Wihajster czyli przewodnik po słowach pożyczonych
Czyż jest coś ciekawszego niż etymologia wyrazów? Dobra, pewnie jest nawet sporo rzeczy. Ale akurat jeśli chodzi o języki to zdecydowanie lubię wiedzieć skąd biorą się takie wyrażenia jak wihajster, salon, zero czy szałas. Nic więc dziwnego, że chcę zarazić miłością do poszukiwań zapożyczeń z innych języków także moje dzieci. By rozbudzić ciekawość zachęciłam je do sięgnięcia po książkę Michała Rusinka „Wihajster czyli przewodnik po słowach pożyczonych”.
Dlaczego warto znać pochodzenie wyrazów?
Jeśli zastanawialiście się po co komu ta wiedza, to odpowiedzią wcale nie będzie tylko „dla zaspokojenia ciekawości”, choć to oczywiście też. Często pochodzenie wyrazów może tłumaczyć pisownię. Przykładowo łatwiej zrozumieć dlaczego wyraz talerz, pochodzący od tailare (kroić po łacinie), ma rz na końcu. Do tego dowiemy się prawidłowego znaczenia takich wyrazów, poprawnego ich używania np. cappuccino (z włoskiego: kawa kapucynów). Czy wreszcie pozwala poznać szczegółowiej nazywaną rzecz jak w przypadku kalafiora, który po włosku znaczy tyle co kwiat kapusty.
Etymologia nie tylko pomaga nam w odkrywaniu własnego języka, ale pokazuje, jak wiele ma on wspólnego z innymi językami. Niektóre słowa mają etymologię, która świetnie nadaje się na językowe anegdoty. Inne odzwierciedlają powszechnie przyjęte standardy czy zasady asymilacji nowych wyrazów pomiędzy różnymi językami, bo zapożyczenia ma każdy język. Także polskie wyrazy, o jakich przeczytamy w ostatnim rozdziale książki, dostały się do obcych języków np. angielskie słowo Spruce, czyli świerk, to zangielszczenie wyrażenia „Z Prus”!
O książce„Wihajster czyli przewodnik po słowach pożyczonych”
Książka jest przystępnie i przejrzyście napisana. Michał Rusinek pogrupował wyrazy tematycznie. Często historie o nich są zabawne, a do tego wyśmienicie przedstawione graficznie, co jest zasługą siostry autora, Joanny Rusinek. Zadziwi Was zapewne niejedna historia jak np. słowa „jasiek” który nie ma nic wspólnego z Jasiem. „Wihajster czyli przewodnik po słowach pożyczonych” to skarbnica inspirujących faktów i anegdotek! Książka z pewnością przypadnie do gustu nie tylko dzieciom, bo ja ubawiłam się przy niej setnie. Od nowa wzbudziłam w sobie chęć rozmyślania na temat pochodzenia słów. Przyjemna forma zachęca do poszerzenia słownictwa, zastanawiania się nad historycznymi i kulturowymi wpływami na język, którym od dziecka się posługujemy. I dodatkowo, który wciąż żyje, szczególnie jak słyszę od syna, że dednął w grze, a siostra potrzebuje handicapu.