Wiek czerwonych mrówek – przytłaczająca książka o Wielkim Głodzie na Ukrainie
Żyję i żyłam w takich czasach, rodzinie, miejscu w świecie, że nie musiałam martwić się o to, czy będzie obiad jak wrócę ze szkoły albo kolacja po zabawie na podwórku. Nie budziłam się skoro świt w zimnym domu, zastanawiając, czy lepiej iść po jakiś chrust do lasu czy rozebrać opłotki, by palić nimi w piecu. Ojca, ani z resztą nikogo z rodziny ( o ile mi wiadomo) na Sybir nie zesłano. Dlatego tak bardzo chciałam poznać książkę Wiek czerwonych mrówek Tani Pjankowej, która opowiada o jednym z działań ludobójczych ZSRR jakim jest Wielki Głód (Hołodomor). Tym bardziej, że historia tak bardzo lubi się powtarzać.
Czym był Hołodomor?
Wielki Głód na Ukrainie, a dokładniej jej wschodniej i centralnej części, był klęską wywołaną sztucznie przez komunistyczne władze ZSRR. Obejmował lata 1932–1933, ze szczególnym nasileniem zimą i wiosną. Wywołany został jako reakcja na sprzeciw ludności wsi Ukraińskiej SRR wobec kolektywizacji rolnictwa i ściągania obowiązkowych, nieodpłatnych dostaw produktów rolnych od kułaków. Woleli oni sabotować kolektywizację, nie chodzić do kołchozów i nie pracować w nich, zarżnąć konia byle ten nie wpadł w sowieckie ręce. Kary były srogie: wywózka na Sybir, konfiskata mienia, wyrzucanie z domów, wreszcie ostracyzm. Ale także np. wycięcie sadów przydomowych, byle drzewa nie rodziły owoców, którymi rodziny kułaków mogły się nasycić latem, zakaz siania zboża czy słonecznika na własny użytek, a w przypadku niedostarczenia wyśrubowanych norm nieodpłatnych dostaw podwyższenie pułapu dostawy nawet piętnastokrotnie, co powodowało wydanie nawet zboża na zasiew, że o tym na przeżycie lepiej nie wspominać. Liczba ofiar na samej Ukrainie wynosiła od ponad 3 do nawet 10 milionów.
Bohaterowie „Wieku czerwonych mrówek”
Książka przybliża nam trzech bohaterów: całą rodzinę Dusi, Solę oraz Swyryda. Na rodzinę Dusi składa się babcia Sańka, mama Helena, wywieziony na Sybir Tymofij oraz dzieci: kilkuletni Myroś i nastoletnia Jadwochna. Po pewnym czasie zostaje im jeszcze podrzucona czteroletnia Mełaszka. W Helenie kocha się Swyryd. Od lat, ale to nie on wygrał wyścig o rękę Hanny, tylko Tymofij, kułak. Swyryd wcześniej pracował w młynie, ale młyn spalili. To komunista. Wykorzystuje swoje kontakty nie tylko by bałamucić kobiety takie jak rudowłosa Tamara, ale i by pozbyć się rywala i zbliżyć się do Hanny, jak nie podstępem to zastraszeniem. Jednak dumna kobieta woli umrzeć z głodu, zapracować się w kołchozie niż dzielić łóżko z kimś, kto tyle złego jej i jej rodzinie zgotował. Mąż Soli jest przełożonym Swyryda. Kobieta jest w ciężkiej depresji po utracie dziecka. Zajada smutki, przez co trafia do ośrodka odchudzającego. Nadal widzi Ewę. Jej świat jest tak zamknięty na to, co dzieje się na zewnątrz, że nie widzi głodu, biedy czy bestialstwa. Wszyscy oni koniec końców mieszkają w Macochcach, miejscowości, która rzeczywiście znajduje się pod Połtawą (oryginalnie po ukraińsku to wieś Мачухи).
Czym są czerwone mrówki?
Dość łatwo rozszyfrować: to komuniści. Obłażą oni wioski, nie da się z nimi walczyć. Są jak rój. Pozbędziesz się jednego, zaraz przyjdzie kolejny. Włażą do chat, zabierają każde ziarenko maku, pszenicy, słonecznika, każdy kryształek cukru, soli, każdy okruszek chleba. Aż w końcu kąsają, wyżerają ciało i zjadają całego człowieka. Pozostawiają tylko białe kości.
Głód
Głód w Macochach jest niemożliwy do wytrzymania. Ludzie nie mają zapasów, zjedli już dawno ziarno na zasiew. Robią podpłomyki z wszystkiego: słomy makowej, mielonych żołędzi, rwą wiosenną trawę, gotują zupę z lebiody i pokrzywy, kijanek, żab czy psów. Pieczony szczur to wręcz rarytas. Głód ukazany jest tu jednak nie tylko jako stan ciała, ale jako swego rodzaju straszny demon. Przysiada na zapiecku z Sańką i dzieli się z nią tabaką, trzyma w objęciach skatowanego przez komunistów Myrosia, tuli do snu dziecko Tamary, wchodzi na garb zapracowanej Hanny. Wreszcie macha nogami na rozklekotanym wozie Tośka, zbierającego po wsi zmarłych. Powoduje, że ludzie puchną, ich skóra pęka, pojawiają się rany cieknące wodą. Dusi, przytula, przytłacza, otumania, męczy. Miesza w głowach, zmuszając głodujących do najobrzydliwszych zbrodni. Do jedzenia własnych członków rodziny, trupów, padłej zwierzyny. Jest wszędzie i sprawia, że myśli się tylko o jedzeniu.
Czy i komu polecam?
To trudna książka. Ciężka. Właściwie nawet nie da się opisać jak bardzo przytłacza. Przez antropomorfizację samego głodu wydaje się jeszcze straszniejsza niż gdyby była suchym świadectwem Hołodomoru w Macochach. Jeśli doda się brutalne opisy śmierci i bestialstwa, to otrzymujemy obraz, jaki w najgorszych koszmarach się nie śnił. Polecam lekturę. Jest naprawdę ważna. Ale z adnotacją, że nie każdy da radę doczytać do końca.
Ta oraz inne książki z gatunku literatura piękna obca dostępne na TaniaKsiazka.pl