej do tego podchodzisz, prawda?
4. Rodzicielstwo staje się Twoją tożsamością
Nie mam tu wcale na myśli statusów na FB „matka 24h na dobę” dotyczących pracy. Rola rodzica stanie się na jakiś czas ogromną częścią twojej tożsamości, przejmując wszystkie inne role. Rodzicielstwo to najbardziej wciągające, pochłaniające wszystko doświadczenie, jakie kiedykolwiek będziesz miała. Cóż, mamą się zostaje w sumie na zawsze.
5. Twoje dzieci będą robić głupie rzeczy
Tak, będą. To nie twoja wina. Powtarzam: To nie moja wina! Nikt nie uczy głupoty, ryzyka czy brawury. Tak jak dzieci, tak i nastolatki czasami wykazują przerażający brak osądu, który nie ma nic wspólnego z tym, jak je wychowałeś. Kiedyś im przejdzie.
6. Rodzice są wypełniaczem
Do pewnego wieku zgodzę się z tym: to my, rodzice, wypełniamy umysł i serce dziecka przez pierwsze lata. Ale potem przychodzi szkoła, koledzy, miłości. Rola rodzica zostaje zepchnięta mocno na bok, ale nie znika. Nawet, jeśli dziecko twierdzi inaczej. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, rodzice mają miejsce dla kogoś ważnego w życiu ich dziecka, czy to przyjaciel czy partner życiowy (choćby nawet i na miesiąc!). Nie myśl o tym jak o degradacji, gdy odnajdują swoją bratnią duszę i nie jesteś już dla dziecka całym światem. Pomyśl o tym, jak ważna i znacząca była twoja praca i pogratuluj sobie.
7. Zawsze będziesz kochać swoje dzieci, ale czasami ich nie polubisz
Nasze dzieci potrafią się bardzo nie lubić, ale też być idealnym rodzeństwem. Pielęgnuję te chwilę, kiedy są razem i nie zagryzają się nawzajem. Bo w pozostałych momentach rzucam tylko „powiem wszystko waszej matce!” i gotowa jestem na ucieczkę. To są chwile, kiedy ich nie lubię. Kocham, bo zrobiłabym dla nich wszystko, ale ich nie lubię. Ba, one mnie też nie lubią! Zawsze powtarzam jedynie, że nie muszą.
Zobacz też Żałując macierzyństwa.
8. Rodzicielstwo nie jest sportem wyczynowym
Nie porównuj swojego rodzicielstwa z innymi rodzicami. To, że coś u nich działa, oznacza jedynie, że u nich działa. Wszyscy jesteśmy indywidualnościami – ty wychowujesz swoje dziecko, pozwól im wychowywać swoje. To nie sport, tu nie ma pucharu na koniec. Raczej przyrównałabym to do gry fabularnej z wieloma scenariuszami. Koniec opowieści.
9. Wybierz swoje bitwy
Czyli zwyczajnie czasem odpuść. W relacji rodzic/dziecko istnieje wiele konfliktów, zwłaszcza w relacji rodzic/nastolatek. Warto wybrać z puli problemów ten/te, które są dla ciebie najważniejsze. Nie da się zmienić wszystkiego (patrz pkt. 1), a nawet nie powinno się tego robić.
10. Rodzice są „opiekunami”
Bez względu na to, dokąd pójdą twoje dzieci lub z kim pójdą, na zawsze będziesz strażnikiem ich historii, ich zmagań, ich radości i marzeń.
Fot. JD Hancock, CC BY 2.0