Książki dla młodzieży

Baba Jaga inaczej, czyli „Dom na kurzych łapach” Sophie Anderson

Baliście się jako dziecko Baby Jagi? Ja tak trochę, bo wychowałam się na niejednej bajce, a te o Jasiu i Małgosi znałam na pamięć. Wersję straszną, czyli tuczenie Jasia, pokazywanie zamiast palca kosteczki czy upieczenie wiedźmy w piecu. Właściwie każda mocno starsza pani mogła być wg mnie Babą Jagą! Ale podrosłam i wiem, że nie starych ludzi należy się bać, a złych. A do tych z pewnością nie należy nikt z rodziny Jagów. Poznajcie ich wszystkich w ciekawej książce dla raczej starszych dzieci „Dom na kurzych łapach”.

O czym jest „Dom na kurzych łapach”?

Fabuła

Książka jest piękną baśnią folklorystyczną, w której mieszają się legendy słowiańskie, które mocno lubi sama autorka. Oto gdzieś na odludziu mieszka starowinka Baba Jaga, ale nie zjada ona dzieci i nie zatruwa mleka krów, a strzeże bramy między światami żywych i umarłych. Mieszka z nią 12-letnia wnuczka Marinka. Pomaga ona w codziennym odprawianiu dusz przez Bramę, ale skrycie marzy o zwyczajnym życiu, wśród żywych. Chce mieć przyjaciela, chodzić do szkoły, kochać. Wie jednak że jako Jaga kiedyś zajmie miejsce swojej babci i stanie się Strażniczką Bramy. To miejsce, które otwiera się co noc w ich domku na kurzych nóżkach. Bo nie wspominałam, ale ich domek rzeczywiście ma kurze łapy, może się błyskawicznie przemieszczać, choć zwykle osiada dopiero w jakiś odludnych miejscach jak pustynia, czasem nawet lodowa, wysokie góry, byle z dala od osad ludzkich.

Jednak czasem zdarza się, że w okolice chatki zachodzi jakiś turysta lub że dusza nie chce wejść w bramę i wtedy Marinka ma z kim porozmawiać, z kim się przyjaźnić. Jednak to, co sprzyja jej, niekoniecznie sprzyja domowi. I w konsekwencji też samej Marince daje tylko zmartwienia. Jak poradzi sobie dziewczynka jako Strażniczka Bramy? Czy rzeczywiście może i powinna nią zostać?

Ilustracje i oprawa graficzna

Jeśli zaś chodzi o ilustracje, to jest dość oszczędna. Jedynie każda pierwsza strona ma czarno-biały rysunek z oświetloną światłem księżyca chatką na kurzył łapach. To zdecydowanie nie jest książka z obrazkami! Ale już sama okładka jest naprawdę piękna i przyciąga uwagę. Granatowo-zielone motywy roślinne, fikuśne liternictwo, szczegółowy domek Baby Jagi, kości, zwierzęta, w tym kruk i baranek, pupile Marinki, oraz sama dziewczynka w jej charakterystycznej Jagowej spódnicy i chustce. Na widok okładki Natka zażądała ode mnie takiego samego domku, więc coś musi w tym rysunku być. Cóż, nie potrafię takiego wyczarować, ale Wydawnictwo Kobiece, które wydało „Dom na kurzych łapach”, potrafi!

Czego uczy nas „Dom na kurzych łapach”?

Za piękną i klimatyczną okładką kryje się piękna i klimatyczna powieść. Wcale głównym jej wątkiem nie jest magia i czary, a uczucia małej dziewczynki. Jest to naprawdę uniwersalna powieść: o samotności, inności, przeznaczeniu, żałobie, pustce, podejmowaniu własnych działaś, konsekwencjach czy akceptacji. Choć nie powiem – czasem łapałam się za głowę, bo Marinka brnęła cały czas coraz głębiej w tą tamą drogę, która przecież nawet jej jawiła się jako źle obrana. Za wszelką cenę chciała wszystko naprawić, wrócić do dawnej postaci, a przy okazji zmienić na swoją korzyść. A przecież nie można zjeść ciastka i mieć ciastka.Koniec końców dostajemy więc piękną opowieść o dorastaniu, o pogodzeniu się z utratą bliskich, z pogodzeniem się z losem i samym sobą, o poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi.

Czy polecam?

Bez dwóch zdań! To była ciekawa lektura dla mnie, ale i ciekawa dla moich dzieci.

A Wy baliście się Baby Jagi jak byliście dziećmi?