Korpożycie świnki morskiej – książka nie tylko dla kawii domowych
Mikołaj był dla mnie szczodry i przyniósł mi dwie ciekawe książki: wesołe Korpożycie świnki morskiej Paulien Cornelisse oraz Cichą noc. Świąteczne opowiadania kryminalne, która jest zbiorem kryminalnych opowiadań najlepszych piór świata, od Arthura Conan Doyle’a począwszy. Dziś o tej pierwszej, bo wręcz połknęłam ją w jeden wieczór.
Bohaterka taka jak my
Cavia pracuje w holenderskiej korporacji jakiejś międzynarodowej firmy. Tak naprawdę zajmuje się udawaniem, że pracuje. Nudzi się, patrzy w okno, parzy kawę, chodzi na ploteczki do zaprzyjaźnionego geja-recepcjonisty, wysyła maile jak zdąży tą czynność wpleść w przeglądanie u Dr. Google symptomów najdziwniejszych chorób świata. Ogólnie nie przepracowuje się zanadto. Nawet jej sierść nie nastroszy się od tego. A, sierść. Tak, bo Cavia to świnka morska. Całkowicie antropomorficzna kawia domowa. Nie przeszkadza jej to na związki międzygatunkowe czy spoufalanie się z ludźmi. Jest równa każdemu. Bo taki właśnie mamy świat w tej książce. Pełen świnek morskich, chomików i kto wie jakich zwierząt jeszcze.
Jakie jest Korpożycie… ?
Nudne. Sama nie pracowałam nigdy w korporacji i zawsze jawiła mi się ona jako miejsce, gdzie trzeba naprawdę się napracować, jednak tu mamy zupełnie inną wizję. Cavia zajmuje się zwykle porządkowaniem szaf, biurka ze spinaczami i pinezkami, buszowaniem w internecie czy rozmowami niekoniecznie na zawodowe tematy z jej stereotypowymi współpracownikami: Kim z biurka obok, informatyka Harm-Jana, szefa finansów Ruuda, szefową HR-u Stellę czy wreszcie ulubionego recepcjonistę Roya. Jest jednak coś w korpopracy, co przedstawiono dokładnie w książce: zaskakiwanie. Czasem wynikają one z winy samej Cavii, kiedy np. źle zatytułuje newsletter czy kiedy na szybko próbuje coś mądrego wymyślić, by ratować swoje stanowisko. Czasem jednak musi dostosowywać się do zmiennych warunków, nawet jeśli tego nie lubi. Dzięki temu jesteśmy świadkami zwolnień, które ją dotykają pośrednio, przewrotów jakie zachodzą w jej życiu czy bardzo ważnych decyzji, także prywatnych, które musi podjąć by iść dalej przez życie.
Dla kogo jest ta książka?
Pewnie niejeden korposzczur czy korposzczurzyca powie nie takiej lekturze. To tak jakby po pracy o pracy czytać. Ale nie jest tak źle. Nie ma tu dead lineów, briefów czy zbyt wielu ASAPów. Jest za to sporo śmiechu i dość niespodziewanych sytuacji, które rozśmieszą zarówno kogoś, kto w korpoświecie zjadł każde ciastko podczas zebrania motywacyjnego. Książka składa się z kilkudziesięciu króciutkich rozdziałów obejmujących rok z życia Cavii. To bardziej epizody z biurowego i prywatnego życia Cavii oraz jej współpracowników.
Praca w korpo jest pokazana lekko satyrycznie, ale wcale jej nie wyśmiewa za bardzo. Mogłabym nawet powiedzieć, że nie ma się tu z czego śmiać, bo korporacja jest tu ukazana jako wprawdzie nudna praca, ale bezpieczna. Taka, dzięki której można przemyśleć co dalej, ze wszystkimi jej niepotrzebnymi szkoleniami, imprezami integracyjnymi, delegacjami czy wreszcie absurdalnym żargonem. Co chwilę łapałam się na tym, że nie wiem, czy nie spadliśmy z granicy absurdu, na której balansuje autorka. Ale nie, nadal wracaliśmy na tą granicę, gdzie świnka Cavia przeżywa swoją pierwszą poważną miłość i decyzję: zostać w bezpiecznym korpoświecie czy iść do przodu w nieznane. Któż podobnych pytań sobie czasem nie stawia, zwłaszcza podsumowując i planując nowy rok.
Tą i niejedną ciekawą książkę znajdziecie tu: księgarnia online selkar.pl