O ile opieka nad noworodkiem jest trudna, bo rodzice chronicznie nie dosypiają, o tyle codzienność z kilkulatkiem – poczynając od 2 aż do 9 – to już jazda bez trzymanki. Obecnie posiadam trójkę dzieci w tym wieku, więc mam jakieś doświadczenie w tej materii. To tak naprawdę praca na cały etat, z nadgodzinami i nockami. Najgorsze, że z takiej pracy nie możesz za bardzo zrezygnować, prosić o podwyżkę, a szef ma zawsze rację. I jeszcze trzeba go na rękach nosić! A w poradnikach jest tylko lekka zmiana o buncie dwulatka… Jak wytłumaczyć jeszcze bezdzietnym przyjaciołom jak wygląda życie z kilkulatkiem w jednym domu?
Tyran i matka smoków
Przede wszystkim nie bójcie się porównania dziecka do małego tyrana czy siebie jak do matki smoków. Tak, właśnie takie są dzieci w tym wieku. Wprawdzie takie dzieci nie wykluwają się z jajek czy nie zieją ogniem jak w „Grze o tron”, jednak siła zniszczenia, jakie pozostawiają na swojej drodze, jest podobna. Do tego są bardzo samodzielne, choć nie zawsze wtedy kiedy trzeba. Przykładowo nie potrzebują pomocy kiedy spieszycie się na autobus, a akurat ono znalazło chwilę na zadumę nad celowością nałożenia lewego buta na prawą nogę i rozwiązanie zaistniałej sytuacji, choć nie posiada stosownego doświadczenia, by ten problem rozwiązać.
Celebryta i stylista
Dzień z dzieckiem do lat 9 zwykle przypomina wcielenie się w osobistego stylistę i asystenta, który musi współpracować z celebrytą o naprawdę szalonych pomysłach. Jako osoba obeznana z modą proponujesz z rana całkiem ciekawy, miły i na czasie zestaw ubrań, który zwykle jest od razu przegłosowany na „nie” bez podania jakiegokolwiek argumentu. Celebryta zamiast potulnie założyć kostium wymyśla outfit w stylu „dinozaury i późne lata 20-te” plus buty ze światełkami, a do tego wysuwa nierealne żądania jak płatki polane czekoladą na śniadanie. W przypadku braku składników gotowy jest na wyprawę do najbliższego spożywczaka odmawiając założenia spodni. Jako stylista próbujesz jeszcze jakoś załagodzić nadciągającą porażkę stylistyczną i nakłaniasz celebrytę na nałożenie długiej kurtki, co kończy się kopniakiem pod oko i ostatecznym zaśnięciem na podłodze małego wierzgającego człowieczka, któremu udało się założyć jeden rękaw kurtki i majtki. Wszystko to na 10 minut przed ważnym wyjściem.
Master szefik
Dziecko, poza zapędami gwiazdorskimi, ma tez bardzo wyszukany smak. Może cały dzień stosować dietę 1000 kalorii, składającą się z paluszków i wody cytrynowej, by wieczorem zażądać trzydaniowego posiłku w określonym kolorze (nie-zielony), smaku (dużo cukru jak u babci), kształcie (kanapki tylko krojone w trójkąty), sposobie podania (ten mały talerzyk w kwiatki, który stłukł się dwa tygodnie temu) oraz z krewetkami. Podczas konsumpcji przygotuj się na porażkę kulinarną – jest prawie niemożliwe, byś zadowolił takiego smakosza. Nie tylko musisz dbać o smak potraw, ale także o odpowiednie ich podanie. Krojenie kanapki nie na taką ilość kawałków czy też podanie w nieodpowiednim kubku nieodpowiedniego napoju może skończyć się słowną reprymendą.
I don’t speak London
Znajomy z pracy na zmywaku chwalił się kiedyś, że najlepszym patentem na jazdę na gapę londyńskimi double-deckerami jest wygłoszenie „Sorry, I don’t speak London”. Gwarantuje to skuteczność większą niż antykoncepcja hormonalna. Komunikowanie się z dzieckiem przynosi podobne doznania jak próby dogadania się z tym przedsiębiorczym Polakiem pracującym w Anglii.
Na szerokich wodach
Życie małego człowieka dość mocno związane jest z płynami. Być może spowodowane jest to czasem spędzonym w macicy, któż to wie. Jedno jest pewne: jeśli chcesz się poczuć jak rodzic kilkulatka, musisz zatrudnić kogoś, kto będzie siedział przy Tobie kiedy jesteś w „świątyni dumania” lub bierzesz kąpiel. Osoba ta musi wykazywać jeszcze tendencję do zadawania krępujących pytań o wydobywające się z Ciebie odgłosy czy zapachy lub choćby dopytuje o szczegóły anatomiczne Twojego ciała. Tyle jeśli chodzi o Ciebie. Bo jeśli chcesz zobaczyć w jakiej symbiozie z płynami jest dziecko, to proponuję zacząć od zaznajomienia się z metodami wypróżniania małego szczeniaczka. Są bardzo podobne do tych, jakie stosują dzieci uczące się trudnej sztuki siedzenia na nocniku i trafiania do niego. Synchronizacja w czasie i przestrzeni nie zawsze jest idealna w przypadku małych piesków i małych dzieci, przygotuj dodatkowe ścierki do podłogi.
Bałagan robi się sam
Bałagan w wykonaniu dziecka i dorosłego niewiele w sumie się różni, z tym wyjątkiem, że dzieci rzadko zdają sobie sprawę z bólu jaki przysparza klocek na podłodze bosej stopie. Szczególnie trójkątny klocek! Porządek w domu jeśli ma się małe dziecko przypomina wpuszczenie do mieszkania dzikiego kota i wiewiórki i pouczenie, że ma nie robić bałaganu. Gwarantuję, że po kilu chwilach kwiatki pospadają z parapetów, firanki z karniszy, talerzyki z resztkami jedzenia będą wylizane, a szklanki z wodą przewrócone. Po takim akcie wandalizmu wystarczy, że w nowych, najlepiej białych spodniach usiądziesz na świeżą plamę powiedzmy z kremu czekoladowego czy galaretki.
Bęben maszyny losującej
Tu muszę zatrzymać się na dłużej przy kobietach. Być może to nie przypadłość matek, a kobiet ogółem, jednak często zdarza się, że to dopiero matki zaczynają mieć nieporządek w torebkach. Co ja mówię – torbach i torbiszczach, bo torebka brzmi jak mała kopertówka. Któż by zmieścił w takiej chusteczki nawilżane, pieluchy, ubrania na zmianę, chusteczki higieniczne, ulubione zabawki, picie, jedzenie, przekąski, łyżeczkę, śrubokręt, zapas baterii, pilnik do paznokci, krem na odparzenia, do rąk, buzi, na wiatr, na deszcz, na słońce oraz pewnie jeszcze kilkanaście innych drobiazgów, bez których rasowa matka nie przekracza nawet progu domu. Jeśli nie posiadamy torby z licznymi kieszeniami dochodzi do paradoksu, ze stanowi ona odrębny wszechświat, w środku którego jest czarna dziura, zasysająca większość materii. Z taką torbą, jeśli bezdzietny przyjacielu chcesz poczuć się w skórze twego dzietnego kolegi, idziesz na spacer albo, bardziej hardcorowo – na zakupy. Podczas zakupów spróbuj bez zaglądania do środka znaleźć portfel. Powodzenia!
Uwaga! Niniejsze przedstawienie sytuacji jest całkowicie losowe i nie przypomina niczyjego życia, nie przedstawia żadnych istniejących postaci. Może poza moją własną. Nie stanowi też reklamy czy antyreklamy czegokolwiek, szczególnie macierzyństwa. Materiał został opracowany do celów nienaukowych.
fot. Donnie Ray Jones, CC BY 2.0