Od serca

Nostalgia nie pomaga mi w przyszłościowym myśleniu

Ostatnio czuję się jakbym był otoczona przez duchy. Nie te z rodzaju Kacpra czy Białej damy sunącej w powłóczystej szacie po ruinach jakiegoś starego zamku. Nie mam na myśli duszy, duchów czy byłych ludzi. Myślę o nostalgii, która zionie z każdej kasety magnetofonowej, dyskietki i radia przypominającego sentymentalne piosenki mojej młodości

Wycieczka do krainy nostalgii

Zawsze jadąc do domu rodzinnego robię sobie w myślach bilans podsumowujący niczym te noworoczne. Co udało mi się osiągnąć, a do czego dążyłam. Mijam po drodze szkołę podstawowa, do której jeździłam osinobusem. Zimą zamarzały w nim szyby, ale i tak to lepsze niż dojeżdżać bryczką z koniem jak to miały osoby mieszkające w środku lasu. A przecież nie mieszkałam w niedostępnej dziczy Bieszczad! Podwórko, dziś prywatnej posesji, na którym bawiliśmy się w berka, zdzieraliśmy kolana na zepsutej zjeżdżalni czy wreszcie gdzie testowałam pierwsze wykopaliska. Chciałam zostać archeologiem i na swoje szczęście częściej niż kocie kupy znajdywałam skamieniałe belemnity czy amonity. Co robię dziś? Rozkopuję własne wspomnienia.

Sklep, w którym kupowało się gumy Turbo. Kasztan, który zawsze kwitł w czasie matur. Boisko piłki nożnej, na którym było więcej krecich kopców niż trawy, ale za to dobrze grało się w palanta. Przystanek autobusowy, z którego o 7:20 odjeżdżał autobus pełen uczniów jadących do liceum. Ciekawe czy nadal w jednym z nich znajdę kierowcę, który mocno za długim paznokciem małego palca odliczał drobne. Stacja PKP, na której tyle razy wysiadałam z wielką torbą, kiedy wracałam ze studiów. Miejsca, w których płakałam. Miejsca, w których się śmiałam. Miejsca, które utraciłam i miejsca, które kochałam.

Złe duchy przeszłości

Te duchy, te cienie z mojej przeszłości, były początkowo mile widziane. Była to ciepła nostalgia, jak przeglądanie szuflady ze zdjęciami u babci. Ale z czasem zaczynały one się panoszyć jak poltergeist. Bo miejsca, które były miejscami z mojego dzieciństwa, już nimi nie są. Szkoła się zmieniła, boisko zarosło, krety maja pewnie już 30 pokolenie od czasu moich wuefów na murawie tuż nad ich domami. Piosenki, które nagrywałam na kasetach, już nie wpadają mi tak w ucho, a moim dzieciom nie rusza się przy nich nóżka. Wszystkie te łańcuszki typu „Dzieci z lat 80. i 90. to pamiętają” czy „Gimby nie znajo” krążące w mediach społecznościowych, pokazujące nam wszystkie nasze stare zabawki, buty, artykuły spożywcze i programy telewizyjne powodują, że mój żołądek się skręca. Kochałam zapach gumy balonowej – dziś przypomina mi on tylko ile chemii mogły one w sobie mieć. Co sprawiło, że te szczęśliwe wspomnienia, te miejsca i obrazy, do których kiedyś uwielbiałam wracać, stały się teraz tak odpychające? To były dobre wspomnienia – dlaczego ja ich teraz unikam? To nie przeszłość mnie prześladowała – to była teraźniejszość.

Różowe okulary dzieciństwa

Realistycznie wiem, że patrzymy na wspomnienia przez różowe okulary. Tak, pamiętam zabawki, które dostałam od Mikołaja, choć wiem, że to mój tato je zrobił. Ale pamiętam też, że zazdrościłam koleżance pachnącej gumki do mazania i nie lubiłam robić babek z piasku, bo wolałam kopać dziury w piaskownicy. I pamiętam, że nikt tego nie rozumiał. Pamiętam jak dowiedziałam się, że trzeba być dobrym z historii, by zostać archeologiem, a ja miałam straszne problemy, by nauczyć się jakichkolwiek dat na pamięć. Wtedy czułam, że wciąż mam czas, aby to zmienić i że wciąż jest nadzieja. Dziś wiem, że była złudna.

Dziś wszystko wydaje mi się bardziej ugruntowane. Trwalsze. Choć nadal szukam swojej drogi, to jednak nie widzę już korzyści płynących z nostalgicznego wspominania jak to kiedyś za młodu było. Nie będę drugi raz w tym samym miejscu i czasie. Nawet nie wiem czy bym chciała. Tej kasety lepiej nie przewijać za pomocą ołówka.

Po co więc jednak wracam? Te duchy nie pojawiają po to, aby mnie wyśmiewać i zawstydzać, aby pokazać mi czego nie osiągnęłam, choć tak bardzo się starałam. Muszą tu być, aby przypomnieć mi wszystko. To, kim chciałam być. To, kim byłam pewna, że będę. A wiedziałam jedno – że chcę być szczęśliwa.

Fot. Kārlis Dambrāns, CC BY 2.0