Dla dorosłych

Między Bogiem a Hitlerem. Kapelani wojskowi w służbie nazizmu

Dziwny temat na tym blogu? Być może zauważyliście, że II Wojna Światowa i holocaust to bliskie mi tematy, stąd i ta pozycja Wydawnictwa Bo.Wiem. Pozycja trudna, bo jakże tu powiązać nazizm, mordy, wojnę i chrześcijańskich duchownych? Jak w ogóle można łączyć miłosierdzie, które głosił Jezus w swoich naukach, z modłami o zwycięstwo w wojnie, chrzczenie U-Botów czy rozgrzeszanie okrucieństwa?

Kim jest autorka?

Doris L. Bergen jest profesorką na Uniwersytecie w Toronto. Zagłębia się w badaniach nad zagładą, a jej badania koncentrują się na zagadnieniach religii, płci kulturowej i etniczności w dobie II Wojny Światowej. Porównuje też okrucieństwo wojny z innymi jego skrajnymi przypadkami.

Po pierwsze: czy widzieli…

Przed wojną, jak pokazuje Bergen, kapelani nieustannie starali się udowodnić swoją przydatność dla żołnierzy na polu bitwy, zarówno po to, by udowodnić swoją germańską męskość, jak i by udowodnić swoją godność służby na froncie. Ich sprzeciw wobec reżimu narodowosocjalistycznego skupiał się raczej na braku zgody na ograniczenia działalności duszpasterskiej. Szczególnie solą w oku była dla nich podjęta w czasie wojny decyzja o niezastępowaniu kapelanów poległych lub rannych w walce innymi kapelanami i mianowaniu ich na stanowiska narodowosocjalistycznych oficerów kierownictwa (NSFO). Zatem kapelani odprawiali nabożeństwa na linii frontu, udzielali porad poszczególnym żołnierzom i towarzyszyli żołnierzom skazanym na śmierć przez niemiecki sąd wojskowy w ich ostatniej drodze czy udzielali ostatniego sakramentu w lazaretach.

Po drugie: czy wiedzieli…

Bergen najpierw pyta, co kapelani wiedzieli o zagładzie Żydów i czy próbowali interweniować. Analizując listy poszczególnych kapelanów wysyłane do biskupów, przyjaciół i rodziny, oficjalne raporty Wehrmachtu dotyczące kapelanów i inne dokumenty, Bergen maluje przewidywalny, ale druzgocący obraz. Sednem badań jest reakcja kapelanów na antysemickie okrucieństwa, które miały miejsce wokół nich. Bergen pokazuje, że kapelani prawie nigdy nie pisali ani nie mówili o masakrach obserwowanych w pobliżu ich pozycji. Zamiast tego koncentrowali swoją opiekę duszpasterską zarówno na żołnierzach służby czynnej, jak i rannych, często bardziej intensywnie, niż życzył sobie tego reżim. Żołnierze postrzegali obecność i duszpasterstwo kapelanów jako sposób na uwolnienie żołnierzy od wszelkich win poniesionych podczas walki, ale także w działaniach przeciwko ludności cywilnej. Ba, już w 1933 roku kardynał Faulhaber z Monachium argumentował, że „Żydzi-chrześcijanie” (Judenchristen) potrafią sami o siebie zadbać. Wspomniał też o obawie, że obrona Żydów może prowadzić do prześladowań katolików.

Czy listy mówią prawdę?

Choć argumenty Bergen mają sens, warto mieć na uwadze coś, co chyba jej nieco umknęło. Pisanie listów w epoce narodowosocjalistycznej było ryzykowne. Nadawcy musieli liczyć się z wojskową cenzurą poczty z frontu. Sama Bergen zauważa, że ​​duchowni, którzy sprzeciwiali się oficjalnej linii reżimu w sprawie pogromu Nocy Kryształowej, byli wykluczani ze służby kapelanów. Prowadziło to do większej skłonności korpusu kapelanów do wspierania reżimu. Czy jednak presja, jaką odczuwali kapelani, by opiekować się powierzoną im trzodą, mimo kontroli reżimu, może tłumaczyć ich obojętność? Cóż, może to nie mniej brutalne, ale na pewno Bóg ich odpowiednio osądził. I nie jestem przekonana, że skupianie się na żołnierzach w swoich jednostkach, wspierając ich i zapewniając im pocieszenie, wybieranie jednej trzódki nad inne, jest godne miana przewodników duchowych.

Jak to się skończyło?

Niemniej jednak fundamentalne pytanie Bergen pozostaje aktualne: „Komu lub czemu służy kapelan?” Duchowieństwo chrześcijańskie, wedle wytycznych założycielskich, powinno przede wszystkim służyć Bogu i Jego przykazaniom, niezależnie od narodowości, ideologii itd. Widząc zło, a przynajmniej jego dowody, duchowni powinni byli wstawiać się za ofiarami. Zamiast tego kapelani uważali, że ich misja ogranicza się do dobra niemieckich żołnierzy, a nie do wszystkich napotkanych osób. W rezultacie w imperium nazistowskim chrześcijaństwo i chrześcijańscy kapelani byli istotnymi elementami systemu idei, struktur i narracji, który chronił i nagradzał sprawców ludobójstwa i ich społeczności, jednocześnie wymazując ich ofiary i negując ich zbrodnie. Czy milczenie duchownych, w tym papieża, można uznać za współudział, ocenią już sami czytelnicy, wspomagani dogłębnie zbadanymi i skrupulatnie udokumentowanymi historiami przypadków autorstwa Bergen. Mi jej badania z całą pewnością pokazały przyzwolenie na zło, które czai się do dziś w jego strukturach.