Mój pierwszy raz… czyli filcowanie na sucho
Jestem tego typu człowiekiem, że nie wie m co oznacza nudzić się. Ja zawsze sobie znajdę coś do roboty. Dlatego kiedy zobaczyłam zestawy do samodzielnego filcowania z parą ślicznych świnek morskich, wiedziałam, że trzeba spróbować. Tego jeszcze nie robiłam! Jak w takim razie zacząć przygodę z filcowaniem?
Po pierwsze – jak to się robi?
Samo filcowanie (w moim przypadku filcowanie na sucho) polega na nadania wełnie kształtu i przekłuwaniu jej jedno przy drugim specjalną igłą. Jeśli następuje ono w jednym tylko miejscu, tworzy się twardsza i wklęsła powłoka, dzięki czemu powstają np. zagłębienia. Te miejsca właściwie trudno wrócić do dawnej postaci, gdyż nitki wełny mocno się splątują. W ten sposób nie tylko można stworzyć duże jednorodne elementy, ale także dodatkowe mniejsze jak uszka, łapki, ciapki.
Po drugie – co jest potrzebne?
Można zaczynać z górnego C i kupować wszystko oddzielnie, ale na pierwsze spotkanie z filcowaniem wybrałam gotowca, czyli zestaw od Agna Wool Art ze świnkami morskimi. To chyba nic dziwnego: na zdjęciu znajdziecie nasze świnki morskie, czyli Bobka i Onionio.
W pudełku od Agna Wool Art znalazłam wszystko, co naprawdę potrzebuję: trzy igły (zdążyłam złamać dwie, czyli ich ilość idealnie dobrana!), zestawy wełny czesankowej do filcowania, akurat tyle, ile było potrzeba, podkładkę i wyczerpującą instrukcję. Na tyle wyczerpującą, że nie musiała właściwie posiłkować się żadnymi dodatkowymi informacjami.
Po trzecie – co zrobić?
Właściwie ogranicza nas tylko wyobraźnia, bo pomysłów na filcowe prace jest sporo. Od figurek 3D po filcowanie na kanwie. Bez trudu znajdziecie nie tylko inspirujące zdjęcia, ale także całe tutoriale i kursy filcowania w internecie.
Czy każdy sobie poradzi?
Bez trudu znajdziecie zarówno łatwiejsze projekty, jak i te trudniejsze. Ja zaczęłam od łatwego. Rzeczywiście jest to dość łatwa praca i idealnie nadaje się na pierwsze dzieło. Ja podchodziłam do filcowania z rezerwą. Wydawało mi się to strasznie praco- i czasochłonnym zajęciem, do tego żmudnym i trudnym. Okazało się, że jest to świetny sposób na relaks, a ponieważ właściwie każdą zmianę jaką wprowadzimy w filcowanej figurce możemy łatwo cofnąć. Nie wyszedł mi nosek? Wystarczyło go odłączyć od figurki i na nowo przyfilcować.
Dlaczego filcowanie jest takie fajne?
Dla mnie jest to bardzo uspokajająca czynność, bo:
- nie potrzeba wykrojów czy nie tworzy się nitek i zrzynków jak podczas szycia
- nie wymaga jakiegoś specjalistycznego sprzętu
- nie brudzi jak malowanie
- właściwie każdy ruch łatwo może zostać naprawiony
- jest sporo tutoriali i grup oddanych temu rękodziełu
- nadaje się już dla dzieci 12+
- można robić praktycznie wszystko!
- kiedy raz nauczysz się filcowania, będziesz w stanie zrobić bardzo wiele rzeczy