Książki dla rodziców

8 książek o twardych kobietach na 8 marca

Chciałabym, by ten dzień, 8 marca, był pełen kobiecych uśmiechów. Jednak wiem, że na świecie w każdej minucie jakaś kobieta doznaje krzywdy. I choć jesteśmy silne – tak, płeć uważana za słabszą, jest naprawdę silna! – to nie udźwigniemy same wszystkiego. Dlatego tak bardzo musimy dbać o nasze, kobiece relacje ze sobą nawzajem. O siostrzeństwo. W tym szczególnym dniu, w dniu NASZEGO święta, życzę NAM właśnie tego: życzliwości zrozumienia drugiej kobiety. I zostawiam Wam prezent: listę ośmiu książek o silnych kobietach, od tych najbardziej rozrywkowych, do tych najbardziej wzbudzających przemyślenia.

Dlaczego mamusia pije. Pamiętnik wyczerpanej mamy, Gil Sims

Jeśli masz na głowie dom, dwójkę dzieci, niekoniecznie pomocnego męża i jeszcze pracujesz, to zrozumiesz bohaterkę i zarazem narratorkę tej książki. To właśnie Ellen. Pamiętnik obejmuje rok jej życia, pełnego spóźniania się z podwożeniem dzieci do szkoły (kto ani razu się nie spóźnił niech pierwszy rzuci kamień… albo korek od wina!), sadzania dla świętego spokoju dzieci przed TV czy komputerze, kompletnym braku pomysłów i chęci na gotowanie obiadu, choćby jednogarnkowego. To przerysowany obraz rodzicielstwa, którego ze świecą szukać w blogosferze, na Instagramie i każdej wywiadówce. Zmęczone rodzicielstwem matki zwykle nie mówią, że coś im nie idzie, a Gil Sims – owszem, mówi. To dobra lektura, by trochę się pośmiać, stwierdzić, że ktoś ma gorzej i jeszcze raz pośmiać. Btw. to nie jest książka propagująca alkoholizm!

Pełna recenzja oraz drugiej książki Gil Sims.

Maria Skłodowska-Curie i jej córki, Shelley Emling

O tym, że Skłodowska była kobietą będą wiedzieli nawet ostatni mężczyźni. Jednak poza jej dorobkiem naukowym często zapomina się dodać, że była też matką dwóch córek. Bardzo ciekawa biografia naszej Noblistki. Autorka pokazuje relacje matki z córkami, rzucając nowe światło na osobę noblistki. Znajdziemy tu prywatne listy Marii, upublicznione przez jej jedyną wnuczkę. Poznamy kobietę, która może i była mało obecna w domu, bo więcej czasu spędzała w laboratorium, ale pozwoliła córkom na wybranie własnej drogi życia. A to wcale nie było normą jej czasów!

Więcej o Noblistce.

Komiks Walka kobiet, scenariusz Marty Breen, rysunki Jenny Jordahl

Komiks nie zawsze jest dla dzieci, a ten historyczny wcale nie musi być bezstronny. Nigdy nie jest, bo historię zawsze opowiadają wygrani. Kobiety nadal walczą, ale na wielu frontach już wygrały. Oto obrazkowa, bardzo ciekawa opowieść o ich walce o równość, wolność i siostrzeństwo. Może momentami jednostronny, ale jest on podsumowaniem 150 lat ruchów feministycznych nakreślonym przez dwie kobiety i jak najbardziej na miejscu jest przedstawienie faktów widziane ich oczyma.

Pełna recenzja: Walka kobiet. 150 lat bitwy o wolność, równość i siostrzeństwo

Seria „Pierścień ognia”, Eric Flint

Fantastyka alternatywna? Tak, zacznę od najbardziej odrealnionej książki, a właściwie cyklu, w skład którego wchodzą „1632”, „1633”, „1634” i zapewne więcej, bo autor zapowiedział kolejne. Kwestia, czy zostaną wydane także po polsku. Oto świat, w którym część miasta z obecnego USA trafia do świata z 1632 roku. A dokładniej do Niemiec, na które najechał Gustaw Adolf, król Szwecji. Słynna wojna trzydziestoletnia, głód, zaraza, bieda. I mocne kobiety, które muszą żyć mimo wojny: Rebeka i Gretchen z 1632 roku oraz Julie i Melissa z 2000. Każda inna, ale razem stanowią przykład jak kobiety mogą razem dokonać czegoś wielkiego: prowadzić politykę zagraniczną, zjednoczyć państwo, uczyć równouprawnienia, strzelać najlepiej z oddziału.
O twardych babkach przeczytasz tu: Twarde babki z książki „1632” Erica Flinta

Głos, Cecilia Ahern

Zastanawialiście się jakie mamy prawa? My jako kobiety? W sumie niby takie same jak mężczyźni, ale jednak nie do końca. Książka jest zbiorem opowiadań z nutką realizmu magicznego, które prezentują dylematy, przed którymi stają kobiety, ich marzenia, pragnienia czy problemy, które czasem nie są uznawane za problemy. Trzydzieści kobiet i ich trzydzieści jakże trafnych historii. Prawie wszystkie łączy poczucie niespełnienia i frustracji codziennością, każda dąży na własny sposób do zmiany samej siebie, ale nie zawsze jest to możliwe choćby ze względu na… przepisy. „Głos” powinna tak naprawdę przeczytać każda kobieta, bo jest o kobietach, i mężczyznach, bo potrafi pokazać, że nasz świat jest inny, ale taki sam zarazem.

Pełna recenzja: Głos

Co chcesz powiedzieć światu, Martyna Wojciechowska

Martynę Wojciechowską kojarzę z jej wyprawami w różne części globu i walkę o niezależność mieszkających tam kobiet. Nie wiedziałam, że założyła Fundację Unaweza, która pomaga jeszcze bardziej niż samo nagłaśnianie sprawy. Ale głos też jest potrzebny. Dlatego powstała ta książka. To w niej możemy przeczytać o całkiem zwyczajnych w ich środowiskach kobietach: sprzedającej ciało Meksykankę Marbelli, pływającej z rekinami Elli, walczącej o wolność dla kobiet po poronieniach w Salwadorze Morenie, ultramarotonkę po pięćdziesiątce Corine, mamę zastępczą z Ukrainy Larysę, nadal dyskryminowaną libańską strażaczkę Zenę czy wierzącą mimo ostracyzmowi jej współwyznawców charedim Fainę. Kobiety czasem pełne mocy, a czasem bezsilne. A każda z nich swoim problemem pokazuje jak jeszcze wiele nierówności jest na tym świecie.

Też tak mam, Magdalena Kostyszyn

Autorka w trzech rozdziałach pt. macierzyństwo, praca i kobiecość przedstawiła historie kobiet. Historie młodych i starych, pełne bólu, przemocy, niezrozumienia, wstydu. Ale też odwagi, siły i wytrwałości. Widzimy tu przekrój społeczeństwa, całą krzywą demograficzną, każdy zakątek naszego kraju. Widzimy nadal tętniący kult Matki-Polki, szowinizm, szklane sufity w pracy i nawet życiu, seksizm. Niestety widzimy też, że jeszcze daleka droga do uznania, że kobieta może tyle co mężczyzna.

Pełna recenzja: Też tak mam

Żałując macierzyństwa, Orma Domath

Coraz więcej kobiet otwarcie mówi o tym, że macierzyństwo to nie tylko śmiech dziecka i słodki zapach jego główki, ale także trud porodu, nieprzespanych nocy i wychowania. Zwykle podsumowują to wszystko zdawkowym „warto było”lub obracają w żart całe to narzekanie na trud. Jednak są kobiety, nieważne czy bezdzietne, będące matkami czy nawet babciami, które wcale dzieci mieć nie chcą lub nie chciały. Które żałowały macierzyństwa. Z różnych powodów jednak zdecydowały – lub za nie zdecydowano – że matkami zostaną. Bardzo potrzebny głos wśród wszystkich publikacji lukrujących macierzyństwo i umacniających, że dziecko zawsze się pokocha.

Pełna recenzja: Żałując macierzyństwa