Wychowanie

Czy krzyk jest potrzebny, by dzieci nas wysłuchały?

Czy krzyk jest potrzebny, by dzieci nas wysłuchały? Oczywiście, jeśli niedosłyszą, warto mówić nieco głośniej. A jeśli są w niebezpieczeństwie to my, jako rodzice, też raczej cicho siedzieć nie będziemy. Ale są społeczności, w których od wieków na dzieci i do dzieci się nie krzyczy. Jak oni to robią?

Dlaczego mali Inuici nie krzyczą?

Szukając sposobu jak ogarnąć siebie – nie dzieci (krzyk jest moim problemem!) – i przestać krzyczeć, natknęłam się na fragment książki Jean Briggs „Never in Anger”, która opisała w niej swoje 17 miesięczne obserwacje i doświadczenia z wspólnego życia wśród Inuitów Utku. Zauważyła ona, że u Utku nie ma właściwie oznak agresji w ich wzajemnych stosunkach. Nie okazują gniewu. Ideałem jest osoba, która zawsze jest ciepła, opiekuńcza, zrównoważona w relacjach z innymi, oraz która nigdy w swym zachowaniu nie wykazuje oznak wrogości. Co najwyżej można sobie pozwolić na takie niewinne zachowanie jak żartowanie, obgadywanie czy okazywanie innym chłodu.

Brak przyzwolenia na okazywanie gniewu

W tej społeczności na gniew jest brak społecznego przyzwolenia dla dorosłych czy starszych dzieci. Przez pierwsze dwa, trzy lata dzieciom pozwala się na okazywanie złości i gniewu, lecz później rodzice dają dzieciom wyraźnie do zrozumienia, ze nie akceptują takich zachowań. I nie robią tego ani karami, ani nagrodami, ani wrzaskiem. Wystarczy słowne okazanie niezadowolenia czy spojrzenie. Oczywiście, dzieci testują granice. Jedno z obserwowanych przez Brigss dzieci psociła rodzeństwu jak tylko rodzice nie patrzyli, dąsała się, gniewała, ale robiła to bez głośnych oznak. Zauważyła jednak, że konsekwentne reakcje rodziców, by inaczej reagowała na złość, gniew, frustrację niż krzykiem, działają i z czasem dziecko zaczęło sobie z nimi bez problemu radzić.

Dlaczego tak jest?

Tego, kto okazuje gniew i agresję, Utku podejrzewają o brak zdrowego rozsądku i uważają, że zachowuje się jak małe dziecko. Ba, Utku nawet nie przyznają się do gniewnych myśli! Uważają oni, że negatywne myśli, mogą zaszkodzić zdrowiu tym, którzy je miewają, a nawet doprowadzić do śmierci. W sumie jest to poniekąd prawdą. Inuici starają się zapobiegać konfliktom, będąc skromnymi, ostrożnymi i powściągliwymi. Aby uniknąć bezpośredniej konfrontacji z innymi, mają tendencję do formułowania próśb jako niegroźnych żartów. Nie obiecują nic, wahają się zadawać pytania, aby nie zmuszać innych do udzielania bezpośrednich odpowiedzi. Kiedy dochodzi do konfliktów, często wyrażają swoje uczucia za pomocą wskazówek. Kiedy czują gniew, wolą odejść i się uspokoić. Osoby nad wyraz gniewne są wykluczane, ale robi się to dość subtelnie i w miarę opiekuńczo.

Czy to nie jest tłumienie emocji?

Sporo mówi się teraz o tym, że należy okazywać złość czy wrogość jeśli takowa się czuję. Że nie należy tłumic żadnych uczuć itd. Tylko zapomina się dodawać, że owszem, okazuje się te emocje, ale w sposób akceptowalny, a nie dowolny. Agresywne zachowanie w gniewie, a takim jest też krzyk, jest nieakceptowalne, nie tylko dla Inuitów z tego plemienia. Dziecko otrzymuje stanowczy, ale spokojny komunikat, że to nam się nie podoba, tak masz nie robić. Dostaje też przykład, że dorośli radzą sobie inaczej z emocjami. Może to tu tkwi sukces?

Fot. Jason Bolonski, CC BY 2.0