„Moje lato z Szablozębnym” Weronika Kurosz
To moje drugie spotkanie z książkami Weroniki Kurosz, skierowanymi do młodszego czytelnika. I powiem jedno: „Moje lato z Szablozębnym” to spotkanie zdecydowanie udane. Ponownie udane. Nie wiem nawet, czy nie lepsze, bo poczucie humoru i bohaterowie tak bardzo przypadli mi do gustu.
Inna książka tej autorki: „Zielony kapelusz i jego czereda”.
O czym jest książka?
Spodziewałam się książki o piratach (no, ten Szablozębny mnie zwiódł), a dostałam wesoły dziennik prowadzony przez dwa tygodnie wakacji. Narratorem i właścicielem dziennika jest Antek, brat Uli i kolega z sąsiedztwa dla Neli i Karola. Są to dzieci z początkowych klas podstawówki, choć nad wyraz kreatywne. Rodzice Antka i Ulki wyjechali na plener rzeźbiarski, ale nie zapomnieli o dzieciach. Zostaną one pod opieką cioci Larysy, dość marudnej matematyczki. A co to oznacza? Kryzys!
Dzieci w mig budują istny sztab kryzysowy – domek na nieużytkowanej działce. To w nim rodzą się naprawdę ciekawe pomysły jak spędzić czas z dala od cioci, która ewidentnie nie lubi kreatywności w ich wydaniu. Cóż, jej pseudonim, „Szablozębny”, mówi sam za siebie.
O czym uczy książka?
Podczas prób uatrakcyjnienia sobie wakacji mali bohaterowie przeżywają najbardziej niezapomniane przygody. Choć wydawać by się mgło, że próba upichcenia żabich udek czy smarowanie się błotem w ramach kamuflażu, to wcale nie jest to poradnik figli i psot dla najmłodszych. Tak naprawdę dzieci uczą czytelnika jak współpracować czy planować, bo każde zadanie dnia było konkretnie zaplanowane, a każde z dzieci miało jakąś rolę do odegrania. Poza tym dzieci są odpowiedzialne za miejsc, które stworzyły, potrafią je bronić, ale też doprowadzić do początkowego stanu po zabawie. Owszem, książka uczy też matematyki, z czego pewnie dzieci nie będą aż tak zadowolone, ale już rodzice bardziej. Pokazują jednak, że taka nawet wakacyjna praca umysłowa daje niezłe efekty, a nauczycie – tu ciocia – ma swoje ludzkie oblicze (tu: zbieranie ciekawych przedmiotów czy zainteresowanie dzieci targiem staroci, co jest także proekologicznym ukłonem autorki).
Co wyróżnia książkę?
Najbardziej spodobał mi się język, jakim pisane jest „Moje lato z Szablozębnym”. Każde dziecko zrozumie w mig co narrator chciał przekazać, nie raz wybuchając w śmiech. Książka podpowiada, w co można się bawić na podwórku, jak i w domu, jak pokonywać trudności czy jak wykorzystać wiedzę do zabawy (częste odnoszenie się Karola do różnych ciekawostek ze świata nauki, tworzenie sztuki teatralnej). Jeśli dodamy do tego ciekawe rysunki, plany i projekty zilustrowane na kartach książki, otrzymamy świetną książkę na wakacje dla 6-10-latka.
Czy polecam „Moje lato z Szablozębnym”?
Weronika Kurosz spełnia czytelnicze oczekiwania nie tylko rodzica, ale przede wszystkim dziecka. Dzieci kochają przygody, szczególnie te samodzielnie wymyślone. A i ja, jako czytający ją dorosły, z rozrzewnieniem wspominałam własne figle z dzieciństwa, mając nadzieję, że moje własne dzieci będą miały co opowiadać będąc już dorosłymi. Polecam lekturę całym sercem!