List otwarty do przemiany materii
Droga Przemiano Materii,
Co u Ciebie? Tęsknię za Tobą, tak dawno się nie widziałyśmy. A przecież kiedyś byłyśmy ze sobą tak blisko! Pamiętasz to gorące lato kiedy miałyśmy po 20 lat? Ja, Ty i wielka pizza rodzinna na dwoje. Jedna to czasem było mało, a i tak potem mogłam bezkarnie iść w bikini na plażę i nikt nie ustępował mi jako ciężarnej miejsca w busie do Mielna. Tak, to były piękne dni. Tęsknię za nimi…
Wiesz, tak naprawdę to musimy poważnie porozmawiać. Wydaje mi się, że nasza relacja zaczyna być odrobinę jednostronna. No sama zobacz: jadam surówki na każdą kolację, wodę z cytryna przed śniadaniem, zielony koktajl z jarmużem na obiad. Wiesz jak smakuje koktajl z jarmużem? Jak przemielony zielony jeż. Chociaż skąd masz wiedzieć jak smakuje jeż… Mimo tych wszystkich zabiegów, nie widzę Twojego zainteresowania. Bezczynnie siedzisz gdzieś, a mój brzuch może robić za łóżko wodne moim dzieciom, zamiast być dumnym sześciopakiem.
Przyznaj się: lenisz się. Już nie dzwonisz i nie piszesz, bym nie jadła tego eklerka z kremem, bo pójdzie mi w boczki. To nie fair! Przecież wiesz jaką mam słabość do tych ciastek. Mogę zrezygnować z popcornu i piwa smakowego do wieczornego seansu filmowego we dwoje albo z czekolady do kawy. Mogę nawet nie słodzić tej kawy, choć to cukier sprawił, że na nowo ją pokochałam! Jeśli jednak zostawiasz mnie samą z eklerkiem na talerzu, to ja przegrywam.
To nie jest tak, że odpuściłam zupełnie kontakt z Tobą. Nie, ja wcale nie mam focha. Ciche dni nie wchodzą w rachubę, zapytaj mojego męża – gęba mi się nie zamyka. Chciałabym odbudować naszą relację, jeśli jeszcze nie zauważyłaś. Piję więcej wody zamiast soków, jem owsiankę zamiast płatków śniadaniowych, ograniczam przekąski na rzecz chrupiącej marchewki czy połówki jabłka. Robię to wszystko, co kiedyś chciałaś, bym robiła. Będziesz dzięki temu szczęśliwsza – mówiłaś. Ja się tak staram, a Ty mnie zawiodłaś! Tak! Po tych wszystkich brzuszkach i dietach o wodzie i sucharach staję na wadze i widzę dalej te siedemdziesiąt parę kilo. Ulubiona czerwona sukienka, którą ostatnio miałam na roczku sześcioletniej teraz córki nadal się nie dopina w biodrach. Jestem zawiedziona! Waga to wie, sukienka wie, ja wiem.
Chciałabym, byś znowu była obecna w moim życiu. Weź te kilka orzechów, które zjadłam na drugie śniadanie, odpraw nad mini jakieś modły czy co tam chcesz i wróć. Ja wczoraj zjadłam surowego serera, wiesz? Tak bardzo tęsknię! Nawet nie wiesz jak ja go nienawidzę! Musiałam umoczyć go w maśle orzechowym, by zabić smak, jednak i tak było go czuć. To chyba proteiny, nie? To dobrze? Tak? Już straciłam rachubę co może Cię uszczęśliwić. Wysoki poziom białka, niski tłuszczu czy zero węgli? A może wszystko naraz? Zrobię wszystko czego pragniesz, tylko wróć!
Do tego jestem zazdrosna o mężczyznę. Jak mogłaś tak bardzo uczepić się mojego męża! Razem jeździcie tymi swoimi rowerami, rozmawiacie ze sobą nad paczką chipsów czy przy pizzy. Jeśli nawet przytyje pół kilo, to klepiesz go delikatnie po ramieniu, on oświadcza, że przestanie przez jeden dzień jeść dokładkę ziemniaków na obiad i – tadam! – wraca do formy. To nie jet fajne.
Dobra, przyznaję bez bicia: nie do końca jestem z Tobą szczera. Ten wafelek, o którym Natka zapomniała, że był dla niej, wcale nie został zjedzony przez kota. Raczej kocicę. Znaczy mnie. Niskie ciśnienie też było tylko pretekstem do wypicia puszki Pepsi do śniadania. No dobra, tamta czekolada jak miałam PMS i byłam zła nawet na śpiące pająki o północy, bo one śpią, a ja jeszcze nie, to też może nie było najmądrzejsze. Miała być kostka, a kostka tylko została. No ale przyjaciele się lubią, akceptują takimi jakimi jesteśmy. Czy Ty mnie jeszcze lubisz?
Może umówimy się, że ja zrezygnuję z tego kubka kakao i ciepłego jeszcze croissanta na podwieczorek, a w zamian za to pozwolisz raz w tygodniu wyjadać tiramisu z półlitrowego pojemnika?
Będę pracować nad polepszeniem naszych relacji jeśli choć od czasu do czasu się pojawisz.
Buziaczki i uściski,
Jakakolwiek Mama