Ratunku, co kupić na urodziny!
Proszę, pomóżcie! Co można kupić dziecku, które ma wszystko? Ja w jego wieku robiłam zabawkę z patyka i starego kółka, ubranka dla lalek ze starych szmatek (ten różowy muślin był najładniejszy i zawsze kłóciliśmy się z siostrą czyja lalka w nim będzie chodziła), zupę z trawy i kamieni. Jak dostaliśmy lalkę barbie od cioci na Boże Narodzenie, to bawiłyśmy się nią nawet jak urwała się jej głowa (sama oczywiście), wyszła łękotka w kolanie i zmieniła fryzurę na bardziej chłopięcą, bo wyrwaliśmy jej włosy za często szczotkując.
A teraz dzieci mają więcej sprzętu niż dorośli! Codziennie muszę przebić się przez hałdy klocków, miśków, kubeczków, książek i kto wie czego jeszcze należących do moich dzieci. Każda wizyta dziadków to potrójny prezent. Bo dzieciom trzeba kupować prezenty i rozpieszczać. Dobrze, że można także dawać słodycze, bo szybko znikają. A co zrobić z takim np. wielkim torem samochodowym na pół pokoju jak się ma kawalerkę 19 m kwadratowych? Przecież go nie zjedzą.
Są więc miśki, klocki w ilości niezliczonej, puzzle, książki, których podobno nigdy za wiele, a jednak czasem wydaje się, że wydawnictwa nie nadążają z nowościami, bo mamy już dzień przed premierą. Do tego sprzęt grająco-wkurzający, przy którym tylko czekamy aż baterie się rozładują. No i nowinki technologiczne: smartfon, tablet, laptop, komputer, konsola gier wideo. Teraz przebiera już nóżkami na okulus, bo kinect się znudził. I co takiemu chłopcu kupić? Lista best-sellerów już za mała.
W sumie dużo pomysłów odpada: miśki są zbyt słitaśne, lalki dla dziewczyn lub nieodpowiednie do wieku, puzzle i planszówki za mało interaktywne, książki mają nudną fabułę lub za małe litery. A tak poza tym to od czytania tylko oczy bolą. Czasem też głowa, bo trzeba chwilę pomyśleć. Klocki ciągle się gubią i nie można według instrukcji nic do końca zbudować.
Instrumenty muzyczne odpadają, bo przecież trzeba by było wysiłku, by na nich się nauczyć grać. Resoraki nudne, samochody zdalnie sterowane nudne, piłka nudna, dart nudny. Sport męczący i głupi. Każdy.
Dobra, mogę kupić bilet do kina, ale co jeśli film się nie spodoba i torba z popcornem wyląduje na mojej głowie? Albo gra komputerowa okaże się niewypałem? Nie każdy lubi strategiczne rozgrywki jak ja, a nienawidzi strzelanek czy wyścigów. Z resztą co ja mogę na ten temat wiedzieć – moja wiedza o grach komputerowych skończyła się na Settlersach II i HoMM.
Więc zostają pieniądze? Takie to oklepane… Za nie kupi sobie wprawdzie grę, której mu w kolekcji brakowało…
O, wiem! Agregat prądotwórczy i karta podarunkowa ze stacji paliw! Dziecko szczęśliwe nawet w zimowy black out!
Ps. Wczorajszy wieczór spędziłam przy świecach i nie z potrzeby, a konieczności. Sama chyba też kupię sobie agregat.
Fot. torbakhopper, CC BY 2.0