Książki dla dzieci,  Kulturalnie

Kamasutra kociego snu. 33 najpopularniejsze pozycje

Kot to jedyna istota, która bardziej się mnie nie słucha od dzieci, dłużej śpi od męża, mruczy głośniej od Artiego, zje więcej niż Natka i wygina ciało bardziej niż Kinia. Istota wręcz doskonale puchata, stworzona do głaskania i podziwiania. To ona rządzi światem. Nic więc dziwnego, że na temat ich pozycji snu powstała humorystyczna, świetnie zilustrowana prze Kasię Walentynowicz książka Wydawnictwa Dlaczemu pt. „Kamasutra kociego snu. 33 najpopularniejsze pozycje”.

Co znajdziemy w książce?

Jak głosi tytuł jest to zbiór trzydziestu trzech pozycji snu kota. Każda jest świetnie zilustrowana. Rysunki są kolorowe, ale stonowane. Sporo tu powtarzających się wzorów podłoża, na których drzemią te czworonogi. Każda kolejna opozycja jest humorystycznie komentowana przez Przemka Wechterowicza. Zarówno ilustracje jak i teksty spodobają się i dzieciom, i dorosłym. Bo tak naprawdę w „Kamasutrze kociego snu” nie znajdziecie nic zbereźnego i niewłaściwego dla małych oczu.

Po co człowiekowi książka o kocim śnie?

Mam na to tylko jedną odpowiedź: by brać przykład. Skoro kotu dobrze jest w pozycji „bahama mama” czy „el sol”, to człowiekowi też powinno. A co jeśli nie jest? Wtedy przyda się trochę kociej gimnastyki. I myślę, że przyda się ona każdemu, bo za dużo spędzamy czasu w bezruchu. Popieracie mnie?

Jeśli nie sen, to co?

Sądzę, że trzydzieści trzy pozycje kociego snu przydać się mogą jeszcze w osiąganiu równowagi naszego ludzkiego ducha. Koty niezwykle rzadko wybuchają złością czy wpadają w histerię. To niezwykle opanowane istoty, więc gdzieś musi tkwić sekret ich zrównoważenia. Dieta raczej nie jest tu powodem, stawiam więc na sen. A sen koci bywa bardzo czujny, czym nieco przypomina medytację. Tak jak podczas snu medytacja powoduje zwolnienie pulsu i bicia serca, wycisza. Wyciszenie może nie rozwiąże problemów, ale o wiele łatwiej w spokoju myśli dojść do ich rozwiązania, poradzić sobie z potknięciami czy powątpiewaniem.

Podsumowanie

„Kamasutra kociego snu” może i ma nieco chwytliwą nazwę, ale zapewniam, że jest interesującą lekturą dla każdego czytelnika, młodego i starego. I do tego nie tylko kociarza. Moje dziewczyny od razu zaczęły dopasowywać pozycje do tego, jak śpi nasz kot, zwany Pandą. A jeśli nie masz kota, to nic straconego – możesz zawsze pokochać jednego, a nawet wszystkie, z trzydziestu trzech książkowych śpiochów!