Książki dla rodziców

To nie jest kraj dla słabych magów

„To nie jest kraj dla słabych magów” autorstwa Katarzyny Wierzbickiej stanowi drugi tom cyklu „Między światami”. Jeśli pierwszy tom nie zapewnił bohaterce wystarczającej traumy, to drugi dostarczył jej z nawiązką. A autorka obiecuje, że jeszcze nie skończyła!

Bohaterowie

Agata już nie pracuje w przedszkolu. Trudno się temu dziwić, skoro w poprzednim tomie jej angaż nie zakończył się zbyt pomyślnie, szczególnie dla dyrektorki (zobacz recenzję Tajne przez magiczne). Bo tylko Agacie udało się jeszcze wstać z martwych. Teraz dziewczyna jest w stanie prawie że psychicznie wegetatywnym, zakopana w koc, który nijak nie potrafi wytłumić jej emocji. Cóż, jako córka jednej z Iskier, a dokładniej samozwańczej ich królowej, morderczyni własnego ojca, ma wiele do przetrawienia. A przede wszystkim wybaczenia, także sobie. Jednak skupianie się na PTSD nie wychodzi jej na dobre. Czy jednak powrót do świata Iskier, pół-demonów, demonów i ludzi, którzy jawnie zaczynają nienawidzić magii będzie dla niej ozdrowieńcze?

Fabuła

Miało być pięknie, wyszło jak zawsze. Angeli, królowej obdarzonych mocami magicznymi Iskier, bo do pomysłu na fabułę autorce nie mam nic do zarzucenia. Zamiast pojednania z ludźmi królowa zapoczątkowała w sumie dwa kataklizmy: brutalne ataki na te słabsze Iskry połączone z odebraniem im prawa przeznaczonych ludziom oraz nadejście demonów. Co więcej Rada nie kwapi się pomóc słabszym uzdolnionym, bo przecież jakoś to będzie, zawsze jakoś to było i się kończyło. Pośród tego chaosu pojawia się pogłoska o broni mogącej zabijać nieśmiertelne demony, które są większym zagrożeniem, niż Iskry czy walczący z nimi ludzie. Wszystko przez to, że właściwie nie można ich zabić. Chociaż… kiedyś podobno można było. Kwestia tego gdzie znajduje się obecnie broń na nie i kto pierwszy wejdzie w jej posiadanie. Właśnie jej poszukiwaniami będzie w tym tomie zajmować się Agata wraz z kilkorgiem mężczyzn, pół-demonem i nadprzyrodzoną małą siostrzyczką.

Brutalność

O ile z tomem I miałam problem, dla kogo byłby przeznaczony, o tyle teraz już wiem, że nie dla dzieci i młodzieży. Może i jest to dość łatwa stylistycznie do czytania książka, którą pożera się na raz. Jednak jej brutalność i plastyczność scen z krwią w roli głównej sprawiają, że to raczej lektura dla dojrzalszego czytelnika. Takiego, który ma do czynienia z horrorami i nie brzydzi go tatar.

TE sceny

Druga sprawa – mamy tu seks. Nie jest to nic dziwnego, dorośli w końcu go uprawiają. Ale chyba nie chciałabym, by młodszy czytelnik twierdził jak Agata, że jest to sposób na rozładowanie złych emocji. Owszem, endorfiny i oksytocyna dają uczucie szczęścia, ale przygodny seks to nie jest to co rodzice u swoich dzieci lubią najbardziej. Na obronę sceny mam to, że nie jest przesłodzona ani zbyt nachalna.

Co może się podobać?

Dla mnie ciekawe było przypatrywanie się kolejnym demonom i bogom słowiańskim jak sobie radzą w naszym świecie. Zwłaszcza tym, które nieco zostały zdegradowane przez zmianę wierzeń. Wszak im mniej wyznawców, tym władza mniejsza. Zdecydowanie mamy czym się pochwalić, więc przyklaskuję każdej książce, która wplata rodzime wierzenia w swoją fabułę. Książka stanowi udana kontynuację i obiecuje kolejną część, na która już czekam. Wam też polecam: czytać i czekać.

Jeśli jeszcze moje zdanie na temat tej książki, tego cyklu, Was nie przekonało, to dodam jeszcze, że „To nie jest kraj dla słabych magów” dostał nominację do Nagrody Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla. A tam są tylko najlepsi i lepszej rekomendacji mieć nie możecie!