-
„Jak poznałem Świętego Mikołaja”, czyli retelling „Opowieści wigilijnej” na bardziej wesoło
Dzieci dorastają szybciej niż myślimy. Pierwszym pytaniem, jakie zadaje już bardziej świadome dziecko jest „w jaki sposób?”. Bo to oznacza, że nie wystarczą informacje, że coś istnieje, jak np. św. Mikołaj, ale potrzebny jest powód istnienia. Jackson właśnie pierwszy raz zadał sobie takie pytanie w przeddzień Świat Bożego Narodzenia. Bo niby wie wszystko o latających reniferach, wie o elfach i tajnym warsztacie na biegunie północnym, wie o magii, która pozwala Mikołajowi dostarczać prezenty na całym świecie w ciągu jednej nocy, ale jest jedna rzecz, której nie wie: jak Święty Mikołaj stał się Świętym Mikołajem?
-
Książka ukazująca Ukrainę, jaką znaliśmy do niedawna
Jeszcze z dwa-trzy lata temu wszystko było inaczej. Dzieci nie znały słowa pandemia, a wojna kojarzyła im się z dawnymi czasami. Dziś znają strach i izolację, uczą się czym są fake newsy i jak wspólnie czynić dobro. Olena Michajłowa-Rodina i Ludmiła Nikorycz wraz z Wydawnictwem Muchomor pokazują Ukrainę sprzed tych dwóch-trzech lat. A może nawet sprzed Majdanu.
-
„Ziemia” – kolejna świetna książka Anny Skowrońskiej dla dzieci
To już czwarta książka Anny Skowońskiej, która przybliża dzieciom to, co znają. Tym razem ziemię. Nie tylko jako planetę, ale także jako glebę, po której chodzimy, skały, po których się wspinamy czy piasek, który przylepia się do stóp na plaży.
-
Truchlin. Biała komnata
To już ostatni tom przygód trójki przyjaciół w dość dziwnej dzielnicy czeskiej Pragi - na Truchlinie. Tym razem Jirka będzie próbował namówić En, by ta zostawiła już maszynę Nápravníka, którą miała się zajmować po śmierci dziadka. Boi się, bo sytuacja pomiędzy czerepianami i prażanami robi się napięta. Czy ma się czego bać? Czy może być gorzej?
-
Hania i Hania, Wydawnictwo Muchomor
Historie związane z wojną nie są częstym tematem w literaturze dziecięcej. Ciężko przekazać obraz trudów i śmierci dzieciom. Ale nie powinien być to temat tabu. Książeczka "Hania i Hania" pokazuje, że można to zrobić delikatnie i w nieco baśniowej konwencji, by czytający ją malec nie przestraszył się, a zrozumiał.