Książki dla rodziców,  Kulturalnie

Szept, Lynette Noni

Ostatnio coraz więcej ciekawych książek czy seriali o zjawiskach paranormalnych czy ludziach z mocami wykraczającymi poza naukowe ich wyjaśnienie. Choćby fenomenalne „Stranger things” czy „Heroes” z 2006 roku, które mnie osobiście bardzo wciągnęły. Teraz w ręce trafiła mi książka Lynette Noni „Szept”. Książka polecana przez Sarah J. Mass! Czy spełniła moje oczekiwania?

Bohaterowie

Podobnie jak w „Stranger things” bohaterka jest młodą dziewczyną, mieszkającą w jakimś rządowym ośrodku. Nie mówi. Nie znamy jej tożsamości. Jest więc Jane Doe (amerykański odpowiednik NN, nomen nescio lub non notus – bez imienia) lub prościej Obiektem Sześć-Osiem-Cztery. Skojarzenie z obozami zagłady dla nas, Polaków, nie jest wcale bez znaczenia. Ale o tym dalej. Czemu nasz obiekt jest w laboratorium? Co chcą od tej dziewczyny? Dlaczego jest męczona badaniami, bita, podpinana pod elektrowstrząsy? I dlaczego nie mówi? Długo nie dowiadujemy się, bo dziewczyna nie tylko nie mówi, ale też stara się wypierać prawdę, myśli, jakby… bała się własnych słów. Słowa ranią, ale dopiero w tej książce okazuje się, że mają większą moc, niż nam się kiedykolwiek śniło.

„Słowa są zbyt cenne, żeby beztrosko je rzucać.(…) Słowa wymagają szacunku. Są cudowne. Są straszne. Są darem i przekleństwem.”

Fabuła

Widzimy świat oczyma Jane Doe, słyszymy jej wewnętrzny głos, bo jest ona narratorką powieści. To z nią cierpimy, skradamy się po korytarzach, jesteśmy wleczeni z sali do sali przez strażników. Z nią leżymy w ciemnej celi, a potem poznajemy Warda. To pierwsza osoba, ewaluator, która się nią zajmuje i wygląda na zainteresowaną nią jako człowiekiem. Owszem, Enzo, trener sztuk walki, także jest kimś, kto wzbudza w niej dobre wspomnienia z tego ponad dwuletniego więzienia, jednak Ward to coś więcej. Nie, Jane nie zakochała się. Chyba nie.

To Ward nadaje jej imię. Nie JD, jak Enzo, a Chip, co oznacza odprysk. Ward chce bowiem kawałek po kawałku zburzyć mur, który postawiła dookoła siebie Jane.

Warto tu przy okazji dodać, że czas „leczenia” w zakładzie, a może bardziej łamania, jest ograniczony. Jane ma w chwili poznania przez czytelnika dokładnie miesiąc, by w kocu uczynić jakiś krok na przód. I… coś udaje się powoli osiągnąć. Przełomem staje się użycie po raz pierwszy głosu. Była to dosłownie sprawa życia lub śmierci! Jednak to nie koniec, a dopiero początek problemów Jane.

Nie chcę dawać żadnego spoilera, tylko po to, aby iluzja tego cudownego świata stworzonego przez Lynette Noni nie uległa zniszczeniu. Zaufaj mi, kiedy mówię. Wejdź do tej książki w ciemno. Im mniejszy wiesz, tym lepiej i przygotuj się na to, że zechcesz odłożyć ją dopiero, jak przeczytasz całość.

Co mnie ujęło?

Lynette Noni wykonała świetną robotę. Dla mnie są trzy cechy dobrej książki: bohater, styl pisania i pomysł. Choć pomysł wydaje się powszechny, to co do stylu czy projekcie bohaterów nie mam nic do zarzucenia. Jest świetnie! Każda z postaci jest charakterystyczna, może nawet czasem za bardzo sztampowa jak zwariowany naukowiec w brudnawym kitlu i przetłuszczonych włosach z obleśnym przedziałkiem. Bohaterów jest sporo, czasem mają podobne imiona, ale nigdy nie mieszają się one.

Podsumowanie

Osoby szukające ciekawych dystopii zapewne znajdą w tej książce wszystko, czego pragną. Nie jest to daleka przyszłość, ba, nie jest to nawet przyszłość. To świat Sydney tu i teraz, ale niewidoczny dla zwykłych zjadaczy chleba. To świat, w którym eksperymenty na ludziach są po cichu aprobowane. Ta książka jest bardzo dobrze napisana. Podoba mi się nacisk na reakcje głównego bohatera, czasami ledwo za pomocą jednego słowa. Pokazują jak jeno słowo ma moc! Choć czasem można się zastanawiać czemu bohaterka tak szybko potrafi zaufać, warto przypomnieć sobie ile ma lat. Ta książka to doskonała lektura i gorąco polecam wszystkim ją przeczytać. Mam tylko nadzieję, że druga część szybko pojawi się na polskim rynku za pośrednictwem Wydawnictwa Uroboros!