Karne krzesełko w przedszkolu, karny jeżyk u Superniani, karny kąt w domu… Różne rodzaje tej samej kary. Różne rodzaje tej samej niedziałającej kary. A dlaczego nie działa? Bo dziecko wcale w tym miejscu nie przemyśli swojego zachowania. Potrzebne jest miejsce do wyciszenia, a nie kary.
Dlaczego dziecko podczas takiej kary nie myśli o poprawie zachowania?
Z naukowego punktu widzenia dziecko podczas rozregulowania czy to płaczem z bezsilności, bo klocki ze sobą nie pasują albo rękawiczka ma kciuk nie po tej stronie, czy też złością, bo dziś na obiad będzie kasza i gulasz – dziecko nie przyjmuje właściwie żadnych informacji. Często nawet nie odpowiada na pytania tak zajęte jest swoją emocją. Dzieje się tak, ponieważ w tym czasie uaktywnia się ta część mózgu, zwana pniem mózgu, która odpowiada za podstawowe, pierwotne funkcje życia jak potrzebę walki, oddychanie, odczucie ciepła i zimna, przytomności. Dopóki on przejmuje kontrolę nie ma dostępu do wyższych partii mózgu, odpowiedzialnych za logiczne myślenie czy myślenie przyczynowo-skutkowe. W czasie takiego zapamiętania i histerii dziecko w żaden sposób nie przemyśli swojego zachowania jeśli wyślemy je na karny jeżyk. Ale może to być, co też wiele razy podkreślała Superniania, miejsce nie kary, a wyciszenia.
Czy to nie jest wtedy nagroda za złe zachowanie?
Nie wiem jak u Was, ale ja jak jestem zdenerwowana to też nie do końca myślę racjonalnie. Plotę co mi ślina na język przyniesie, miotam się. Można by rzec, że zachowuję się dziecinnie. Jeśli pozwolę mojemu gniewowi się wyciszyć to zobaczycie zupełnie innego człowieka. Ja o tym wiem, walczę sama z sobą. Ale ja jestem dorosła, a dziecko dopiero się tego uczy. Czy w takim razie jeśli wyjdę z pokoju, policzę do dziesięciu czy wezmę kilka wdechów zamiast dać się ogarnąć furii to nagradzam swoje złe zachowanie? Oczywiście, że nie! Ba, mi nawet jest głupio, że przez chwilę chociaż złe emocje mną zawładnęły. Każdy z nas musi się nauczyć – czy to dziecko czy dorosły – jak wyciszyć swój umysł. Temu ma służyć kąt czy jeżyk – nie karaniu. Ale lepiej zrobić to będąc maluchem niż, tak jak ja, dorosłym.
Czy to nie to samo?
Różnica tkwi w samym nazewnictwie. To tak jak z odsetkami od kredytu i karnymi odsetkami – emocje są inne, a przecież w obydwu przypadkach to tylko pieniądze, te same pieniądze. Tak samo w przypadku traktowania kąta czy jeżyka jako kary skupiamy się na złych emocjach. Co robiłam jak miałam karę jako dziecko? Czasem obmyślałam plan jak nie być przyłapanym na brojeniu w przyszłości, a nie na zaprzestaniu złego zachowania. I widzę, że moje dzieci robią podobnie. Wiedza, że czegoś robić nie wolno nie jest równoznaczna z tym, co robić można.
No to jak powinien wyglądać kąt do wyciszania, jeżyk do wyciszania, wyciszające krzesełko?
Najprościej mówiąc – indywidualne. Dla jednego będzie to przytulanie się do misia, dla kogoś innego rysowanie, przeglądanie książki, piłeczka do ściskania, ugniatanie plasteliny, położenie się na poduszce. W momencie, kiedy widzisz, że dziecko robi coś niewłaściwego czy wzrasta w nim gniew lub agresja, zabierz je do miejsca wyciszenia. Nazwij emocje. Emocje, nie zachowanie np. „Widzę, że jesteś zła, bo Nati zabrała Twoją zabawkę (upewnij się że właśnie to czuje) i dlatego ją uderzyłaś. Nie pozwolę jednak się bić, bo to boli. Pomogę Ci się uspokoić (i jej też) i spróbujemy się dogadać. Ona może czekać na swoją kolej.” Dopiero, kiedy dziecko ochłonie można porozmawiać jak sobie radzić w trudnej sytuacji czy co innego zrobić, by drugi raz taki problem się nie pojawił. A pojawi się, bądźcie tego pewni, i to nie raz! Kiedy dziecko jest starsze często zdarza się, że samo idzie wyciszyć się do takiego miejsca, bo już czuje, że tego potrzebuje. A z czasem wystarczy sama myśl o metodzie uspokojenia. Mam przynajmniej taką nadzieję, bo tak dużych dzieci i doświadczenia z nimi nie posiadam.
A jak Wy się wyciszacie: dorośli i dzieci?