Od serca

Zrób coś z dziećmi, czego niektórzy w dobie koronawirusa nie mogą zrobić

W Japonii jak chce się komuś dopiec, mówi się „obyś żył w ciekawych czasach”. Bo o ile dla nas było wygodniej żyć w czasach przed koronawirusem, tych nudnych i nieprzewidywalnych, prawda? Choć były problemy, choć czasem w małżeństwie się nie układało, czasem zdarzały się rozwody i walka o widzenia z dzieckiem, to jednak teraz jest zdecydowanie gorzej. Ale możemy coś zrobić dla lekarzy. Pozwólcie jednak, że opowiem Wam pewną historię.

Znam pewnego lekarza…

Mój znajomy jest lekarzem i ojcem małej 4-letniej Kasi. Choć jej rodzice nie są już razem, ile razy rozmawiam z jej mamą, Mariolą, wspomina, jak bardzo jest dumna z pracy, którą on wykonuje. Mimo że ich małżeństwo się skończyło, zawsze mam szacunek i podziw dla byłego. Zwłaszcza teraz. Ponieważ w trakcie zmasowanego ataku koronawirusa na życie i zdrowie dopiero pokazuje, co to znaczy poświęcenie. Jak to jest stawiać innych na pierwszym miejscu. Żyć przysięgą Hipokratesa.

Kiedy ostatnio rozmawiałyśmy na Messengerze, opowiedziała mi, że dopiero ostatnie dni pokazały jej to, że wcale nie jest już jak kiedyś, zwyczajnie. Że coś się zmieniło. Była to sobota jak każda, choć wszyscy mieli zakaz wychodzenia z domów. Nie oznaczało to jednak, że on, ojciec, zrezygnował z widzenia z córką. Kasia przecież czeka na soboty w utęsknieniem. Od roku soboty z tatą stały się dla niej miłą tradycją. Tego dnia było jednak inaczej.

Ojciec i lekarz w czasach zarazy

Przyjechał o umówionej godzinie, wysiadł z samochodu i stanął tylko około dziesięć metrów przed domem. Jak relacjonowała mi znajoma, na początku myślała, że czeka na dziecko na zewnątrz. Czasem się mu to zdarzało, a mała biegła wtedy prosto w jego otwarte ramiona. Kasia nakłądała buciki i kurtkę, a jej mama wyszła, by porozmawiać z jej ojcem. Zapytała, jak się miewa, bo był bardziej zmęczony niż zwykle. Powiedział: „Przygotowuję się do wojny”. Na jego twarzy nie widać było, że żartuje, mówił całkiem poważnie.

Jako lekarz jest przyzwyczajony do presji. Przeszedł już 12-letnie szkolenie, 100-godzinny tydzień pracy i 14-dniowe odcinki bez dnia wolnego. Bywał tak zmęczony, że kiedyś zasnął, pijąc szklankę soku pomarańczowego z głową opartą o rękę siedząc przy stole. Jednak nigdy nie wygląda aż tak źle.

Kasia przybiegła, ale nie uściskał jej. Było dużo uśmiechów i rozmowy, ale bez przytulania. Ani jednego. Pomyślicie: który ojciec tak robi? Powiem Wam: ktoś, kto dba o większe dobro i jest gotów poświęcić się dla niego. Ktoś, kto w tym momencie chce przedkłada potrzeby pacjentów, współpracowników i systemu opieki zdrowotnej naszego kraju nad tym, czego chce lub czego potrzebuje jego dziecko.

Ruszyło mnie to!

Gest tego ojca dotarły do mnie w sposób, w jaki żadna wiadomość prasowa ani specjalny raport nigdy nie mogły. Po prostu codziennie chodząc do pracy mógł się rozchorować. W rzeczywistości spodziewa się, że tak może się stać. Ciągle przecież brakuje sprzętu do dezynfekcji, maseczek, przyłbic. Jest to rzeczywistość dla każdego lekarza, pielęgniarki i pracownika służby zdrowia, który pojawia się, aby opiekować się innymi ludźmi w zwykłych okolicznościach, ale teraz bardziej niż kiedykolwiek. Tak jest nie tylko w Polsce, to nie wina systemu. Nikt nie był przygotowany.

Ci ludzie wykonują swoją część zadania i choć tego najczęściej nie mówią, to proszą nas, abyśmy zrobili swoje. Pozostają w pracy, aby ratować życie i potrzebują nas, aby im pomóc, pozostając w domu. Mimo że taka izolacja może nie być luksusem.

Fot. Army Medicine, CC BY 2.0

Co możesz zrobić?

Zostań w domu. Przekaż datek na jakąś akcję związaną z kupnem sprzętu potrzebnego do walki z koronawirusem – w całym kraju jest ich naprawdę sporo. Może umiesz szyć? Albo masz drukarkę 3D? Możesz uszyć choćby kilka maseczek, zapytaj o tym na lokalnej grupie choćby na Facebooku – zwykle są osoby, które już się tym zajmują i poradzą co i jak robić. Możesz wydrukować przyłbice czy sprzęt do intubacji. Zapytaj oddziały ratunkowe, często to tam najbardziej brakuje sprzętu.

Możesz też zrobić to, czego lekarze często nie mogą: bądź ze swoim dzieckiem, przytul. Uściśnij trochę częściej bliskich. Dla nich. Dla nas wszystkich.