Ostatnie dzieciaki na Ziemi, świetna seria post-apo dla nastolatków
Uwielbiam potwory i tą miłość zapewne odziedziczyły moje dzieci. Nic nie robią sobie z zombie, gigantów, mutantów czy innych fantastycznych, niekoniecznie przystojnych ras. Jeśli w jakiejś historii jest potwór przeczytam ją. Nawet jeśli książka jest napisana z myślą o dzieciach, a nie o ich rodzicach, jak każda z pięciu części serii „Ostatnie dzieciaki na Ziemi” Maxa Bralliera, wydanych po polsku przez Wydawnictwo Jaguar.
Krótki bezspoilerowy wstęp
Jeszcze 42 dni temu pewien sierota Jack Sullivan, mieszkający obecnie w Wakafield, był całkowicie normalny. Wszystko było normalne. Dziś walczy on z bestiami, mieszka, a właściwie ukrywa się przed nimi w swoim domku na drzewie. Z kuszą czy wyrzutnią rakiet na ramieniu radzi sobie całkiem dobrze, ale i tak bolałby zwyczajnie tkwić przed swoim telewizorem. Tym, który także ma w swoim domku na drzewie. Niestety większość ludzi została zombie lub ewakuowało się na zachód. Jack został i powoli buduje grupę ostatnich dzieciaków, które tak jak on nadal są w mieście. Ale wcale nie jest sam!
Ostatnie dzieciaki na Ziemi, tom 1
Okazuje się, że w mieście ostał nie tylko najlepszy przyjaciel Jacka, ale także jego największy szkolny wróg. Biorąc pod uwagę, że jest to apokalipsa, każdy z nich ma obecnie czystą kartę i cała trójka łączy siły, by uratować czwartego ucznia z ich klasy. Tenże jest uwięziony w szkole. Problem w tym, że jest otoczony przez hordę ucznio-zombiech. Właściwie powinnam napisać otoczona, bo to dziewczyna. Ale czy rzeczywiście będzie to panna w opałach, czekająca na księcia i jego bandę giermków?
Ostatnie dzieciaki na Ziemi. Parada zombiaków, tom 2
Kiedy bohater „Dziennika cwaniaczka” wejdzie do świata „The Walking Dead” prawdopodobnie czasoprzestrzeń wyplułaby go w świecie :Ostatnich dzieciaków na Ziemi”. Hordy zombie coś przyciąga do określonego obszaru. Wraz z nimi nadchodzi też nikczemny potworów, bo same zombie to przecież mało. Ale to przecież nic dla nich czterech. Z Quintem jako mózgiem, Dirkiem jako tankiem, June jako głosem rozsądku i Jackiem-wesołkiem, nie ma rzeczy niemożliwych. Zbierając dane do bestiariusza Quinta, kwartet spotyka stado potworów polujących na potwory. Okazuje się, że cały ten armageddon pochodzi z innego wymiaru, a to wszystko dzięki starożytnemu, złemu, niepowstrzymanemu Rezzochowi…
Ostatnie dzieciaki na Ziemi i król koszmarów, tom 3
Tym razem dzieci odkrywają radio i słyszą sygnał nadawany przez innych ludzi! Czyli wcale nie są jedynymi, którzy zostali w mieście, jak dotąd sądzili. Jest teraz nadzieja, że wszyscy mogliby połączyć się ze swoimi rodzinami. Kiedy wszystkich przepełnia nadzieja, Jack wcale się nie cieszy z odkrycia. On nie ma do kogo wracać, wszak jest sierotą. W typowy dla Jacka sposób decyduje, że jeśli pokaże swoim przyjaciołom, jak fajnie jest w Wakefield, nie będą chcieli znaleźć innych ludzi. Są wolni, mogą robić co chcą, mają siebie. Czy to nie wystarcza? Kiedy na scenie pojawia się nowy dziwne monstrum – Król Koszmarów, okazuje się, że Jack ma do czynienia z czymś więcej niż zwykłym potworem. Musi zmierzyć się z sobą samym, swoimi lękami i emocjami.
Ostatnie dzieciaki na Ziemi i coś kosmicznego, tom 4
Do Wakfield zawitała zima. Ocalałe z zombie apokalipsy dzieciaki szybko dowiadują się, że ich kumple-potwory boją się śniegu. Postanawiają więc pomóc im pokonać ten strach, planując najlepszą część zimy dla dzieci – Boże Narodzenie! Ich plany zawodzą, gdy spotykają nowego wroga, który kradnie najcenniejszy przedmiot Jacka.
Ostatnie dzieciaki na Ziemi i ostrze mocy, tom 5
Jeśli dobrnęliście jak ja do ostatniego tomu, to wiecie, że znajdzie się w nim na pewno dużo akcji, humorystycznych dialogów. Nie zdziwią też Was zapewne odniesienia do popkultury, w tym Gwiezdnych Wojen, Pogromców Duchów i Battle Royale. Dzieciom spodoba się piąta książka z serii „Ostatnie dzieciaki na Ziemi”. Bohater Jack otrzyma tu kilka ciekawych ulepszeń. Dirk poczuje dziwne powiązanie z zombie. Ktoś umiera, inny wraca. Będzie musiała powstać szósta książka, chociaż jeszcze się nie ukazała, ponieważ ostatnie zapisane słowa w historii brzmiały, parafrazując: „Ciąg dalszy nastąpi!”.
Dla kogo jest seria „Ostatnie dzieciaki na Ziemi”?
Ta książka rozgrywa się w dzisiejszych Stanach Zjednoczonych Ameryki, która jest opanowana przez zombie i potwory. Wyobraź sobie tlące się ogromne budynki i pomarszczone, pożerające ludzi winorośle wiszące na drzwiach… Trochę przerażające, prawda? Ale wcale nie tak mocno. Ta książka jest świetna dla dzieci w wieku 10 lat i starszych, ponieważ nie jest bardzo trudna do czytania i wydaje się być ogólnie atrakcyjna dla dzieci. Szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę sporą dawkę niesztampowego poczucia humoru oraz wyśmienite, urozmaicające czytanie komiksowe ilustracje.
Podsumowanie
Ta seria jest niesamowita! Książki są pełne zabawnych ilustracji i karykatur postaci, co naprawdę dodaje humoru. Dużo akcji, zabawne sytuacje. Chociaż dzieci walczą z potworami, nacisk kładziony jest na ich relacje, rozwiązywanie problemów. W żadnej scenie książki nie są przerażające. Nie trzeba się więc martwić, że nocami będą śniły się czytelnikom, małym czy dużym, hordy zżerających mózgi umarlaków. Każda potencjalnie straszna scena zawsze przełamana jest humorystycznym akcentem, rozładowując świetnie napięcie. Naprawdę podoba mi się ta seria. Pokazuje pracę zespołową dzieci, wsparcie, jak sobie radzić, gdy się nie zgadzasz, a także jak planować z wyprzedzeniem, by nie zostać zaskoczonym przez niesprzyjające zdarzenia.