Od serca
Każdy ma czasem myśli, którymi chciałby się z innymi podzielić. Czy to coś wesołego, czy smutnego, czasem skłaniającego do ponownego przemyślenia. Takie są właśnie wpisy od serca - nigdy nie pozostają czytelnikowi obojętne.
-
Moja urodzinowa spowiedź. Jestem…
Jest taki moment w życiu, kiedy muszę się do czegoś przyznać: jestem...
-
Mam dosyć pamiętania o wszystkim
Boże, pomóż ludziom mieszkającym w moim domu, jeśli nie ma mnie w pobliżu lub jeśli coś stanie się z moją pamięcią. Żeby nie było: moja pamięć jest dobra, ale krótkotrwała. Jednak przydaje się ona w kryzysowych sytuacjach, bo chyba kortyzol, adrenalina, czy co tam jeszcze na nią wpływa, potrafi niwelować pożary w domu. Te socjalne, międzyludzkie pożary. Ale i ja czasem mam dosyć.
-
Nie mów tego do kobiety w ostatnich tygodniach ciąży!
Swego czasu na sugestię „zasłoń okno” obruszałam się, bo ja wcale słoniem nie jestem. Ale przyznajmy się: ktoś, kto targa przed sobą 25-kilogramowy brzuch (tak, za każdym razem dość sporo w ciąży tyłam), nie może być uznawany za szczuplaka. Dziś wspominam te żarciki z rozrzewnieniem, ale nadal tkwią mi niektóre słowa, wypowiedziane zapewne niewinnie, który zdecydowanie żadna kobieta nie powinna usłyszeć!
-
Czego nauczyły mnie moje dzieci kiedy chciałam krzyczeć
Nie jest łatwo być mamą. Czasem jest się krzykiem. Jednak pewnego dnia to nie ja dziecko, a dziecko mnie nauczyło jak na nie nie krzyczeć.
-
Nigdy nie proś, by mąż pomógł Ci w domu!
Mąż pomaga w domu? Prosisz go o to? A może wcale to nie jest dobra droga do osiągnięcia równowagi w domu? Bo pomaganie komuś jest zdradliwe...