Przesądy studniówkowe, dzięki którym zdałam maturę
Sto dni do matury to najczęściej nie tylko panika w oczach maturzystów, ale także niezapomniany i jedyny w swoim rodzaju bal uczniów ostatniej klasy liceum czy technikum: studniówka. Już niby tak blisko matury, ale nadal na tyle daleko, że można się dobrze bawić i choć przez chwilę nie myśleć o nauce, egzaminach, kluczu do testów. Jeśli jednak wierzysz w czary i gusła, pamiętaj, by nie zapomnieć o przesądach studniówkowych. Zdana matura to nie tylko wynik Twojego przygotowania, ale także pewności siebie, którą możesz zyskać dzięki niejednemu trikowi.
Bielizna
Na studniówce chłopcy nie muszą na siłę martwić się o dobór koloru czy fasonu niewymownych: wystarczy, że podejrzą co też koleżanki mają pod swoimi spódniczkami. A powinny mieć właśnie czerwone majtki, obowiązkowo na lewą stronę i najlepiej czerwoną podwiązkę. Według studniówkowego przesądu gwarantuje to obu płciom zdania matury, z tym, że dziewczyny powinny nie prać bielizny, a tylko założyć ją na prawą stronę. No i oczywiście „no pic, no proof”, czyli bez zdjęcia pokazującego choćby kawałek koronki nie ma szczęścia i basta.
Dobra, ale czemu kolor czerwony? Podobno to symbol walki i szczęścia, więc jak najbardziej pasuje do heroizmu związanego ze zdawaniem matury. Jednak są regiony, nap. Świętokrzyskie, gdzie to nie czerwona, a niebieska bielizna przynosi szczęście. Być może ma to podłoże podobne do ubierania niemowląt płci pięknej, a nie chłopców, w kolor niebieski, kojarzony z kolorem maryjnym.
Coś pożyczonego
Innym, dość podobnym do przesądów ślubnych, jest zwyczaj pożyczania jakiegoś drobiazgu, np. podwiązki, od innej osoby, najlepiej takiej, która sama zdała maturę celująco. Ewentualnie można zapożyczyć się dopiero na samej już maturze i skorzystać z cudzego pióra.
Ubranie
Wprawdzie w niektórych szkołach wraca się do mody na czarne spódniczki i białe bluzeczki dla dziewcząt, ale najczęściej na parkietach tego dnia królują sukienki. W przypadku wyboru warto zastanowić się, czy kreacja jest wygodna, gdyż jednym z zapewniających sukces na maturze guseł jest niezdejmowanie garderoby przez całą imprezę studniówkową. Dotyczy to także marynarek maturzystów. Poza tym chłopcy na maturę powinni przyjść w tym samym garniturze, w którym byli na studniówce.
Buty
Także wybierając buty warto zastanowić się czy wytrzymamy w nich całonocne pląsy. O ile umyślne, ale tylko umyślne, pomylenie się podczas poloneza jest dobrym omenem, o tyle zdjęcie butów na studniówce niekoniecznie. Dodatkowo panowie pastujący swoje buty przed imprezą muszą pamiętać, że trzeba to robić tylko w jedną stronę. Na szczęście dowolną.
Fryzura
I znowu chłopcy mają łatwiej, bo nie tylko nie potrzebują wizyty u fryzjera, by zrobić misterny kok czy wyprostować fale, ale także bez problemu mogą skracać włosy ile dusza zapragnie. Wszakże w innym przypadku mielibyśmy w okolicach maja wysyp młodocianych hipisów. Za to już dziewczęta nie obcinają włosów po studniówce. Prawdopodobnie wiedza dostaje się do końcówek włosów i wraz z cięciem zostaje bezpowrotnie utracona. Biedna ta nasza pamięć!
Czerwone akcesoria
Czerwień, kolor walki i heroizmu, jest także czasem obowiązkowym kolorem męskich krawatów. Nie wszędzie jest jednak ten zabobon kultywowany, tak samo jak zawiązanie czerwonej nitki na lewym nadgarstku przez osobę bliską sercu lub choćby życzliwa. Ma to dość kabalistyczne korzenie i podobny sposób stosowany jest w przypadku małych dzieci, by ich nikt nie zauroczył. Gwarantuje ona ochronę przed złym okiem, cokolwiek to oznacza i ktokolwiek w to naprawdę wierzy. Warto tu także przytoczyć, że np. w Japonii czy Chinach istnieje wierzenie w tzw. czerwoną nić przeznaczenia, łączącą dwie osoby sobie przeznaczone, jednak w tym przypadku nić nosi się na małym palcu.
Skoki na jednej nodze
To chyba najrzadszy studniówkowy przesąd, bo dotyczy tylko miejscowości posiadających pomnik. Wiem, że w Krakowie takim jest Pomnik Mickiewicza. Sukces na maturze możemy sobie wyskakać, bo po studniówce każdy szanujący się i wierzący w zabobony studniówkowicz szedł właśnie skakać na jednej nodze dookoła postumentu, by zaskarbić sobie przychylność egzaminatorów.
Zabobony dla pełnoletnich
Nie wiem od jak dawna ten zabobon jest na fali, bo ja sama ani go nie znałam, ani tym bardziej nie skorzystałam. Jednak ze statystyk młodocianych ciąż oraz pytań na grupach internetowych wiem, że jest to całkiem często stosowana alternatywna metoda zdawania matury. Ten zabobon poznałam będąc już studentką. Mieszkałam w bursie międzyszkolnej, więc co roku, właśnie o tej porze, spora cześć dziewcząt i chłopców szykowała się do swoich studniówek. Co niektóre osoby szukały też na ostatnią chwilę odpowiedniego partnera. Wśród nich była także Nikola, ponętna blondynka, z nogami do samej ziemi i posiadające duże… płuca. Nikola na brak adoratorów nie narzekała, ale jakoś nikt nie chciał iść z nią tańczyć poloneza. Niezrażona tym dziewczyna poprosiła mnie i moje współlokatorki o użyczenie jakiegoś z naszych ówczesnych partnerów na jedną noc. W sumie to tylko jedna noc, prawda? Co się może zdarzyć? Pogadałyśmy z Nikolą o czerwonych stringach, pomysłach na przemycenie alkoholu (kto tego nie robił?) i zabobonach, gdy na koniec dorzuciła bombę: „Ale wiecie, matura niebzykana = matura niezdana!”. Suma sumarum Nikola musiała szukać partnera dalej, ale, z tego co wiem, maturę zdała.
A jak wspominacie własną studniówkę? Też wierzyliście przesądom?