Od serca
Każdy ma czasem myśli, którymi chciałby się z innymi podzielić. Czy to coś wesołego, czy smutnego, czasem skłaniającego do ponownego przemyślenia. Takie są właśnie wpisy od serca - nigdy nie pozostają czytelnikowi obojętne.
-
To był sen
Śnią mi się pokoje. Mimo, że nie cierpię na klaustrofobię nawet w snach, boję się ich. To pokoje z mojego dzieciństwa lub zupełnie nieznane.
-
Mu przecież wolno, prawda?
Ben był mały i rozczochrany, spod trochę przydługiej grzywki ciekawie patrzyły małe, czarne oczka. Co chwile patrzył w spokojne oczy dorosłych, z którymi przyszedł. Słuchał co mówią, mimo że niewiele rozumiał, ale oni i tak nie spodziewali się po takim maluchu zbytniego posłuchu. Ot, pobiega, pobawi się.
-
Gdzie były służby?
Gdy Arti był noworodkiem, jak każda chyba matka oczekiwałam wizyty położnej i pediatry w moim domu. Wtedy denerwowało mnie to – bo jak to obca kobieta będzie mi łazić po mieszkaniu, wkładać nos w nie swoje sprawy, sprawdzać białą rękawiczką kurz na szafkach czy liczyć ilość łóżek. Teraz wiem, że nie taka jest intencja pierwszej wizyty, ale wtedy miałam taką jej wizję.
-
Dzień dobry Pani!
Z naprzeciwka nadjechało na rowerze jakieś dziecko. Rower prawdopodobnie pożyczony był od starszego rodzeństwa, gdyż maluch nie mógł wdrapać się na siodełko. Mimo to pedałował zawzięcie. - Dzień dobry Pani! - rzucił w powietrze i tyle go widziałam. Miał może 10 lat. Pierwszy raz ktoś powiedział do mnie per Pani. Poczułam się niezwykle dorośle jak na te swoje 15 lat.
-
Kim była Mama Muminka przed urodzeniem Muminka?
Pamiętacie Mamę Muminka? Jak wszystkie Muminki jest taka trochę grubawa, nieopalona, przypomina hipopotama na dwóch nogach. Jej cechą charakterystyczną jest umiejętność zorganizowania mini-wesela z byle okazji, smażenie naleśników dla cudzych dzieci oraz wieczne paradowanie w samym fartuchu w biało-czerwone paski. Nieodłącznym atrybutem jest czarna torebka, w której to, jak w każdej damskiej torebce, znaleźć można wszystko.













