
Pielęgnujmy miłe przyzwyczajenia
Życie to rutyna. Wstajesz, zaprowadzasz dzieci do szkoły, idziesz do pracy, wracasz, obiad, lekcje, kąpiel, kolacja, spać. Codziennie tak samo. Zamieniamy się w bezwolne trybiki. Odruchy warunkowe nakazują nam wyłączać budzik, odbierać komórkę, gasić światło w łazience nawet jeśli prądu w domu nie ma. Głupie przyzwyczajenie. A gdyby tak pielęgnować w związku miłe przyzwyczajenia?
Kto da więcej?
Każdy z nas w związku jest czymś zmęczony. Zanim pojawiły się dzieci męczy praca i codzienność, jak już mamy przychówek to męczą nas dzieci. Wieczorne oglądanie filmu często kończy się chrapaniem na kanapie lub morderczą walką z opadającą powieką.
Nie da się zbadać które z nas, rodziców, jest bardziej zmęczone. Weźmy na warsztat mnie i mojego męża: on w pracy umysłowej i po dwugodzinnej jeździe rowerem jest nie do życia, ja po 5h przy ogarnianiu chaosu w domu, ogrodzie i na blogu, a potem odrabianiu lekcji z synem czy zajmowaniu się przedszkolakami też nie mam lekko. Tyle, że ja pracuję nieodpłatnie. Zmęczenie jednak bywa porównywalne.
Miłe drobnostki
W całym tym kieracie zdążyliśmy jednak ułożyć sobie tak życie, by każdemu pasowało. Mnie, jak na rannego ptaszka przystało, pasuje wstawać o 7 razem z dziećmi nawet w weekend, bo nikt nie zaciągnie mnie do pracy w okolicach północy. Mąż za to potrafi całą noc kodować, ale rano nie ma siły by wyciągnąć go z łóżka. Ja wieczorami przygotowuję śniadanie do pracy, on zawsze nakłada mi wieczorem pastę na szczoteczkę, bo wie, że po noszeniu dzieci cały dzień potrafią bolec mnie plecy. Czasem nawet zrobi mi masaż po mocno ciężkim dniu. Czasem trzeba tylko swoje pragnienia zwerbalizować.
A jeśli to mnie zmieni?
Te małe codzienne przyzwyczajenia są jak promyk słońca w pochmurny dzień. Życie jest takie szaro-bure… Dzięki drobnym miłym gestom staje się o wiele przyjemniejsze! A przecież nie kosztuje nas zbyt wiele bycie miłym przez minutę. Robienie śniadania nie sprawi, że będę mniej sfeminizowana, a moje poczucie własnej wartości i niezależności legnie w gruzach. Masaż zrobiony żonie nie sprawi, że mężczyzna stanie się pantoflarzem. Przy chronicznym zmęczeniu każdego rodzica nie ma chyba sensu walczyć o to, kto powinien wstawić wodę na herbatę, skoro o wiele przyjemniej jest ją wypić razem.
Jeśli myślelibyśmy o sobie tyle samo razy co o innych – życie byłoby milsze. Ani więcej, ani mniej – tyle samo. Idealna równowaga.


11 komentarzy
todoarmo.blogspot.com
Och faktycznie czasami warto zapomnieć o złych rzeczach a pomyśleć o tych fajnych i dobrych przyzwyczajeniach od razu jest nam lepiej.
Matczysko.pl
Ostatnie zdanie idealne w punkt <3
Monika Kilijańska
I czytane wspak też jest dobre 😉
Narwany
To niby jest takie proste, bo chodzi o małe, przyziemne gesty, które nie kosztują nas wiele pracy a drugiej osobie sprawiają przyjemność. Obyśmy coraz częściej wprowadzali takie miłe przyzwyczajenia do swojego życia 🙂
JestemA
Zdecydowanie jestem za! Trzeba przyjaźnić się ze sobą, a nie tylko być dla siebie szefem.
KasiaGosposia
Dla mnie ostatnio czystą przyjemnością jest szydełkowanie — siedzę na kanapie, patrzę jak synek się bawi i mam czas na swoje przyjemności.
Karolina Kary B
Jak ładnie i ciepło napisane. Ważne jest by dbać o siebie i o te małe gesty, które towarzyszą nam na co dzień, a których często w pogoni za nie wiadomo czym w ogóle nie zauważamy.
Mr. Kaffeino
subtelny temat ujęty w ramy codzienności … i ta ukryta refleksja, pięknie
Pani Fanaberia
Takie małe rzeczy są bardzo ważne jeśli nie najważniejsze w codziennej rutynie. To one nadają jej znośny, a czasem nawet przyjemny smak.
Magda Bek (Lekka Zmiana Mamy)
Takie małe, drobne rzeczy są bardzo cenne. One nie kosztują wiele, ale od razu robi się przyjemniej. Bardzo fajnym pomysłem jest również robienie sobie w małżeństwie tzw. randek — np. co tydzień/dwa/raz w miesiącu. Można to robić na zmianę- czyli raz pomysł wymyśla żona, drugim razem mąż. To może być fajne wyjście z domu albo kolacja w domu- cokolwiek 🙂
Chica Mala
Zgadzam się z Tobą i super, że potrafisz docenić i nakłaniać do doceniania małych rzeczy. W zabieganych dniach i w ogóle w związku takie drobnostki są dużo ważniejsze od wielkich gestów. Tym bardziej, że przy dzieciach i zmęczeniu czasem na wielkie gesty zwyczajnie nie ma się siły i czasu 🙂