Dziecko online, rodzic offline
Bycie rodzicem stanowi wspaniałą wymówkę, by grać w gry komputerowe, bawić się lalkami, szyć im ubranka, wycinać i rysować czy układać domy z klocków. Oczywiście, jeśli rodzic to lubi, bo jak nie, to dobrą wymówką jest bycie dorosłym. Wtedy wystarczy wspomnieć dziecku, że dorośli się nie bawią i po sprawie. Bo nie zawsze kiedy rodzice jest offline to dziecko online.
Jest WIFI, jest zabawa
Jestem kwiatem lotosu. Unoszę się powoli na tafli jeziora. Wdech, wydech, wdech wydech… Otacza mnie spokój i … Internet WIFI!
Nie, jednak nie otacza mnie spokój, a jakaś horda Hunów pałająca chęcią mordu w oczach. W rękach dzierżą miecze, na szczęście z pianki. Jeden przebrany jest za księżniczkę. Spryciarz! W takim przebraniu bez trudu zabije króla, którego akurat goni. WIFI też już mnie nie otacza, bo orkan chyba zerwał antenę. Uroki życia na wsi. Trzeba poszukać świeczek póki mam jeszcze prąd.
Dorosły w Minecrafcie?
Chwila relaksu, nie ma co: Matka siedzi przy komputerze i ogarnia grę, żeby w razie czego pomóc synowi. Wciągnęłam się w zabawę, o której przez chyba pół roku myślałam z pogardą. Minecraft. Dla mnie połączenie Tibii z Simsami i trochę RPG. Patrząc na te klocki na ekranie można by rzec, że to lego dla geeków.
Siedzę teraz przed monitorem i tracę czas. Niby kopię, sieję, mordują mnie co 15 minut zombie i szkielety, ale nic konstruktywnego nie robię. Tylko Ojciec z ironią twierdzi, że on też by chciał tak szybko kopać odwodnienie jak ja w tej grze. Z drugiej strony czasem potrzebne człowiekowi jest jakieś oderwanie od rzeczywistości. Jedni czytają, oglądają komedie romantyczne, robią na drutach, inni siepią bandy nieumarłych czy orzą wirtualne pola.
Czy dzieci mogą grać na komputerze?
Hunowie przeistoczyli się w moje dzieci. Teraz jedno chce zająć moje miejsce przed monitorem, a drugie żąda cukierka. Trzecie dziwnie podskakuje w takt muzyki, nie będę więc przeszkadzać. Po setnym „Mamo, mogę pograć w majnkrafta?” niepedagogicznie ustępuję. I tak jestem wytrwała: Ojciec ustępuje za pierwszym razem.
Jeszcze nie rozstrzygnięty mam spór z Ojcem o to ile dziecko powiedzmy 6-letnie może przebywać przed komputerem. Jestem zwolennikiem beztroskiego hasania po zielonej trawce, jednak zimą ciężko o takie warunki. Ojciec uważa, że rozwalanie zabawek po pokoju i wrzeszczenie jak opętaniec nie są konstruktywną zabawą. Lepiej poćwiczyć delikatne ruchy myszką czy pisanie na klawiaturze. Moje historie o krzywym kręgosłupie i słabym wzroku wkłada między bajki. Mądre podręczniki instruują, że dziecko powinno jak najmniej przebywać przed ekranem: czy to komputera, czy telewizora. Ale ile to dokładniej znaczy, tego już nie wiem.
Idę zrobić pranie i ciasto. Offline.
Fot. Tom Pierce, CC BY 2.0