Wiecie co mnie denerwuje? W sumie sporo rzeczy, od stanu polskiej gospodarki i polityki po bezdeszczową wiosnę zwiastująca suszę latem. Ale jest coś, czego może nie wiecie: denerwuje mnie, że pod co drugim wpisem o nastolatku w depresji czy po próbie (udanej czy nie) samobójczej, z problemami psychicznymi widzę „A gdzie byli rodzice? Nie widzieli? Nie wiedzieli?”. Powiedzcie mi jedno: co wiecie o swoich dzieciach. Znacie ich przyjaciół? Rodziny tych przyjaciół? Wiecie co rzeczywiście robi w szkole, w czasie wolnym? A może tak jak ja często rozmowa z nastolatkiem (u mnie młodym jeszcze dość) kończy się na zdawkowym „jak było dziś w szkole?”.
Dzieci są głodne bycia razem
Borys Orkan, bohater książki „Orkan depresja” Ewy Nowak (Wydawnictwo Egmont), to chłopak taki sam jak inni w jego klasie. Może czasem ma jakieś negatywne myśli czy tendencję do depresji, ale przecież nie jest chory czy coś. Jest normalny. Może i jego rodzice nie są już razem, może i matka rzadko bywa w domu, bo pracuje, a ojciec dzwoni tylko jak nie ma jego nowej kobiety obok, ale jakoś życie leci. Ma przyjaciół: Osę, Ikara, Renikę. Mieszka w starej kamienicy.
Ogólnie nie narzeka, ale wszystko zmienia się, kiedy do klasy przychodzi nowy – Loko. Nie jest wcale szalony. Ot, ma więcej kasy, jest inteligenty i Osa za nim wodzi wzrokiem. Ta sama Osa, która wpakowała Orkana w friend zone, z którego on chce wyjść i ich związek przenieść na pozaprzyjacielskie tory. Sytuacja zaczyna być coraz trudniejsza dla Orkana do zniesienia. Lubi Osę, ale nienawidzi Loka, z którym ta zaczyna chodzić. Do tego nie rozumie czemu znajomi zaczynają się zajmować jakimś wariatem, bratem Ikara, Gnojarzem. Przecież ten kujon jeszcze niedawno był pośmiewiskiem, a teraz, po próbie samobójczej i zdiagnozowaniu depresji wszyscy nad nim się trzęsą. A o nim, o Orkanie to chyba zapomnieli.
W takim momencie brakuje Orkanowi kogoś, kto go wysłucha, zrozumie. Mamy nie ma, tata też nie pomaga. Z resztą Orkan i tak się z nimi tylko wykłóca. Wykłóca się też z Osą, a wreszcie skłóca się z wszystkimi. Zostaje tylko on i głos…
Gdzie byli rodzice?
Tam gdzie zwykle są: w pracy, w kuchni, na kanapie w salonie, przy swoich zadaniach. Coraz mniej czasu spędzamy razem. Teraz nie ma wspólnej pracy na roli, gdzie z nudów się rozmawiało, śmiało, śpiewało. Ba, teraz śpiewanie nie na karaoke to obciach! Czy to dlatego wielogodzinne rozmowy skróciły się do zdawkowego „co w szkole”?. Być może. Zagalopowaliśmy się.
Zobacz jakie jeszcze pytania zadaję po powrocie ze szkoły, by nie wpaść w rutynę odpowiedzi „spoko”.
Dzieci są głodne… miłości i zrozumienia
Dlaczego tak biegniemy w pędzie ku pieniądzu? By zapewnić wszystko dzieciom. Owszem, sobie też, ale przede wszystkim dzieciom. Konie, kolonie językowe za granicą, nauka gry na wiolonczeli. To kosztuje. Do tego markowe ciuchy, wakacje na Kubie, dzień zawalony korepetycjami, treningami. Gdzieś tam pewnie tli się myśl: dziecko ma wszystko, jest więc szczęśliwe. Sami chcieliśmy zawsze to wszystko mieć. Ja marzyłam o hippice, ale mogłam marzyć: ani zasobów na to nie było, ani nawet żadnej stadniny w okolicy. Teraz mogę dać to dzieciom, o ile by chciały. Jednak potrzeby dziecka to nie tylko to co ma. To także to co czuje i dostaje z emocjami od nas, dorosłych. A często w tej kwestii niesamowicie głoduje. Tak jak głodował Gnojarz, dziecko idealne, ale cierpiące, bo nikt nie zwracał na niego uwagi. Bo przecież nie sprawiał kłopotów! I jak Orkan, który przecież miał wszystko!
Głód bycia razem, zrozumienia, rozmowy sprawia czasem, że niektórzy pękają. Zaczynają myśleć o samobójstwie tak jak Orkan. Ciekawym zabiegiem w książce jest wprowadzenie matki samobójcy mieszkającej obok. To kobieta, od której wszyscy się odsunęli. Bo jak ona nie zauważyła niczego. Własna matka! Co to za kobieta! Tak jakby samobójstwo stanowił pojedynczy problem, który łatwo można wyłapać.
To dość częsty stereotyp. Nikt nie podejmuje decyzji o śmierci spontanicznie i z jednego powodu. Jeżeli w życiu kogoś splecie się kilka trudnych czynników, jak np. nieodwzajemniona miłość, brak komunikacji w rodzinie, trudne relacje z którymś z rodziców, kryzys w grupie rówieśniczej, depresja itp. to wszystko może się złożyć na myśli samobójcze. To zawsze jest splot różnych czynników, często takich, z którymi pojedynczo można sobie poradzić. Ale kiedy zjawiają się one w grupie to jedna osoba może być zbyt słaba, by sobie z nimi dać radę. To dlatego wsparcie jest tak ważne. Zawsze, a nie dopiero jak jest pożar.
Dlaczego dorośli nie wiedzą?
Matka Orkana też zdawkowo pyta co się działo w szkole. Nic nie wie o problemach wewnętrznych syna. Nie podejrzewa, że ten ma zranione serce. Że zaczął rozmawiać z głosem w swojej głowie. Widzi tylko nastolatka, buńczucznego jak każdy inny. Walczącego o prawo do prywatności, pukania do pokoju, samotności. Warczącego i dogryzającego na każdym kroku. Z wyszczerzonymi irytująco zębami. Obwiniającego ją o wszystko co złe. Mało takich nastolatków?
Ale nie tylko mama nic nie wie. Nie wie ojciec, który zdawkowo dzwoni jak wyprowadza sam psa i dopytuje tylko o oceny. Do tego jego rady na radzenie sobie z życiem nijak się mają do tego, co byłby w stanie zrobić syn. Czy tak naprawdę go zna?
W tym wszystkim mamy też nauczyciela. Orkan kocha historię, jest naprawdę dobry. Uwielbia też swojego nauczyciela i pewnego razu wpada na niego na dworcu kolejowym. Tenże nie wie, że chłopak tak naprawdę cierpi, bo poza odrobiną nieobecności podczas lekcji chłopak zupełnie nie zmienił się dla niego. Zawsze przecież można zamyślenie i nieobecność myślami zwalić na wiosnę, miłość czy wreszcie problemy wśród kolegów. Przykładowo na Gnojarza i jego depresję. Nauczyciel wprawdzie wyznaje chłopakowi, że sam miał podobny problem, jednak to tylko jedna rozmowa. Nigdy nie wracają do niej, nie kontynuują tematu. A szkoda. Może wtedy byłoby inaczej.
Dlaczego rodzice nie widzą?
Z prostej przyczyny: uważają dziecko, także to nastoletnie, nadal za dziecko. Dziecku się nakazuje, nie rozumie. Dziecko nie jest partnerem, jest podległe i najlepiej jakby jeszcze było uległe. A to właśnie w tym wieku stawianie na partnerstwo może stworzyć człowieka, który jest wierny sobie i ma poczucie własnej wartości na odpowiednim poziomie. Czym jednak jest partnerstwo? To wcale nie oznacza równości. Partnerem jest każdy, komu dajemy prawo do wyrażania własnego zdania, czyje opinie szanujemy nawet jak ich nie aprobujemy. To każdy, z którym mamy możliwość prowadzić dialog. Czyli może to być dziecko i to już młodsze niż Orkan, 16-latek.
Jeszcze trochę o książce „Orkan depresja”
„Orkan depresja” to fikcja, ale zbyt wiele podobnych historii zdarzyło się naprawdę. I tak naprawdę się na nich opiera, co w podziękowaniach odsłania autorka. To dlatego w książce nie brakuje mitów, stereotypy i wyobrażenia wokół samobójstw i depresji wśród nastolatków. Najlepiej obrazuje to wątek przebywania Orkana w szpitalu psychiatrycznym, gdzie non stop spotyka rozmawiających o śmierci pacjentów, którzy ciągle się okaleczają, rozmawiają o śmierci. U których głównym tematem jest śmierć. To wcale nie jest dla nich sposób na zwrócenie uwagi. Oni chcą umrzeć. Nigdy nie należy bagatelizować takich słów.
Na końcu książki wydawca zamieścił numery telefonów zaufania, pod którymi możesz szukać fachowego wsparcia. Możesz je zleźć też tu: jak się zabić.