Książki dla młodzieży

Roald Dahl – „Charlie i Fabryka czekolady” i inne książki dla dzieci

Przyznaję od razu: jako dziecko bardzo zaczytywałam się w bajkach, ale na rynku i tak nie było żadnej pozycji Roalda Dahla. To dlatego poznałam jego książki dopiero teraz, kiedy przekazuję je swoim dzieciom. Ale smak na nie był już po obejrzeniu fantastycznego filmu (a który z nich nie jest!) Tima Burtona „Charlie i Fabryka Czekolady” z 2005 roku, w którym grał nie mniej ekscentryczny od Dahla i Burtona Johnny Depp. Na szczęście za sprawą Wydawnictwa Znak możemy cieszyć się całą kolekcją dzieł Dahla! U mnie na pierwszy ogień poszły:

„Charlie i fabryka czekolady”

Jako że film oglądałam jako pierwszy, w moja wyobraźnia podczas czytania przywoływała postacie występując w tej kinowej produkcji. Nie są one wierne ani wyglądem (np. filmowy Willy Wonka nie ma szpicbródki) albo ich zachowanie jest unowocześnione (np. Mike nie jest telemaniakiem a uzależnionym od strzelanek chłopcem). Ale podstawowe założenia się zgadzają. To historia chłopca, tytułowego Charliego i jego niesamowitej historii. Charlie Benet mieszkał wraz z rodzicami oraz dziadkami w niewielkiej chatce. Tylko ojciec chłopca pracował na tą 7-osobową rodzinę, gdyż matka zajmowała się niewychodzącymi od 20-lat z łóżek dziadkami Charliego. Z tego powodu powodziło się im biednie a tyle, że głodowali. Jednak raz do roku chłopiec dostawał w prezencie urodzinowym czekoladę. Tym razem jednak mógłby być to podwójny prezent, gdyż urodziny Charliego zbiegły się z konkursem-loterią, w której wygraną było odwiedzenie dotąd zamkniętej dla ludzi fabryki najlepszego producenta czekolady, Willy’ego Wonki. Pewnego dnia Charlie znajduje dolara, za który kupuje dwie tabliczki czekolady. I to właśnie w jednej z nich znajduje wygrywający złoty kupon. Ale to dopiero początek przygody, bo dopiero w fabryce dzieją się zwariowane, ale i nieco niebezpieczne przygody.

„Charlie i wielka szklana winda”

To kontynuacja przygód Charliego. Poprzednia część kończy się wylotem windy poza fabrykę i zabranie na jej pokład całej rodziny Benetów. Tu mamy właśnie podróż tejże windy o wiele dalej, niż pan Wonka przewidywał. Okazuje się, że mały błąd w zbyt późnym wciskaniu guzików tablicy spowodował, że winda wyleciała poza ziemską atmosferę. Bohaterów czeka niesamowita przygoda w kosmosie, ale też niemałe kłopoty. Dla mnie jest to wprawdzie już zbyt fantastyczna i nierealna opowieść, ale dziecio może się podobać taki obrót rzeczy. Czy uda im się cało wrócić na Ziemię?

Postać Willy’ego Wonki

Niesamowicie podobała mi się postać Willy’ego Wonki. Choć nie jest tu przecież głównym bohaterem, a tylko oprowadza po fabryce, potrafi zarówno dodać otuchy, zauważyć tych, którzy się nie wychylają, jak i skarcić te dzieci, które są zbyt ciekawskie czy zwyczajnie nie słuchają się dorosłych. Właściwie każde z dzieci, poza Charliem, dostaje od niego nauczkę, a wraz z nimi ich rodzice. Rozpieszczona Veruca, żująca nonszalancko gumę i niesłuchająca rad Violet, obwieszony bronią i wiecznie znudzony realnością tak inną niż w TV Mike czy wreszcie spasiony Augustus: cała ta czwórka dostaje nauczkę, a wraz z nimi ich rodzice, którzy doprowadzili do takiego stanu u dzieci. Bo przecież tatuś Veruce kupi wszystko i zdaje sobie sprawę z rozpieszczenia córki, ale dla świętego spokoju rozpieszcza dalej, a mamusia Augustusa jeszcze pochwali jego dołeczki w pulchnych zanadto policzkach. Postawa Wonki, czasem trochę zwariowanego, jest tu jednak dość znamienita. Ignoruje on żądania tych dzieci, w tym samym czasie bacznie obserwując dość spokojnego i posłusznego Charliego. W końcu to jemu postanawia zaufać i wtedy obdarza go totalnym zaufaniem, nawet bardziej chyba niż własny ojciec. Staje się nie tylko dobroczyńcą, ale i mentorem dla chłopca.

„Państwo Burakowie i inne historie”

Roald Dahl miał wprawdzie w planach jeszcze trzecią część serii, „Charlie i biały Dom”, jednak nigdy nie wyszedł poza pierwszy rozdział tej historii i ostatecznie z niej zrezygnował. Na szczęście nie zrezygnował z pisania, bo choć histri państwa Buraków nie umiem rpzetrawić, to już opowiadanie Uki Fla jest cudowne.

Ale pokrótce. Burakowie to małżeństwo, które dziś podlegałoby pod niejeden paragraf dotyczący znęcania się fizycznego i psychicznego. Tu ukazane jest jako dogryzające sobie wzajemnie, nieszanujące, patologiczne, znęcającego się nad zwierzętami (małpki i dzikie ptaki) czy wreszcie nadużywające alkoholu dość wiekowa para staruszków. Nikt ich nie lubi, bo poza zachowaniem odstraszają też niechlujnym wyglądem i podstawowymi brakami w higienie. Wprawdzie i tak dostają za swoje, ale ogólnie uważam historię za mocno nieprzystająca do obecnych czasów, mentalności i umysłów dzieci.

Za to kolejne opowiadanie, „Ukli Fla”, jest naprawdę cudowne i pomysłowe. Oto pan Żwawik, do szaleństwa zakochanego w swojej sąsiadce mieszkającej niżej, postanawia pomimo nieśmiałości jakoś dopomóc swemu uczuciu pomimo własnej nieśmiałości. Jak to jednak zrobić, skoro pani Sreberko kocha tylko swojego żółwia, Alfika. Warto tu dodać, że w tych czasach żółwie naprawdę były masowo sprowadzane do Anglii, często w nieludzkich warunkach, bo nastała jakaś dziwna moda na hodowlę właśnie tych zwierząt. Pan Żwawik, aby pomóc sąsiadce i jednocześnie zdobyć jej względy, wpada na dość nietypowy pomysł. I właśnie żółw jest kluczem do jego sukcesu!

Co nie podobało mi się w książkach Dahla?

Czytając powyższe książki Roalda Dahla musimy pamiętać, że powstawały w latach 1964-1980. I o ile wtedy wtrącenia, że komuś należy się kopniak czy lanie nie były niczym normalnym, dziś to już przeżytek dawnej epoki. Sama czułam pewien niesmak kiedy z ust ukochanych dziadków Charliego co rusz leciały właśnie takie zalecenia, które miały pomóc rozpieszczonym dzieciom uspokoić się. I do tego jeszcze to ocenianie zachowania innych dzieci w obecności chłopca – niedopuszczalne. Z podobnym problemem już zmagałam się w innej wcześniej wydanej książce „Wiatr z księżyca” Erica Linklatera. Warto uczulić dziecko na te zmiany w wychowaniu dzieci, które nastały w obecnych czasach, by zrozumiały pozytywny ton takich wypowiedzi, zgodny z ówczesnymi koncepcjami wychowawczymi.

A czy Wy znacie twórczość Roalda Dahla? Czytaliście już którąś z jego książek?