Wychowanie
Nie taka bezużyteczna wiedza szkolna za jaką ją uważamy
Jestem pewna, że wielu z nas kwestionowało rzeczy, których uczymy się w szkole, szczególnie ich przydatność. Któregoś dnia zobaczyłam mema, który naśmiewał się z tego, że system szkolny uczy nas, że mitochondria są siłą napędową komórki, ale uczniowie nie wiedzą nic praktycznie o życiu. Nie potrafiliby zaciągnąć kredytu, rozliczyć się ręcznie z podatków, odmierzyć składniki przepisu, kiedy chcieliby zrobić ciasto w większej tortownicy. Mem był zabawny, ale nie mogę się nie zgodzić z tym, że wszystko jest niepotrzebne. Te mitochondria i nauka o nich jest potrzebna. Pozwól mi wyjaśnić… Żeby czegoś nie lubić, trzeba to poznać Chodzenie do szkoły i uczenie się tych „durnych, niepotrzebnych w przyszłości” rzeczy pomaga uczniom…
Dyscyplina dla każdego, czyli łagodna dyscyplina
Choć moje dzieci nie są aniołkami, to do diabłów wcielonych też im daleko. Ot, są dziećmi. I jak na dzieci przystało – mają większą lub mniejszą dozę krnąbrności, fochów i własnego zdania. Jednak ja, jako matka, często mam problem z byciem konsekwentnym rodzicem, a co za tym idzie – z dyscypliną w domu. Ale zaraz, zaraz… czym dla mnie jest dyscyplina?
Dodatkowe umiejętności, których nauczy moje dzieci e-szkoła
Cieszycie się z nauki dzieci w domu? Ja bardzo się cieszę! Owszem, jeżeli chodzi o realizacje podstawy programowej na bank będą braki, bo ani ja nie umiem przekazać wszystkiego jak pedagog z przygotowaniem i doświadczeniem, ani moje dzieci nie są przygotowane na całkowicie samodzielne przyswajanie nowych informacji. Ale przecież zewsząd słyszy się o przeładowanym niepotrzebną wiedzą programie, często odrealnionym. Czy e-szkoła rzeczywiście czegoś uczy? Jasne!
Depresja nastolatków i książka „Orkan depresja”
„Orkan depresja” to fikcja, ale zbyt wiele podobnych historii zdarzyło się naprawdę. Świetna publikacja ukazująca jak naprawdę wygląda depresja czy samobójstwa wśród młodzieży.
Dlaczego tak trudno przyznać się do błędu?
Jestem z tych, co potrafią się przyznać do błędu. Ba, często od razu walę prosto z mostu, ze czegoś nie potrafię. Umiem zapytać o drogę i jakich wkrętów kupić do płyty gipsowo-kartonowej. Ale mam problem, by zapytać bliskich o pomoc. Wiem, dziwne, ale tak mam i trudno mi się z tym walczy. Monia przecież da radę, bo jak nie ona to kto? Ale okazało się, że żadne z moich dzieci nie przejęło tego genu po mnie. Dlaczego tak trudno przyznać się im do błędu?