Od serca
Każdy ma czasem myśli, którymi chciałby się z innymi podzielić. Czy to coś wesołego, czy smutnego, czasem skłaniającego do ponownego przemyślenia. Takie są właśnie wpisy od serca - nigdy nie pozostają czytelnikowi obojętne.
-
Urlop dziekański
To było na drugim roku studiów. Przeniosła się z innej uczelni, o niebo lepszej niż ta, do której udało mi się dostać. Była starsza ode mnie o dwa lata. Rok - to rozumiem - ja szybciej poszłam do zerówki, wiec większość ludzi chodzących ze mną do szkoły była ode mnie rok starsza. Starsi o dwa lata byliby jedynie ci po technikum, ale przecież na ekonomię nie idzie się po szkole technicznej. Potem okazało się, że wzięła dziekankę. Nie na zagraniczny wyjazd, nie na wolontariat, praktykę. Z powodu ciąży.
-
Dr Google
Auć, ale boli głowa. To chyba ciśnienie. Zrobię sobie kawę, łyknę jakiś proszek. Tylko jaki? Dobrze, że jest internet, teraz nie muszę długo szukać po encyklopedii leków czy pytać w aptece. Ba, nawet do lekarza często nie muszę z niczym iść. Diagnozy znalezione w sieci bywają trafniejsze niż z niejednego serialu medycznego.
-
Stypendium albo śmierć
Spotkałam ją w czasach, gdy nie było jeszcze popularne mieć telefon komórkowy, a budki telefoniczne były na każdym rogu szanującego się miasta. Biegła ulicą z torbą na ramieniu. Znałyśmy się z wykładów. Zatrzymała się gwałtownie przy budce telefonicznej, włożyła kartę i wystukała numer który miała na kartce.
-
Romeo i Julia z PRL-u
Małe miasteczko, gdzieś na północy Polski. Takie z zamkiem nad Wisłą i grupą PRL-owskich blokowisk, w których gnieździ się już drugie pokolenie. Kiedyś sercem miasta był dworzec PKP dowożący ludzi do miast wojewódzkich do pracy, dziś życiem tętni już tylko ruchliwa droga wojewódzka oraz pobliski dyskont, na stacji kolejowej już tylko młodzież z pobliskiej szkoły popala cichcem papierosy. W tym miasteczku urodził się Antek, który pokochał Olę.
-
Złe dobrego początki
Czerwona róża, jakie to oklepane. Dziś mówisz mi, że zawsze działało, że każda dziewczyna marzy o kwiatach, a szczególnie o tak szlachetnych. Wtedy nie powiem, zdziwiłam się. Student przynoszący kwiaty ledwo poznanej dziewczynie to ewenement. Wpuściłam cię od środka, przedstawiłam współlokatorkom i poszliśmy na umówiony spacer. Nie mogliśmy tu zostać, one musiały się uczyć.













