Trzy błędy rodziców, które co roku psują wakacje
Plany wakacyjne często zaczynają kiełkować jeszcze w środku zimy. To czas, kiedy tęsknimy za ciepłem i zaczynamy marzyć o plaży, rodzinnej atmosferze, słońcu. Powoli przeznaczamy część oszczędności na wymarzone wakacje, sprawdzamy atrakcje w okolicy. W końcu pakujemy się i… klapa. Bo pogoda taka, że kot tylko zawija się bliżej grzejnika, znowu zapomniałam kremu do opalania i szczoteczek do zębów, Nati ulubionego półtorametrowego (!) pluszaka, Kinia patyka malowanego na żółto (?), a Artur ładowarki do laptopa. Wszyscy skwaszeni, a miało być tak pięknie! To jeden z trzech najczęstszych błędów, które co roku psują wakacje.
Błąd nr 1: Za bardzo chcesz wszystkich uszczęśliwić
Już jadąc do miejsca wypoczynku nie dogodzisz wszystkim. Bo sok Nati jest za mało różowy, Artiego za mało arbuzowy, a Kinia nie ma go wcale, bo wylała. Do tego siedzą za blisko albo za daleko. Jest im za zimno albo za gorąco. Ewentualnie jedno i drugie, więc żądają koców i zdjęcia skarpetek. Że też dzieci tak szybko odkrywają własną strefę komfortu!
Na miejscu przecież wszystko zaplanowaliście: będzie ZOO, wodne zjeżdżalnie, oceanarium, rejs statkiem po zatoce. Wszyscy zadowoleni i uśmiechnięci, jedzenie wyśmienite. Z listą zwiedzania w ręce idziesz do pierwszego oznaczonego punktu… który okazuje się być w remoncie Kolejny zamknięty, oceanarium to trzy akwaria z gupikami, a lody topią się za szybko.
No i dzieci! Dzieci w Twoich marzeniach o wakacjach bawią się zgodnie w piasku, nie grymaszą, nie płaczą i na pewno nie rzucają na środku cukierni, bo nie ma różowych donutów z cukrową posypką, które miały w spożywczaku pod blokiem. Tak, dzieci w marzeniach tego nie robią, ale w świecie realnym jak najbardziej tak. Pogódź się z tym lub zgiń!
Błąd nr 2: Nie tłumaczysz obrazowo swoich oczekiwań
Jest to problem nie tylko wakacji, ale właśnie podczas nich najbardziej może doskwierać. O ile codzienne słuchanie zza ściany walk o zabawkę czy marudzenia na widok szpinaku nie przeszkadza zbytnio, o tyle przebywanie w nowym otoczeniu, zwykle ciaśniejszym niż własne M sprawia, że takie zachowania przybierają na sile. Na sile oddziaływania na nas. Warto więc konkretnie ustalić zasady: używamy słów nie pięści, nie krzyczymy, każdy pilnuje swoich zabawek i pyta jeśli chce jakąś pożyczyć. Każda rodzina ma swoje własne zasady, warto je przypomnieć przed wyjazdem wraz z konsekwencjami ich przekroczenia.
Błąd nr 3: Jesteś kłamczuchem
Nie chodzi tu wcale o oszukiwanie dzieci, chociaż to także nieodpowiednie zachowanie. Jeśli ustaliliście zasady, to musicie się wszyscy ich trzymać. Puste słowa, brak reakcji na złe zachowanie sprawią, że dzieci tylko rozkręcą się. Wtedy już trudno będzie zapanować nad nimi. To właśnie wtedy najczęściej zdarzają się rzuty na glebę, tupanie, krzyki i inne takie. Posłuchaj dziecka, porozmawiajcie razem (nie monolog!), usiądźcie gdzieś z boku, zatrzymaj się na postoju jeśli jedziesz samochodem. To naprawdę działa!
ps. I zamiast kawy pij melisę!
Fot. Win_Photography, CC BY 2.0