5 pytań, których nikt nie zadaje pracującym ojcom
Mówi się o nierówności na rynku pracy pomiędzy kobietami i mężczyznami. I tak, to prawda, jest! Kobiety nadal otrzymują niższe wynagrodzenie za wykonywanie dokładnie takiej samej pracy jak mężczyźni. My nie zarabiamy, gdy robimy sobie wolne (hahaha – urlop macierzyński!), aby mieć dzieci. A przecież to dla dobra ludzkości, społeczeństwa, państwa i takie tam. Ale jest też inne podejście do pracującej mamy i pracującego taty. Mogę założyć, że żadnego pracującego ojca nigdy nie spytano:
1. Czy wracasz do pracy po urodzeniu dziecka?
To naprawdę zabawne pytanie, które tak wiele mam słyszy, gdy są w ciąży. Nie obwiniam ludzi za ciekawość, ponieważ decyzja o pozostaniu w domu nie byłaby nietypowa, ale nie sądzę, by mężczyźni byli o to pytani. Ba, zapytałam o to kilku – spojrzeli na mnie jak na wariatkę!
2. Czy przeszkadza ci, że ktoś inny wychowuje twoje dziecko?
Dziwne pytanie skierowane do faceta, ale kobiety rzeczywiście słyszą je często oddając dziecko w ręce opiekunki, pań w żłobku czy nawet babci. Opieka dzienna to błogosławieństwo dla niejednej rodziny, miejsce, w którym dzieci są zazwyczaj (wiadomo, są patologiczne wyjątki!) bezpiecznie uczy się i rozwija. Jako rodzice razem wychowujemy dziecko. A wnioskowanie, że wychowawcy ją wychowują zamiast nas, bo te kilka godzin będą poza domem, jest równie logiczne w wieku kilku miesięcy malucha, jak w wieku 8 lat. Jestem pewna, że żadnemu rodzicowi drugoklasisty nie zostanie zadane takie pytanie. Niezależnie od tego, czy są to niemowlęta, czy żywe nastolatki, wszystkie dzieciaki spędzają czas z innymi opiekunami, ale nasze wartości i przekonania – serce naszej rodziny i to, co mamy nadzieję zaszczepić przyszłemu pokoleniu – są przez nas wpajane w domu. Serce mi pęka, kiedy ludzie mnie o to pytają, ale czy mój mąż kiedykolwiek otrzymał to pytanie? Nie.
3. Musisz być bardzo zmęczony. Czy po prostu chcesz rzucić pracę w cholerę i zostać w domu?
Tak, co pięć minut. Jeśli zdefiniujesz „rzucanie pracy” jako „chcę płakać, uciekać lub krzyczeć na niewinnego nieznajomego, bo zostawiam dziecko i idę do pracy”. Pracujący ludzie są zmęczeni nawet bez dzieci. Tak, serio, są! Jako rodzice jesteśmy znacznie bardziej zmęczeni niż kiedykolwiek wcześniej ludzie mogli być, ale nic się nie zmienia, praca zawsze męczy. Ale to nie znaczy, że możemy lub powinniśmy rzucić pracę. Chociaż mężczyźni również zasługują na współczucie dla zmęczenia związanego z pojawieniem się potomka, wiadomo, zarwane nocki na kolki, ząbkowania czy zwyczajne pobudki milion razy, nikt nie przypuszczał nawet, że mój mężulek właśnie z tego powodu zrezygnuje z pracy, prawda?
4. Czy uważasz, że poradzisz sobie z dwójką, trójką, wpisz odpowiednią ilość dzieci*, skoro teraz już jesteś zmęczony?
*niepotrzebne skreślić
Czekaj, potrzymaj mi soczek! Zwykle to pytanie pojawia się zaraz po informacji o kolejnej ciąży, ale czasem i bez niej. Ot, ludzie wysuwają hipotezę, że skoro raz doszło do rozmnożenia mojej rodziny, to teraz będzie to cykliczna tradycja. Choćby i co roku! Mam obecnie trójkę dzieci, a co rusz słyszę „kiedy czwarte?” jakby była to zupełna norma. Pytanie jak sobie poradzę przy kolejnym? No tak jak przy pierwszym: razem. Dlatego to pytanie jest nie na miejscu i dla matki i dla ojca, choć ten ostatni raczej go nawet nie usłyszy.
5. Prawdopodobnie nie możesz pracować tak efektywnie jaki kiedyś od kiedy masz dziecko, co?
Właściwie mogę, ale może nie wyglądać dokładnie tak jak wcześniej. Potrzebuję elastyczności, aby to zrobić, czasem pomocy. To kwestia dobrego zorganizowania. Swego czasu oboje z mężem pracowaliśmy, dzieci były w różnych placówkach (przedszkole i żłobek) i znajdywaliśmy nawet czas na dodatkowe zajęcia, jak choćby praca zdalna. Tęsknię za dniem, w którym kultura miejsca pracy uznaje, że zarówno matki, jak i ojcowie są opiekunami, którzy zasługują na elastyczne opcje planowania pracy. Ale do tego czasu założeniem nie powinno być, że kobiety muszą mniej pracować jako matki albo tylko im się taki przywilej (o ile to przywilej!) należy. Mój mąż nie dostał tego pytania, bo było o wiele więcej wiary w to, że poradzi sobie z tą nową normą po urodzeniu dzieci, bez konieczności poświęceń jego kariery, jakby wychowanie dzieci nie było i jego życiem..
Ogólnie rzecz biorąc, takie pytania są trudne dla wszystkich rodziców, niezależnie od miejsca pracy i płci. Szczególnie frustrujące jest bycie kobietą nastawioną na karierę i słuchanie tych pytań w kółko, jakbyśmy otrzymywali natychmiastową niepełnosprawność zawodową po otrzymaniu naszej karty ciąży. Nie możemy naprawić rzeczy z dnia na dzień, zmienić nagle swojego trybu, ale możemy być silni. Takie pytania podkopują jednak naszą, pracowników, pewność siebie. Może warto wyeliminować już te nieco przestarzałe stereotypy związane z płcią związane z macierzyństwem i jego związkiem z pracą zarobkową? W końcu to właśnie równouprawnienie i partnerstwo!
Fot. torbakhopper, CC BY-ND 2.0
A czy ty słyszałeś/łaś takie pytania?